70 tys. protestujących na ulicach Rangunu

Mimo ostrzeżeń wojskowych władz birmańskich i zabiciu w środę przez wojsko kilku demonstrantów, w czwartek na ulicach Rangunu ponownie doszło do konfrontacji protestujących mnichów i działaczy prodemokratycznych z siłami bezpieczeństwa. Według świadków, liczba demonstrantów w Rangunie sięgnęła w czwartek 70 tysięcy ludzi.

Obraz

Galeria

[

Obraz

]( http://wiadomosci.wp.pl/protest-mnichow-w-birmie-6038700637189249g )[

Obraz

]( http://wiadomosci.wp.pl/protest-mnichow-w-birmie-6038700637189249g )
Protest mnichów w Birmie

Obraz

Birmańskie siły bezpieczeństwa zagroziły protestującym podjęciem "akcji ekstremalnych", jeśli tłum nie rozejdzie się. Zapowiedziano przez wojskowe megafony, iż ludzie, którzy pozostaną na ulicach, mogą zostać postrzeleni.

Przed południem w czwartek (czasu polskiego - po południu czasu ranguńskiego) do zajść dochodziło w co najmniej trzech punktach miasta. Tysiące ludzi, w tym wielu mnichów, zgromadziły się na zamkniętej przez wojsko i policję drodze, prowadzącej do jednej z głównych świątyń buddyjskich miasta - pagody Sule.

Ponad dwa tysiące demonstrantów przyszło natomiast pod położony kilka kilometrów dalej klasztor Ngwe Kyar Yan, gdzie w nocy w czasie akcji służb bezpieczeństwa pobito i aresztowano grupę mnichów. Policja użyła gazów łzawiących przeciwko broniących mnichów ludziom.

Trzecim ośrodkiem demonstracji stał się później rejon stacji kolejowej w Rangunie - wynika z doniesień agencyjnych, opartych na relacjach naocznych świadków, czy np. turystów, obserwujących rozwój wydarzeń z hotelowych okien. Według japońskiej agencji Kyodo, niedaleko stacji - gdzie przemieścili się uciekający z rejonu pagody Sule - grupa demonstrantów zatrzymała ciężarówkę wyładowaną cegłami i zaczęła nimi rzucać w kierunku zasłaniających się tarczami policjantów. Z rejonu stacji później słychać było odgłosy strzałów.

Odgłosy strzałów słychać było też w kilku innych punktach miasta. Siły bezpieczeństwa użyły też gazów łzawiących w odpowiedzi na obrzucenie ich przez ludzi kamieniami i butelkami z wodą.

Birmańscy żołnierze weszli w czwartek do hotelu Traders w centrum Rangunu i zaczęli szukać w pokojach zagranicznych dziennikarzy, którzy wjechali do Birmy na podstawie wizy turystycznej - poinformowali świadkowie, których cytuje radio Rawadi. W ciągu ostatnich tygodni wydalono z Birmy dziesiątki cudzoziemców za obserwowanie lub fotografowanie antyrządowych manifestacji.

W środę na ulicach Rangunu po raz pierwszy od rozpoczęcia przed dziewięcioma dniami masowych pokojowych manifestacji mnichów polała się krew. Agencja Reutera pisze o jednym zabitym mnichu, zastrzegając jednak, że birmańskie źródła opozycyjne informują o co najmniej pięciu zabitych. Część doniesień mówi o trzech śmiertelnych ofiarach akcji wojska przeciwko demonstrantom w Rangunie.

W czwartek o świcie do klasztorów buddyjskich w Rangunie i pod miastem weszły siły bezpieczeństwa - brutalnie pobito i aresztowano 200-300 mnichów.

Mnisi domagają się poprawy warunków życia Birmańczyków i powrotu demokracji w kraju, rządzonym od 45 lat przez junty wojskowe. Jest to największe antyrządowe poruszenie w Birmie od 1988 roku, kiedy to junta brutalnie rozprawiła się z domagającymi się demokracji manifestantami, zabijając w Rangunie trzy tysiące osób.

Sytuacja w Rangunie dowodzi przede wszystkim, że wojskowe władze kraju zignorowały międzynarodowe apele o niestosowanie przemocy wobec manifestantów. Brak doniesień o akcjach protestu w innych miastach Birmy.

Od środy z całego świata do wojskowych władz Birmy płyną apele o dialog i pojednanie, a także powstrzymanie rozlewu krwi. Rada Bezpieczeństwa ONZ wezwała w środę birmańskie władze do podjęcia pilnej współpracy ze specjalnym oenzetowskim wysłannikiem, mającym udać się do Rangunu. Z powodu sprzeciwu Chin, Rada nie potępiła jednak oficjalnie wydarzeń w Birmie.

USA, Chiny, Australia i inne kraje świata wezwały w czwartek rano juntę by nie podejmowała nieprzemyślanych działań i wykazała się rozwagą i wstrzemięźliwością, nawiązując dialog z opozycją.

Większość agencji opublikowała też apel z Polski - wspólne wezwanie m.in. Lecha Wałęsy i Wojciecha Jaruzelskiego by wojskowe władze i opozycja birmańska wzorem Polski zasiadły przy okrągłym stole i rozpoczęły rozmowy.

Źródło artykułu:
Wybrane dla Ciebie
Trump-Zełenski. Kijów bez broni z USA
Trump-Zełenski. Kijów bez broni z USA
Hamas gotowy na wieloletni rozejm. Z broni jednak nie zrezygnuje
Hamas gotowy na wieloletni rozejm. Z broni jednak nie zrezygnuje
Sikorski odpowiada Węgrom. "To się nazywa samoobrona"
Sikorski odpowiada Węgrom. "To się nazywa samoobrona"
Nawrocki ujawni majątek. "Nie ma nic do ukrycia"
Nawrocki ujawni majątek. "Nie ma nic do ukrycia"
"Lekkie mdłości". Tusk o spotkaniu Hołowni
"Lekkie mdłości". Tusk o spotkaniu Hołowni
Tusk: nie daliście mi zwycięstwa
Tusk: nie daliście mi zwycięstwa
"Dość szybko". Tak do Tuska dotarło, że Trzaskowski przegrał wybory
"Dość szybko". Tak do Tuska dotarło, że Trzaskowski przegrał wybory
"Skandaliczne". Węgry krytykują decyzję ws. Żurawlowa
"Skandaliczne". Węgry krytykują decyzję ws. Żurawlowa
Wysadził Nord Stream? Ukrainiec zaprzecza
Wysadził Nord Stream? Ukrainiec zaprzecza
Nagle na sali rozległ się śmiech. "Tak myślałem"
Nagle na sali rozległ się śmiech. "Tak myślałem"
Rozmowa w cztery oczy? Trump o spotkaniu z Putinem
Rozmowa w cztery oczy? Trump o spotkaniu z Putinem
"Twoja matka". Kuriozalna odpowiedź Białego Domu na pytanie o Putina
"Twoja matka". Kuriozalna odpowiedź Białego Domu na pytanie o Putina