Afera mailowa. Atak na premiera, padły mocne słowa

Kolejna odsłona afery mailowej w rządzie. Tym razem na światło dzienne wyszła rzekoma korespondencja z grudnia 2018 roku, w której ówczesny wiceszef MSWiA Paweł Majewski w ostrych i niecenzuralnych słowach krytykował premiera Mateusza Morawieckiego. Według nieoficjalnych ustaleń Wirtualnej Polski, treść korespondencji pokrywa się z tezami, które wygłaszał w tamtym czasie Majewski, pracując w sztabie wyborczym PiS.

Według wiceministra Pawła Majewskiego to premier Mateusz Morawiecki miał być obciążeniem dla PiS
Według wiceministra Pawła Majewskiego to premier Mateusz Morawiecki miał być obciążeniem dla PiS
Źródło zdjęć: © Facebook.com | Facebook
Sylwester Ruszkiewicz

18.11.2021 14:01

"Nie ma się co dłużej oszukiwać. W wyborach zostało zweryfikowane i przywództwo wyborcze Mateusza. Zweryfikowane negatywnie. Z tym premierem nie wygramy już żadnych wyborów" - pisze w e-mailu do Joachima Brudzińskiego Paweł Majewski. Mail pochodzi z początku grudnia 2018 roku, czyli z okresu po ostatnich wyborach samorządowych. Wybory, w skali całej Polski, wygrało Prawo i Sprawiedliwość. Ale nie w takiej skali, w jakiej przewidywano w sztabie wyborczym, a także kierownictwie partii.

Na poziomie sejmików PiS zdobył 34,13 proc. Odnotował jednak porażkę w dużych miastach. Jedynie w czterech na 107 miast prezydenckich udało się zwyciężyć kandydatom partii rządzącej.

Majewski był w tamtym czasie wiceministrem spraw wewnętrznych i administracji, Brudziński stał na czele resortu. Obaj politycy byli członkami sztabu wyborczego w 2018 roku.

Nasze źródła w PiS: - Korespondencja wygląda na autentyczną, za dużo jest wrzutek ze sztabu wyborczego, którego członkiem był Majewski. Są też tezy, które na zebraniach sztabu osobiście wygłaszał Majewski - mówi WP nasze źródło.

W mailu Majewski wytyka premierowi Morawieckiemu w czterech punktach, że pod jego egidą PiS nie wygra kolejnych wyborów. I że wynik w wyborach samorządowych jest "zasługą" właśnie szefa rządu.

W pierwszym punkcie wyjaśnia, że Morawiecki "miał ogarnąć zagranicę", pozyskać centrowy elektorat oraz wielkie miasta, a "skończyło się niewiarygodnym przebieraniem się w radykała PiS". W drugim, że premier "stał się obciążeniem, a nie wartością dodaną" i zamiast poszerzać elektorat, zaczął "zjadać" zasoby tej partii.

W dalszej części wytknął Morawieckiemu, że "modus operandi" premiera to budowanie siebie i ratowanie swojej pozycji kosztem obozu dobrej zmiany.

"Aferę premii przyznanych przez Szydło wywołał i nasłał "Fakt" Morawiecki, to była bardzo perfidnie zorganizowana operacja z wrogimi mediami, żeby zniszczyć dobrą pamięć poprzedniczki. Efekt był taki, że gość, który ma miliony na kontach, zaordynował obniżkę pensji powiatowym posłom, którzy się wykrwawiają dla partii za 6 tys. zł, a chory na kolano Jarosław musiał ratować partię objazdem przez cztery miesiące swoim i setek ludzi po Polsce. Dla poprawy własnego komfortu i wizerunku PMM zdecydował się na katastrofę wizerunkową PiS" - pisał Majewski.

W mailu jest też mowa o Danielu Obajtku, prezesie PKN Orlen. Według Majewskiego premier miał stosować podobne zagrania dla wykończenia np. Obajtka w Orlenie. W tym kontekście miał nazwać współpracowników "ch...jkami od Morawieckiego"

"Ch...jki od Morawieckiego w radzie nadzorczej wnioskują o 100-procentowy wzrost uposażenia Obajtka (po czym następnego dnia tabloidy niemieckie go rozjeżdżają), czy Kurskiego w telewizji (blokowanie wniosków inwestycyjnych, granie kasą dla TVP) itd., po to tylko, żeby obsadzić w tych spółkach swoich akolitów" - czytamy w e-mailu.

Na końcu Majewski dodaje, że problem z wygraną wyborczą wziął się również z powodu braku "identyfikacji Kościoła z naszym wynikiem".

