Ryszard i Maria
Swoją żonę Marię Ryszard poznał jeszcze przed wojną. Tak wspominała to po latach: - Męża poznałam w Urzędzie Skarbowym. Miałam do zapłacenia zaległe podatki. Zobaczyłam na drzwiach nową tabliczkę, z nazwiskiem Siwiec. Przeżegnałam się, bo nie wiedziałam, czy ten nowy mnie załatwi. To był rok 1937... Potem kilka razy ukłonił mi się na ulicy i wreszcie kiedyś podszedł do mnie. Już po ślubie powiedział, że jak pierwszy raz mnie zobaczył, to sobie pomyślał, że taką chciałby mieć żonę.
Ryszard i Maria doczekali się piątki dzieci: Innocenty, Elżbiety, Wita, Adama i Mariusza.
Dopiero 22 lata po tragicznych wydarzeniach na Stadionie Dziesięciolecia do żony Ryszarda Siwca, dotarł list, który napisał on przed śmiercią, w drodze do Warszawy, a został on skonfiskowany przez SB:
"Kochana Marysiu! Nie płacz! Szkoda sił, a będą Ci potrzebne. Jestem pewny, że po to, dla tej chwili żyłem 60 lat, wybacz, nie można było inaczej, po to, żeby nie zginęła prawda, człowieczeństwo, wolność, ginę, a to mniejsze zło - jak śmierć milionów. Nie przyjeżdżaj do Warszawy, mnie już nikt, nic nie pomoże (...) piszę w pociągu i dlatego krzywo. Jest mi tak dobrze, czuję taki spokój wewnętrzny - jak nigdy w życiu! Kochane dzieci, nie dokuczajcie mamie, uczcie się, bo to Wasze najważniejsze zadanie na teraz. Niech Was Bóg ma w swojej opiece. Całuję Was. Ojciec".
Obok: Zdjęcie ślubne Ryszarda i Marii Siwców, Przemyśl 1945.