"A jednak był trotyl". Antoni Macierewicz i Magdalena Merta komentują rewelacje "Sieci"
- Chciałabym wierzyć, że mój mąż zginął, a nie, że ktoś go zwyczajnie zabił. Najważniejsze, żebyśmy poznali prawdę - mówi Magdalena Merta. Wdowa po Tomaszu Mercie, który zginął w Smoleńsku i Antoni Macierewicz odnieśli się do doniesień "Sieci", który podał, że na wraku Tu-154M znaleziono trotyl.
Konserwatywny tygodnik "Sieci" opublikował artykuł z, jak podkreśla, "sensacyjnymi informacjami". Podaje, że angielscy eksperci z Forensic Explosives Laboratory, jednostki podległej brytyjskiemu ministerstwu obrony, potwierdzają obecność środków wybuchowych na szczątkach TU-154M. Jednocześnie zaznacza, żeby nie wyciągać ostatecznych wniosków. Gazeta szacuje, że śledztwo smoleńskie może potrać bowiem jeszcze kilka lat.
Zapowiedź okładkowego tematu "Sieci" pojawiła się w niedzielę. Doniesienia skomentowali już Antoni Macierewicz i Magdalena Merta. Były szef MON, przewodniczący podkomisji smoleńskiej w rozmowie z "Gazetą Polską Codziennie" podkreślił, że z powodu upływu czasu "badania są bardzo trudne". Zwrócił uwagę, że "ślady mogą być coraz mniej widoczne i możliwe do zweryfikowania". - Dlatego bezsporne stwierdzenie nawet nikłych śladów materiałów wybuchowych ma kluczowe znaczenie - ocenił.
Przypomniał, że podkomisja smoleńska również mówiła o obecności cech charakterystycznych dla eksplozji wraku, a także o osmoleniach. - Nasza analiza bazowała na badaniach części samolotu, które w bardzo wielu przypadkach wskazywały, że są zniszczone i odkształcone na skutek wybuchu - dodał Macierewicz.
Na wnioski z prac podkomisji smoleńskiej "Gazeta Polska Codziennie" zwróciła uwagę już w tytule: "Anglicy potwierdzają ustalenia Macierewicza".
"Chciałabym wierzyć, że mojego męża nikt nie zabił"
Z dziennikiem rozmawiała też Magdalena Merta, wdowa po Tomaszu Mercie, który zginął w Smoleńsku. Jak stwierdziła, "zespół Jerzego Millera bał się tego słowa i zamienił 'wybuch' na 'strefę pożaru'". Jednocześnie zwróciła uwagę, że nie wystarczy mieć pewność, że doszło do wybuchu. - Jest jeszcze długa droga do udowodnienia komuś, że było to jego celowe działanie - zauważa.
Mimo to jej zdaniem ustalenia brytyjskich ekspertów, o których napisał tygodnik "Sieci", "wnoszą coś bardzo cennego". Przyznała, że dla niej osobiście to "bardzo przykra i ciężka wiadomość". - Łatwiej byłoby mi pogodzić się ze śmiercią Tomka, gdybym myślała, że zginął przez przypadek niż z czyjejś woli. Chciałabym wierzyć, że mój mąż zginął, a nie, że ktoś go zwyczajnie zabił. Najważniejsze, żebyśmy poznali prawdę - tłumaczy.
Źródło:"Gazeta Polska Codziennie"
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl