4- latek porzucony w polu kukurydzy. Ruszyło policyjne dochodzenie
Wrocławska policja pod nadzorem prokuratury wyjaśnia, co się działo z czteroletnim chłopcem zostawionym bez opieki rodziców na polu kukurydzy niedaleko wsi Kuklice. Zawiadomienie w tej sprawie złożył kierowca, który znalazł chłopczyka.
04.09.2018 | aktual.: 04.09.2018 13:47
- Dochodzenie w tej sprawie prowadzi komisariat policji Wrocław – Krzyki pod nadzorem prokuratury Wrocław Krzyki – Zachód. Mężczyzna, który zauważył to dziecko przy polu kukurydzy i podwiózł je do dziadków, wczoraj złożył stosowne zawiadomienie w tej sprawie. Został przesłuchany w charakterze świadka. Na dzisiaj zaplanowane były przesłuchania rodziców tego chłopca, również w charakterze świadków. Policjanci zbierają materiał dowodowy na temat tego zdarzenia. Na razie nie można mówić, że zostanie komukolwiek przedstawiony zarzut w tej sprawie, ponieważ to musi być poddane spokojnej ocenie – informuje Wirtualną Polskę st. sierż. Dariusz Rajski z Komendy Miejskiej we Wrocławiu.
Czteroletnie dziecko miało być zostawione w niedzielne popołudnie przez ojca w polu kukurydzy. Szukając pomocy 4-latek stał przy drodze krajowej nr 8 w pobliżu wsi Kuklice. Natrafił na nie pan Robert, który przejeżdżał trasą. Zatrzymał się i zaopiekował. Po krótkiej rozmowie dziecko uspokoiło się i zostało odwiezione do dziadków. Pierwsze wersje mówiły o tym, że dziecko miało zostać w ten sposób ukarane przez ojca. W tym czasie matka chłopca była w kościele. Rodzice złożyli już wyjaśnienia w tej sprawie. Tłumaczenia, różnią się od pierwotnej wersji wydarzeń.
Ich zdaniem, chłopiec był z ojcem i mamą w pobliskim kościele. Ale ponieważ dziecko wierciło się i nie chciało uczestniczyć we mszy, ojciec wyszedł z nim na pobliskie pole kukurydzy. 4-latek chciał się po prostu pobawić. W pewnym momencie chłopiec zniknął, oddalił się od ojca.
Zobacz także: Żona Patryka Jakiego na konwencji PiS. Dominik Tarczyński odpiera zarzuty
- Te okoliczności trzeba zbadać i wyjaśnić. Sprawa jest delikatna, bowiem dotyczy 4-letniego dziecka. Zaplanowaliśmy jeszcze dalsze czynności, np. oględziny miejsca, w którym doszło do tej sytuacji – mówi nam Dariusz Rajski z Komendy Miejskiej we Wrocławiu.
Sprawę odnalezienia dziecka nagłośnił "łowca pedofilów" Krzysztof Dymkowski. - Całą noc byłem w kontakcie z policją we Wrocławiu - powiedział Wirtualnej Polsce. Według jego wiedzy, to ojciec naraził chłopca na utratę zdrowia i życia. - Musi odpowiedzieć za to, co zrobił - zaznaczył Dymkowski.
- Chłopczyk będzie badany przez biegłych psychologów sądowych, bo takie są procedury - wyjaśnił. Zdaniem Dymkowskiego, "rodzice dziecka kłamią".
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl