Polska42 tys. zł za niesłuszny areszt dla historyka sztuki

42 tys. zł za niesłuszny areszt dla historyka sztuki

42 tys. zł łącznego odszkodowania i
zadośćuczynienia od Skarbu Państwa na rzecz 37-letniego Jacka
Bochińskiego zasądził Sąd Okręgowy w Warszawie.
Bochiński przesiedział w areszcie prawie rok za napad, którego nie
popełnił.

07.02.2006 | aktual.: 07.02.2006 16:10

Bochiński, który powiedział przed sądem, że podczas pobytu w areszcie poniósł nie tylko szkody materialne - z powodu niemożności kontynuowania pracy zawodowej - ale również psychiczne, domagał się 50 tys. zł odszkodowania i 100 tys. zł zadośćuczynienia. Zaznaczył, że za niewinność siedział w wieloosobowych celach, gdzie grypsujący więźniowie znęcali się nad niegrypsującymi.

Z obrzydzeniem wspominam tamtejsze jedzenie, jakieś zupy na wieprzowych skórach. Lękałem się o własne bezpieczeństwo, czułem się zagrożony przez współosadzonych. W każdym momencie mogłem się stać ofiarą. Nie spodobałem się jednemu z więźniów, recydywiście, który znęcał się nade mną, groził śmiercią - zeznał Bochiński. Dodał, że jeszcze przez rok po opuszczeniu aresztu nie mógł wrócić do normalnego życia. Jego adwokat, mec. Bogdan Michalak, powiedział, że "zrujnowano przyszłość młodemu człowiekowi".

Sąd przyznał Bochińskiemu 12 tys. zł odszkodowania argumentując, że według prawa jego wysokość ma odpowiadać nie kwocie, którą zarobiłby będąc na wolności, tylko kwocie, jaką udałoby mu się zaoszczędzić.

Zadośćuczynienie wyniosło natomiast 30 tys. zł, licząc po 2,5 tys. zł za każdy miesiąc niesłusznego aresztowania. Sędzia Ewa Grochowska-Szmitkowska argumentowała - powołując się na praktykę - że jest to górna granica kwot orzekanych przez ten sąd. Powiedziała, że tyle otrzymują sybiracy, więźniowie łagrów rosyjskich, którzy cierpieli w strasznych warunkach, niektórym "włosy przymarzały do ścian lepianek, a szczury wygryzały twarze". Zdaniem sądu, skoro Bochiński miał dach nad głową i "nie groziła mu śmierć głodowa", nie może otrzymać więcej pieniędzy niż ludzie skrzywdzeni w czasach stalinowskich.

Wyrok nie jest prawomocny. Adwokat Bochińskiego zapowiedział apelację, będzie się domagał wyższej kwoty. Nie można porównywać tragedii więźniów z lat 40. i 50. do dzisiejszych przeżyć człowieka niesłusznie osadzonego w dzisiejszym areszcie- powiedział.

Bochiński powiedział dziennikarzom, że żałuje, iż "sąd zakłada, że w momencie opuszczenia aresztu kończy się dramat człowieka - a on nadal trwa". Jego żona, Katarzyna Bochińska, dodała, że sama zapłaciłaby chętnie wysokość tego odszkodowania, aby zwrócono jej męża takiego, jaki był przed aresztowaniem, nie skrzywdzonego psychicznie.

Bochiński został aresztowany w kwietniu 2001 r. pod zarzutem brutalnego napadu na handlarzy ze stołecznego Stadionu X-lecia. Do marca 2002 r. przebywał w areszcie. Został uniewinniony w listopadzie 2004 r.

Policyjne śledztwo i postępowanie w jego sprawie sąd nazwał we wtorek "żenującym". Miał w nim udział detektyw Krzysztof Rutkowski, który wytypował Bochińskiego jako sprawcę napadu i podał jego dane policji, ta zaś potraktowała je "jako gotowiec". Nikt nie wziął pod uwagę, że historyk miał alibi, a jego osoba nie pasowała do rysopisu podanego na początku przez ofiary napaści. Napadnięte małżeństwo rozpoznało wprawdzie w Bochińskim jednego z bandytów, ale okazało się, że stało się tak dlatego, że wcześniej pokazywano mu zdjęcia historyka.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)