5 nazwisk, które warto zapamiętać, nim skończy się 2013 r.
O tych ludziach jeszcze usłyszymy
Ten "wątły chłopiec" zmienił świat - zobacz zdjęcia
To ci ludzie zatrzęśli światem, a przynajmniej jakimś jego regionem, w 2013 r., wpływając na losy tysięcy. Prawdopodobnie usłyszymy o nich także w przyszłym roku, dlatego warto zapamiętać te nazwiska.
Ten "wątły chłopiec" - jak określił powierzchowność Snowdena niemiecki dziennik "Süddeutsche Zeitung" - narobił niezłego bigosu prezydentowi USA. Na podstawie dokumentów, które ten były pracownik CIA i NSA przekazał dziennikarzom, od czerwca ukazał się cały szereg artykułów demaskujących zasięg elektronicznej inwigilacji prowadzonej przez amerykański wywiad.
Na zdjęciu: Snowden podczas wywiadu w Hongkongu, 10 czerwca.
(WP.PL, PAP / mp)
Edward Snowden
Zbieranie danych z serwerów gigantów internetowych jak Google czy YouTube, podsłuchiwanie rozmów telefonicznych 35 światowych przywódców, a nawet szpiegowanie fanów gier internetowych - z kolejnych ujawnianych rewelacji wynika, że agenci mieli naprawdę pełne ręce roboty. Ku zgorszeniu zwykłych ludzi, którzy cenią sobie prywatność, po możnych tego świata, którzy woleliby być pewni, że poufne państwowe informacje, pozostaną... poufne.
A to może być dopiero początek. Wydawca "The Guardian", brytyjskiego dziennika, z którym kontaktował się Snowden, powiedział bowiem, że gazeta opublikowała ledwie 1 proc. przekazanych im materiałów.
Na zdjęciu:manifestacja poparcia dla Snowdena; Waszyngton, 26 październik.
Malala Yousafzai
Choć jej nazwisko wcale nie jest trudne do zapamiętania, sama mówi o sobie, raczej używając jedynie imienia: Malala. Nawet jej autobiografia nosi tytuł "Jestem Malala". A co takiego ta 16-letnia Pakistanka zrobiła, że wydawane są o niej książki? Po pierwsze, miała odwagę pisać o życiu dzieci i kobiet pod twardymi rządami talibów na plemiennych terytoriach Pakistanu. Jej blog dla BBC Urdu nie umknął też uwadze radykałów, którzy chcieli uciszyć dziewczynkę jesienią 2012 r., strzelając jej w głowę i kark.
I tu pojawia się "po drugie": za siłę - Malala przeżyła atak i wcale nie zamierzała się dać zastraszyć talibom. Nastolatka głosi, gdzie tylko może (a nie są to byle jakie salony, a forum ONZ czy Parlamentu Europejskiego): wspierajcie edukację dzieci i kobiet, ekstremiści bardziej boją się książek niż karabinów.
Na zdjęciu: Malala Yousafzai w towarzystwie byłego premiera Wielkiej Brytania Gordona Browna (po lewej) i prof. Timothy'ego O'Shea, rektora Uniwersytetu w Edynburgu, której uczelni nastolatka otrzymała honorowy dyplom; 19 października.
Malala Yousafzai
Jej działania doceniono m.in. Nagrodą im. Sacharowa i nominacją do Pokojowego Nobla.
W wywiadzie dla BBC 16-latka zdradziła, że w przyszłości chce zostać politykiem i zmienić oblicze swojego kraju. Pakistan już raz miał kobietę na czołowym stanowisku. Jakim premierem byłaby Malala? - być może przyjdzie nam się jeszcze przekonać.
Na zdjęciu: pakistański chłopiec zbiera śmierci na przedmieściach Lahaur, 9 grudnia.
Hasan Rowhani
Na Zachodzie wiele obiecywano sobie po prezydenturze Hasana Rowhaniego. Wybrany w czerwcu na nowego przywódcę Iranu, miał być jak niebo i ziemia w porównaniu z poprzednikiem, konserwatywnym i twardym Mahmudem Ahmadineżadem. Tylko niektórzy przestrzegali, by uważać, bo Rowhani może się jeszcze okazać wilkiem w owczej skórze.
Póki co, umiarkowane podejście Rowhaniego na arenie międzynarodowej daje efekty. Iran jest od dawna potępiany za swój program atomowy. Choć Teheran twierdzi, że ma on charakter cywilny, część zachodnich stolic obawia się, że może w rzeczywistości chodzić o produkcję bomby. I oto, po latach impasu, w listopadzie doszło do porozumienia między grupą 5+1 (stali członkowie Rady Bezpieczeństwa ONZ oraz Niemcy) a Iranem w tej najbardziej z drażliwych kwestii.
Na zdjęciu: prezydent Rowhani czeka na spotkanie z szefem dyplomacji Rosji Siergiejem Ławrowem; Teheran, 11 grudnia.
Hasan Rowhani
Do uzgodnienia jest jeszcze szereg szczegółowych kwestii, ale zgodnie z układem ma dojść do ograniczenia irańskiego programu atomowego w zamian za zniesienie części międzynarodowych sankcji nałożonych na ten kraj.
To nie uspokaja jednak niektórych analityków, którzy podkreślają, że jeśli Teheran nie wywiąże się ze swojej części porozumienia, w regionie może dość do nuklearnego wyścigu zbrojeń. Część państw może bowiem stracić cierpliwość do lawirowań Iranu i chcieć zabezpieczyć się własnym "atomem". Tak, czy inaczej, nazwisko prezydenta Rowhaniego jeszcze usłyszymy w przyszłości.
Na zdjęciu: reaktor elektrowni atomowej w Buszerze, 2010 r.
Baszar al-Asad
Chciał być okulistą, ale został prezydentem. Władzę właściwie odziedziczył, ponieważ poprzednim przywódcą Syrii był ojciec Baszara al-Asada, Hafiz. Początkowo Asad senior widział swojego następcę w najstarszym synu, Basselu, ale ten zginał w wypadku samochodowym w latach 90. Młody Baszar, który układał sobie wówczas życie w Londynie, musiał wrócić na Bliski Wschód.
Kiedy w 2000 r. obejmował przywództwo w Syrii, liczono na odwilż. W końcu to za rządów jego ojca, w 1982 r., doszło do krwawego stłumienia buntowników w Hamie - 20 tys. zabitych. Ale gdy młody prezydent zaczynał coraz bardziej liczyć w oczach innych światowych przywódców, jego wizerunek pokojowej głowy państwa legł w gruzach. Trzy lata temu Syria otwarła nową kartę swojej historii, której tytuł brzmi: wojna domowa.
Na zdjęciu: Asad otrzymuje prezent od sprzyjającej mu delegacji z Algierii; fotografia została opublikowana na oficjalnej stronie prezydenta na Facebooku 6 listopada.
Baszar al-Asad
Protesty Arabskiej Wiosny, jakie rozpoczęły się na przełomie 2010 i 2011 r., nie ominęły też Syrii. Podczas gdy w Tunezji i Egipcie masowe demonstracje zmiotły ze stołków tamtejszych przywódców, w Syrii policja krwawo stłumiła wystąpienia. Efekt był jednak odwrotny, niż planowano. Zamiast spokoju przez zastraszenie (jak po masakrze w Hamie), wybuchła zbrojna rewolta.
Krwawy konflikt kosztował do tej pory życie przeszło 126 tys. ludzi. Organizacje broniące praw człowieka oskarżają obie jego strony, i rebeliantów, i rządowe siły, o zbrodnie wojenne. Podczas walk doszło do użycia broni chemicznej, która zabiła m.in. setki dzieci. Asadowi udało się jednak "wymanewrować" z groźby międzynarodowej zagranicznej interwencji w Syrii. Nadal mówi twardo: nie ustąpię przed terrorystami, jak nazywa powstańców. Część rebeliantów spod znaku radykalnego islamu też nie zamierza siadać z prezydentem do stołu rozmów. To kiepsko wróży zapowiadanej na styczeń konferencji pokojowej.
Na zdjęciu: mężczyzna pomaga rannemu podczas nalotów w jednej z dzielnic Aleppo, 17 grudnia.
Gen. Abd el-Fatah Said es-Sisi
3 lipca 2013 r., po miesiącach politycznego kryzysu, armia odsunęła od władzy prezydenta Egiptu Mohammeda Mursiego. Ten umiarkowany islamista rządził krajem ledwie rok - jego poprzednik, Hosni Mubarak, stracił urząd po masowych protestach Arabskiej Wiosny w 2011 r. Za ostatnim puczem stał gen. Abd el-Fatah Said es-Sisi, obecnie wicepremier i szef egipskiego MON, a w przyszłości... być może kolejny prezydent.
"Sisi powiedział wprawdzie kilkakrotnie, że nie zamierza ubiegać się o fotel prezydencki, ale uwaga, jaką poświęca mu telewizja, plakaty z jego zdjęciami, które pojawiły się w Kairze, zdają się zaprzeczać jego deklaracjom" - oceniała jesienią sytuację w Egipcie agencja PAP. Eksperci zwracają uwagę, że jeśli nawet wojskowy nie zdecyduje się startować w wyborach prezydenckich, armia i tak będzie mieć ogromny wpływ na przyszłych egipskich przywódców.
Na zdjęciu: kobieta całuje plakat z wizerunkiem gen. Sisiego; Kair, 6 października.
(WP.PL, PAP / mp)