Afera mailowa. Morawiecki miał redagować odpowiedzi dla dziennikarzy ws. swoich lotów
Z kolejnych opublikowanych maili, które mają pochodzić ze skrzynki szefa KPRM Michała Dworczyka wynika, że Mateusz Morawiecki miał redagować odpowiedzi na pytania dziennikarzy ws. jego lotów w czasie kampanii wyborczej w 2019 roku. Premier miał być również przekonany, że z jego kancelarii wyciekają wrażliwe informacje.
28.09.2021 15:46
Na jaw wyszły kolejne wiadomości mające pochodzić z prywatnej skrzynki Michała Dworczyka. Tym razem dotyczą dotyczą śledztwa dziennikarzy TVN w sprawie lotów premiera o statusie HEAD, które odbyły się podczas kampanii wyborczej przed wyborami parlamentarnymi z 2019 roku. W takich podróżach Morawieckiemu miały towarzyszyć jego dzieci i doradczyni zarządu TVP Małgorzata Raczyńska.
Afera e-mailowa. Przecieki w KPRM?
Z opublikowanych wiadomości wynika, że rzecznika rządu Piotra Muellera zaniepokoiło, iż w ktoś z KPRM przekazuje dziennikarzom szczegółowe informacje na temat lotów premiera.
"Ewidentnie mają w rękach listy pasażerów (nie wiadomo z jakiego źródła), bo dokładnie mi cytowali fragmenty dokumentów" - czytamy. "W moim przekonaniu nie ma bardzo dużego zagrożenia. Choć wiadomo, że TVN czy Newsweek z wszystkiego są w stanie nakręcić aferę. Niepokoi mnie najbardziej wyciek dokumentów (nie wiadomo skąd)" - miał dodać polityk.
"Tak - z KPRM ktoś przekazuje im dokładne dane i dokumenty" - miał odpowiedzieć Mateusz Morawiecki. Na to podejrzenie zareagować miał były pracownik CIR Mariusz Chłopik, który w tamtym czasie pełnił funkcję dyrektora PKO BP. "Kochani, to jest zadanie dla służb, dlaczego takie wrażliwe informacje wyciekają z KPRM. Michał Dworczyk powinien oczekiwać od koordynatora informacji w tej sprawie" - doradzał rzekomo.
Morawiecki redagował odpowiedzi? "Jeszcze trzy razy bym włożył słowo bezpieczeństwo"
W kolejnych wiadomościach pojawia się nazwisko szefa CIR Tomasza Matyni, który miał przesłać premierowi propozycję odpowiedzi na pytania dziennikarzy. "Dzieci premiera Mateusza Morawieckiego towarzyszyły w wizycie oficjalnej Prezesowi Rady Ministrów ze względu na charakter uroczystości (piknik rodzinny). W części rządowych lotów uczestniczą na zaproszenie Prezesa Rady Ministrów, ministrów lub CIR, dziennikarze, i w takim charakterze na pokładzie samolotu znalazła się Pani Małgorzata Raczyńska. Zabezpieczenie dodatkowego statku powietrznego w przypadku niektórych lotów wynika z charakteru zadań Prezesa Rady Ministrów" - czytamy.
Morawiecki miał mieć jednak uwagi do treści przesłanej mu wiadomości. Premier miał napisać, że wchodzi w rolę "advocatus diaboli" i przesłać propozycje zmian do tekstu. Miał m.in. nalegać, by przed nazwiskiem Raczyńskiej pojawiło się słowo "dziennikarka".
"Ok - zważcie 5 x każde słowo plz" - miał napisać szef rządu. "Można wysyłać, tylko na koniec dodałbym jeszcze coś o procedurze wojskowej i jeszcze trzy razy bym włożył słowo bezpieczeństwo + tak sformułowane pół zdania, żeby było widać, że to nie nasza decyzja tylko jakaś ogólna mistyczna ezoteryczna procedura >drugiego samolotu<" - czytamy w reakcji na kolejną wersję odpowiedzi.