70. rocznica zakończenia II wojny światowej
Miejsce Ukrainy i innych państw Europy Wschodniej, o ile tego zechcą i będą na to gotowe, jest w naszym wspólnym europejskim domu - oświadczył prezydent Bronisław Komorowski podczas uroczystości na Westerplatte upamiętniających 70. rocznicę zakończenia II wojny światowej.
W uroczystościach na Westerplatte wzięli udział m.in. europejscy przywódcy - prezydenci: Bułgarii, Chorwacji, Cypru, Czech, Estonii, Rumunii, Ukrainy oraz premier Słowacji. Obecny był także sekretarz generalny ONZ Ban Ki Mun i przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk. W imieniu przedstawicieli państw przybyłych na Westerplatte złożono wspólny wieniec pod pomnikiem Obrońców Wybrzeża. Polskie władze reprezentowali także: marszałek Senatu Bogdan Borusewicz, premier Ewa Kopacz, wicepremier, szef MON Tomasz Siemoniak oraz szef MSZ Grzegorz Schetyna.
- Trwająca ciągle wojna na Ukrainie nie pozwala nam jednak zapomnieć, że w Europie są jeszcze siły, które przywołują wspomnienie najczarniejszych okresów XX-wiecznej historii Europy, które nadal operują logiką stref wpływów, dążą do utrzymania sąsiadów w wasalnej zależności, nie respektują cywilizowanych zasad prawa i stosunków między narodami - zaznaczył prezydent w przemówieniu wygłoszonym na Westerplatte 8 maja tuż po północy.
Jak podkreślił, to na naszych oczach, gdy kolejny naród zademonstrował swoje pragnienie połączenia się z Europą, ujawniając pragnienie normalnego, godnego życia w warunkach większej wolności, odpowiedzią silniejszego sąsiada było użycie siły oraz siłowa zmiana granic. - Tego w Europie nie praktykowano właśnie od 1945 roku. To dlatego trudno jest nam dzisiaj radośnie świętować fakt, że 70 lat temu w Europie zakończyła się II wojna światowa - podkreślił polski prezydent.
Według Komorowskiego "doświadczenie ostatnich 70 lat, a także lat poprzedzających wrześniowe salwy na Westerplatte niezbicie dowodzi, że na takie praktyki nie może być przyzwolenia, że wobec takich praktyk Europie nie wolno się cofać". - Te anachroniczne, a zarazem szkodliwe dla trwałego pokoju postawy również i dzisiaj nie zatrzymają dążenia narodów do decydowania o własnym losie; nie zatrzymają ich nowe generacje czołgów ani rakiet, a ci, którzy takie postawy demonstrują, muszą spotkać się z naszym stanowczym sprzeciwem - oświadczył prezydent.
- Tym, którzy są ich ofiarami, którzy pragną iść ku światu, gdzie sąsiad nie musi bać się sąsiada, należy się nasza solidarność i nasze wsparcie - dodał. Jak zaznaczył, jest to jedna z lekcji ostatnich 70 lat, która powinna być dla światowych przywódców trwałym zobowiązaniem
Prezydent zaznaczył, że to na Westerplatte 1 września 1939 roku armatnie salwy z pancernika Schleswig-Holstein obwieściły początek II wojny światowej. Jak zaznaczył Komorowski, wybuch wojny poprzedziła i umożliwiła współpraca dwóch totalitaryzmów - hitlerowskiego i stalinowskiego.
- Symbolem tej współpracy jest umowa z sierpnia 1939 roku, w Polsce zwana umową Ribbentrop-Mołotow, na świecie znana jako umowa Hitler-Stalin. Tutaj na Westerplatte polski żołnierz rozpoczął walkę, którą ręka w rękę z alianckimi sojusznikami toczył do samego końca wojny na Zachodzie, na Wschodzie i w Afryce od 1939 do maja 1945 roku - powiedział Komorowski.
- W tym miejscu pragnę więc oddać hołd wszystkim, którzy walczyli przeciwko nazistowskiej agresji, wszystkim żołnierzom antyhitlerowskiej koalicji, którzy przyczynili się do zwycięstwa w maju 1945 roku. Pragnę też uczcić pamięć wszystkich ofiar tej strasznej wojny, niezależnie po której stronie wojennej barykady ginęli - podkreślił prezydent.
Komorowski zaznaczył, że Gdańsk to także miejsce narodzin Solidarności, "która podważyła pojałtański ład w całej Europie".
Prezydent podkreślił, że "nie dla wszystkich w Europie dzień zakończenia II wojny światowej oznaczał wymierny udział w zwycięstwie; nie dla wszystkich koniec wojny był początkiem ery wolności". - Dla wszystkich jednak wojna była ogromnym wstrząsem, dlatego Europa Zachodnia po dekadach umacniania narodowych egoizmów w stosunkach międzynarodowych zwróciła się w stronę tego, co narody europejskie łączy, a nie dzieli - powiedział prezydent.
Jak mówił, w zachodniej części kontynentu proces ten szybko zaczął przynosić owoce w postaci bezpieczeństwa opartego na powszechnym dobrobycie i współpracy z sąsiadami.
- My, narody Europy Środkowej i Wschodniej, pozostawione wtedy przez historię po złej stronie żelaznej kurtyny, mogliśmy te procesy związane z wyciąganiem dobrych wniosków ze złego doświadczenia wojny, śledzić jedynie z daleka - powiedział. Jak dodał, w sowieckim imperium i krajach od niego zależnych masowo naruszano prawa człowieka.
Komorowski podkreślił, że nieodparte pragnienie wolności, pragnienie uczestnictwa w europejskiej rodzinie wolnych narodów wzięło jednak górę nad "imperium zła".
- Siła czołgów i rakiet zdała się na nic wobec owej "siły bezsilnych", o której pisał Vaclav Havel. "Siły bezsilnych" wypływającej z wiary w wartości podstawowe, w przyrodzoną i niezbywalną godność człowieka, w imię której robotnicy i intelektualiści Gdańska, Warszawy, Berlina Wschodniego, Pragi, Budapesztu oraz wielu, wielu innych miast raz po raz przeciwstawiali się totalitarnemu jarzmu - powiedział prezydent.
Zaznaczył, że po 1989 roku, dzięki dalszemu rozwojowi integracji europejskiej, możemy razem budować większą, lepszą, zjednoczoną Europę. - Europę, która jest nie tylko bezpiecznym, dostatnim domem dla tworzących ją narodów, ale może również dzielić się z innymi osiągnięciami, swoją zdolnością do solidarności i do budowania twórczych kompromisów. I czyni to także dzisiaj, choć sama nie jest wolna od wewnętrznych napięć, od kryzysów dotykających różne sfery naszego europejskiego życia - ocenił Komorowski.
Według niego o tym, że Unia Europejska zachowuje swoją atrakcyjność, świadczy pragnienie niektórych jej wschodnich sąsiadów, by żyć wedle europejskich zasad. - Przykład wolności zawsze był i zawsze będzie zaraźliwy. Warto pamiętać, że właśnie stąd, z Gdańska, z obrad pierwszego I zjazdu Solidarności w 1981 roku, wyszło posłanie do ludzi pracy Europy Wschodniej. Tej siły nie zdołał zdusić wprowadzony kilka miesięcy później stan wojenny ani nagonka reżimowych mediów w innych państwach tzw. bloku wschodniego - mówił prezydent.
Podkreślił, że Partnerstwo Wschodnie UE, obejmujące Ukrainę, Mołdawię, Gruzję, Armenię, Azerbejdżan i Białoruś, jest odpowiedzią na europejskie marzenia narodów, które Jan Paweł II nazwał "wschodnim płucem" Europy.
70. rocznicę zakończenia II wojny światowej z udziałem europejskich przywódców obchodzono na zaproszenie prezydenta Komorowskiego w czwartek w Gdańsku.
Odbył się panel polityczny pt. "Integracja europejska. Lekcja wyciągnięta z II wojny światowej i jej współczesne znaczenie" zorganizowany w Europejskim Centrum Solidarności; zapalono także znicze przed Pomnikiem Poległych Stoczniowców w Gdańsku. Na obchodach tych obecni byli m.in. prezydenci: Bułgarii - Rosen Plewnelijew, Chorwacji - Kolinda Grabar-Kitarović, Czech - Milosz Zeman, Estonii - Toomas Hendrik Ilves, Rumunii - Klaus Iohannis, Litwy - Dalia Grybauskaite, Ukrainy - Petro Poroszenko, premier Słowacji Robert Fico, a także sekretarz generalny ONZ Ban Ki Mun i przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk.