Polska9 ciosów nożem w twarz i szyję. Były wykładowca skazany za zabójstwo znajomego

9 ciosów nożem w twarz i szyję. Były wykładowca skazany za zabójstwo znajomego

Na 6,5 roku więzienia skazał Sąd Okręgowy w Krośnie b. wykładowcę akademickiego z Rzeszowa - Waldemara B. za zabójstwo znajomego. Zmienił przy tym kwalifikację czynu. Mężczyzna odpowiadał za zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem. Sąd nadzwyczajnie złagodził karę.

9 ciosów nożem w twarz i szyję. Były wykładowca skazany za zabójstwo znajomego
Źródło zdjęć: © Agencja Gazeta | Grzegorz Skowronek

09.11.2017 17:44

Chwycił taboret i uderzył

Nadzwyczajne złagodzenie kary sąd uzasadniał faktem, że oskarżony w chwili popełniania czynu miał ograniczoną poczytalność, a do zabójstwa doszło przy obronie koniecznej.

Do zabójstwa doszło w styczniu 2016 roku. Waldemar B. wraz z Piotrem K., pił alkohol w swoim domku letniskowym w Rymanowie Zdroju. Działkę pod budowę domku kupił właśnie od Piotra K. Po północy B. wezwał pogotowie ratunkowe do swojego gościa. Ratownicy stwierdzili, że jego znajomy nie żyje. Miał obrażenia głowy. Według prokuratury między mężczyznami doszło do kłótni i szamotaniny, w trakcie której oskarżony zadał znajomemu 9 ciosów nożem w twarz i szyję, a następnie, gdy ofiara leżała na podłodze, uderzył go taboretem.

Sam Waldemar B., ani w trakcie śledztw, ani przed sądem nie przyznał się do zabójstwa. Twierdził, że K. wpadł w szał i zaczął go dusić. Miał go też atakować metalowym przedmiotem do rozłupywania drewna. Wtedy, jak wyjaśniał, chwycił taboret i uderzył nim napastnika. Zapewniał, że nie chciał go zabić. Miał poczuć zbliżający się atak padaczki (cierpiał na nią po zabiegu usunięcia oponiaka mózgu). Tłumaczył, że gdy się ocknął zobaczył, że jego znajomy nie żyje. Zapewniał, że nie pamięta zadawanych ciosów.

Nie padło słowo "przepraszam"

Krośnieński sąd uznał, że Waldemara B. zabił swojego znajomego, pod wpływem alkoholu (ponad 1 promil alkoholu) i przekraczając granice obrony koniecznej. Dodał, że użycie taboretu w momencie, gdy Piotr K. był już pozbawiony narzędzia, którym atakował B., poraniony, krwawiący i nietrzeźwy "należy uznać za przekroczenie granic obrony koniecznej".

Prokurator domagał się dla oskarżonego 25 lat więzienia, 10 lat pozbawienia praw publicznych, 150 tys. zł nawiązki dla wdowy i po 100 tys. zł dla synów Piotra K. Jeszcze surowszej kary - dożywocia - chcieli oskarżyciele posiłkowi. Pełnomocnik rodziny K. podkreślił, że ani wcześniej, ani w procesie, nie padło słowo "przepraszam".

Natomiast trzej obrońcy Waldemara B. przekonywali, że w tym przypadku należy przyjąć, że ich klient działał w obronie koniecznej i ewentualnie ją przekroczył. Domagali się aby sąd odstąpił od wymierzenia kary, lub ją nadzwyczajnie złagodził.

Źródło artykułu:PAP
sądwyrokpolicja
Zobacz także
Komentarze (7)