Afera Łukasza Mejzy. Terlecki: różni posłowie trafiają do Sejmu
Kuriozalne wystąpienie Łukasza Mejzy - który zabrał głos ws. doniesień Wirtualnej Polski na temat swojej byłej działalności biznesowej dopiero po trzech tygodniach - komentuje w środę cała Polska. Wiceminister sportu nie odpowiadał na pytania i uciekał przed dziennikarzami. O aferę wokół Mejzy i jego oświadczenie pytany był potem Ryszard Terlecki z PiS.
Łukasz Mejza w środę po południu miał podczas konferencji prasowej odnieść się do zarzutów, jakie ciążą na nim po doniesieniach Wirtualnej Polski. Wiceminister sportu i turystyki zdecydował się na to po blisko trzech tygodniach milczenia.
Wystąpienie ministra skończyło się jednak na wygłoszeniu oświadczenia. Wiceszef resortu nie odpowiedział na żadne pytania dziennikarzy, uciekał także przed dziennikarzem WP Szymonem Jadczakiem, który ujawnił wątpliwą przeszłość biznesową Mejzy. - Mamy do czynienia przez ostatnie dni z największym atakiem politycznym po 1989 roku. Atakiem na Zjednoczoną Prawicę i na większość rządową, atakiem bezpardonowym i bez precedensu. Atakiem, w którym przekroczono wszelką granicę - stwierdził Mejza na początku briefingu.
Afera Łukasza Mejzy. "Życie jest brutalne"
Wystąpienie i całą aferę wokół Mejzy skomentował w środę Ryszard Terlecki. W rozmowie z dziennikarzami w Sejmie stwierdził, że samej konferencji nie widział, jednak czeka na oficjalne informacje służb ws. doniesień na temat przeszłej działalności biznesowej wiceministra.
- Słyszałem o występie, że tak powiem, osoby, która poddana została terapii - przyznał Terlecki.
- Czy nie czujecie absmaku, obrzydzenia, że musicie się opierać na takich ludziach jak Łukasz Mejza, żeby mieć większość? - pytała szefa klubu parlamentarnego PiS dziennikarka TVN24.
- Życie jest brutalne. Różni posłowie trafiają do Sejmu - odparł polityk.
Afera Łukasza Mejzy. Wirtualna Polska ujawnia
Przypomnijmy, że Wirtualna Polska ujawniła, iż obecny wiceminister sportu i turystyki Łukasz Mejza przed objęciem stanosika w resorcie miał handlować maseczkami, które nie posiadały medycznych atestów.
Zarządzał także firmą Vinci NeoClinic, która oferowała klientom "leczenie nieuleczalnych chorób" - takich jak m.in. nowotwory i Alzheimer - metodami, które środowisko lekarskie na całym świecie uznaje za niebezpieczne, niesprawdzone i nieskuteczne. Ustaliliśmy, że Mejza sam miał namawiać klientów z chorymi dziećmi do podjęcia takich terapii.
Opisaliśmy liczne relacje rodzin, które uwierzyły Mejzie. Ostatecznie obecny wiceszef resortu zwinął swój interes, pozostawiają oszukanych klientów i ich dzieci samym sobie.
Przeczytaj także: