Adolf Hitler w więzieniu Landsberg
''Kara wymierzona Adolfowi Hitlerowi to czysta galanteria, to jurystycznie zakamuflowany urlop wypoczynkowy'' - napisał Carl von Ossietzky w kwietniu 1924 r. Tak na łamach ''Montag Morgen'' dziennikarz kpił z komfortowych warunków uwięzienia lidera narodowych socjalistów. A tak ten okres po latach ocenił sam Hitler: ''Landsberg był moim uniwersytetem na koszt państwa''.
21.12.2016 09:25
Hitlera osadzono w Landsbergu jako jednego z przywódców przeprowadzonego w nocy z 8 na 9 listopada 1923 r. puczu monachijskiego - nieudanego, operetkowego zamachu stanu w Republice Weimarskiej. Za kratami znalazł się już 11 listopada, a wyrok w jego sprawie zapadł 1 kwietnia 1924 r. - lider nazistów dostał 5 lat. Niemiecki historyk Volker Ullrich trafnie napisał, że ''warunki odbywania kary [...] przywodziły na myśl bardziej sanatorium niż więzienie''.
Cela - bardziej przypominająca hotelowy pokój - była jasna i przestronna. Z okna - nawet jeśli zakratowanego - roztaczał się przyjemny dla oka widok na okolicę. Wyżywienie było niczego sobie, a przynajmniej jakością odbiegało od typowego więziennego wiktu. Na dodatek Hitler mógł dostawać paczki z wiktuałami, które płynęły do niego obfitą rzeką. Było tego tak wiele, że jeden ze współwięźniów pisał, że cela Hitlera była niczym ''sklep delikatesowy''. Do tego Führera zasypywały bukiety kwiatów z liścikami pełnymi słów otuchy. ''Jego izba i świetlica przypominały las kwiatów. Pachniało tam jak w szklarni'' – wspominał jeden z gości.
''Bezpretensjonalny, rycerski, jasnooki''
Hitler przez cały okres uwięzienia prowadził bujne życie towarzyskie. ''Poprowadzono mnie wieloma długimi korytarzami – wspominała Elsa Bruckmann - i oto wyszedł mi naprzeciw - ubrany w krótkie bawarskie spodenki i żółtą płócienną kurtkę - Adolf Hitler: bezpretensjonalny, rycerski, jasnooki. Nasze pierwsze powitanie stało się dla mnie chwilą decydującą, bo w tym człowieku, który stał teraz blisko mnie, poczułam tę samą wielkość, tę samą dojrzałą prawdziwość i żywotność płynącą bezpośrednio z korzeni, co przedtem w Führerze i mówcy, którego z oddali słuchałam na wiecach''.
Poza panią Bruckmann bywały u niego też jego starsze przyjaciółki: Hermine Hoffmann i Helene Bechstein. Ta pierwsza regularnie tuczyła go ciastem z bitą śmietaną, a od drugiej dostał w prezencie gramofon, dzięki czemu nawet w Landsbergu mógł słuchać ulubionego Wagnera. Ale nawiedzały go nie tylko kobiety, których atencją i uwielbieniem cieszył się przez całe swoje polityczne życie. W pierwszych dwóch miesiącach pobytu w Landsbergu przyjmował nawet pięciu gości dziennie: artystów, profesorów, robotników. Wszystkich tych, których uwiodły jego idee.
Wódz nie przegrywa
Wraz z Hitlerem siedzieli jego kompani, m.in. Hermann Kriebel, Friedrich Weber i Emil Maurice. I tak jak na wolności, tak i tu pozostali mu w pełni podporządkowani. Każdy z nich - tuż po przyjeździe - musiał stawić się do raportu. ''Ledwo zdążyłem rozejrzeć się po swojej celi - wspominał Hans Kallenbach - a już [...] zjawił się Emil Maurice z rozkazem, żebym niezwłocznie zameldował się u Führera. Nawet w takim miejscu panował dawny narodowosocjalistyczny dryl!''.
Więzienie Landsberg (wygląd współczesny) fot. Wikimedia Commons
Ale - jak przystało na Führera - Hitler nie spoufalał się ze swoimi podwładnymi. Z tego względu nie uczestniczył w zajęciach sportowych swoich partyjnych kolegów. Gdy zwrócono mu uwagę, że ze względów zdrowotnych mógłby z nimi poćwiczyć, ten odpowiedział: ''Nie, nie, to w ogóle nie wchodzi w grę. Źle odbiłoby się to na dyscyplinie. Wódz nie może sobie pozwolić na przegrywanie ze swoimi ludźmi - nawet w gimnastyce czy w jakiejś grze''.
Zaszczycał ich za to wspólnymi obiadami. Ale nawet ich forma oddawała właściwy dla sztywnej nazistowskiej struktury porządek dziobania. Współwięźniowie nie zaczynali jedzenia, póki w świetlicy nie pojawił się Hitler. Gdy wchodził na salę, zrywali się na ostrą komendę ''Baczność!''. Stali wyprostowani, póki Hitler nie zajął uprzywilejowanego miejsca u szczytu stołu.
Podobny spektakl odbywał się co sobotę, podczas tzw. ''wieczorów koleżeńskich''. ''Gdy wchodził Führer, więźniarska kapela rżnęła najpierw powitalnego marsza, po czym zaczynała grać jakąś pieśń lancknechtów albo pieśń żołnierską, do której wszyscy przyłączali się gromkim śpiewem'' - wspominał jeden z uczestników. Potem Führer testował na zebranych swój talent oratorski, racząc ich polityczną pogadanką, której - jak relacjonował Hans Kallenbach - ''żaden słuchacz nie zakłócił [...] choćby najcichszym dźwiękiem''.
Wynurzeń Hitlera z atencją słuchała również część personelu więziennego. Strażnicy ukradkiem pozdrawiali go słowami ''Sieg Heil!''. Niekiedy zdobywali się na płomienną szczerość i z błyskiem w oku deklarowali przed nim swój narodowosocjalistyczny światopogląd. Jak widać, był Führerem nie tylko dla współwięźniów.
''Smutniejszy i mądrzejszy''
Brzmi to zaskakująco, ale Hitlera cieszył pobyt w Landsbergu. ''Mogę nareszcie wziąć się znów za czytanie i naukę'' - zwierzał się w jednym z listów z maja 1924 r. ''Gdyby nie pobyt w więzieniu, nie powstałby 'Mein Kampf''' - powiedział wiele lat później, już podczas II wojny światowej.
To właśnie w Landsbergu powstała książka, która zatruła umysły tylu Niemców i - ostatecznie - podpaliła Europę na blisko sześć długich lat. By ją napisać, Hitler zrezygnował z kierowania ruchem nazistowskim i wszelkiego innego politycznego zaangażowania. Wyraźnie też zaznaczył, że nie życzy sobie żadnych odwiedzin, póki książka nie powstanie. Ponieważ pielgrzymki do nacjonalistycznego guru nie ustawały, poszedł ostatecznie na kompromis i ogłosił, że będzie przyjmował tylko osoby, które wcześniej określą cel swojej wizyty, a on wyrazi na nią zgodę. ''W innych przypadkach będę zmuszony z żalem wprawdzie, ale odmówić przyjęcia'' - zastrzegł kategorycznie.
Hitler opuścił więzienie przedterminowo - po 13 miesiącach odsiadki - 20 grudnia 1924 r., gdy książka była już niemal gotowa. ''Mój pies z radości mało nie strącił mnie ze schodów''- opisał reakcję pupila, gdy wszedł do swojego udekorowanego kwiatami i wieńcami przez politycznych towarzyszy mieszkania. Tego dnia dziennikarz New York Timesa napisał, że Hitler wyglądał na ''smutniejszego i mądrzejszego'' niż przed aresztowaniem. Dodał też, że więzienie ''oswoiło Hitlera'', w związku z czym można się spodziewać, że wycofa się z życia politycznego i wróci do Austrii. No cóż, nie mógł pomylić się bardziej.
Robert Jurszo, Wirtualna Polska
Podczas pisania korzystałem m.in. z książek: "Hitler. Reportaż biograficzny" Johna Tolanda i "Hitler. Narodziny zła 1889-1939" Volkera Ullricha.