"Milczenie i brak obrony Kościoła. Te wybory to nie był mecz Kościoła. Nie czuło się identyfikacji Kościoła z naszym wynikiem i mobilizacji katolickiego elektoratu, gdy za pieniądze państwowe sfinansowano oszalały atak na najbliższe Polakom i ludowi PiS-owskiemu wartości" - twierdzi ówczesny wiceszef MSWiA.

"Stopniowe w agendzie politycznej odchodzenie od kluczowych interesów elektoratu na rzecz fanaberii salonu. Ta czaszka już się nie uśmiechnie" - kończy korespondencję Majewski.

Mail na rosyjskiej platformie Telegram ukazał się w środę po południu. Miał jednak ukrytego nadawcę (adres mailowy był zamazany - przyp. red.). W czwartek przed południem hakerzy ujawnili nazwisko urzędnika, od którego pochodziła korespondencja.

Atak na premiera? Wygląda to na swoją obronę

W dwóch niezależnych źródłach - zbliżonych do PiS i Kancelarii Premiera - udało nam się potwierdzić, że korespondencja wygląda na autentyczną. A w szczególności jej obszerne fragmenty. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że już w środę po południu w KPRM próbowano zweryfikować autora korespondencji.

- W tej wiadomości jest tak dużo wiedzy z wewnątrz sztabu wyborczego PiS, że trudno sobie wyobrazić, żeby rosyjskie lub białoruskie służby były w stanie sobie to wymyślić - mówi WP nasze źródło w PiS.

- Tam są cytowane badania, analizy społeczne. A Majewski podczas posiedzeń sztabu próbował aspirować do roli stratega. Wygląda to na mail obronny z jego strony, bowiem pracował on przy kampanii wyborczej Patryka Jakiego w Warszawie. Skończyła się ona klęską i przegraną z Rafałem Trzaskowskim w pierwszej turze. TVP wówczas mocno promowało kampanię Jakiego, a mniej czasu poświęcało kampanii w terenie. W PiS nie mieliśmy poczucia przegranej w wyborach samorządowych. Wrażenie klęski wynikało bardziej z tego, że w telewizji publicznej wybory oparto na zależności: jeśli przegrywasz w I turze wybory z Trzaskowskim, choć wygrywasz w 8 województwach, to i tak masz wrażenie, że przegrałeś. Tak trzeba odczytywać tego maila. Ludzie współodpowiedzialni za porażkę Patryka Jakiego w Warszawie, próbowali się tłumaczyć przed Joachimem Brudzińskim - mówi nasz informator z PiS.

I jak dodaje, w korespondencji jest teza, że poparcie dla Prawa i Sprawiedliwości pokrywa się z zasięgiem TVP Info. - Majewski taką tezę na sztabie wyborczym postawił - twierdzi nasz rozmówca, znający kulisy sprawy.

Kim jest Paweł Majewski

Majewski swoją polityczną karierę w administracji PiS zaczął robić po odejściu z "Rzeczpospolitej", w której był dziennikarzem. W 2015 roku ówczesna premier Beata Szydło z PiS powołała go na stanowisko podsekretarza stanu w KPRM i pełnomocnika rządu ds. Światowych Dni Młodzieży. Później został podsekretarzem w Ministerstwie Cyfryzacji, w 2018 r. sekretarzem stanu w MSWiA. Po odejściu z rządu trafił do zarządu państwowej spółki Inowrocławskie Kopalnie Soli "Solino", a obecnie Majewski jest w zarządzie Orlen Upstream, spółki-córki PKN Orlen.

Próbowaliśmy potwierdzić u rozmówców autentyczność korespondencji. Paweł Majewski nie odbierał od nas telefonu, ani nie odpisał na prośbę o komentarz.

Z kolei Joachim Brudziński odpisał nam: "Nie komentuję pseudo "rewelacji" publikowanych na ruskich serwerach i nie podzielam egzaltacji tych, którzy te ruskie prowokacje powielają i komentują" - przekazał nam Brudziński, który obecnie pełni funkcję europosła PiS.

Przypomnijmy, że afera mailowa wybuchła kilka miesięcy temu. Głównym celem ataku hakerów był szef KPRM Michał Dworczyk. Według polskich służb oprócz ministra Dworczyka zaatakowano również skrzynki należące do innych parlamentarzystów i ministrów.

Nie wiadomo, czy maile publikowane w mediach społecznościowych są autentyczne. Rząd nie potwierdza ani nie zaprzecza autentyczności opublikowanej do tej pory korespondencji.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (642)