Jedna z najgłośniejszych zbrodni aparatu władzy PRL
Prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie śmierci Przemyka, ale jednocześnie władze podjęły bezprawne działania mające uchronić milicjantów przed karą. Przynajmniej o części bezprawnych działań miał wiedzieć ówczesny przywódca PRL gen. Wojciech Jaruzelski.
Winą chciano obarczyć sanitariuszy, którzy wieźli Przemyka z komisariatu do szpitala. W aktach sprawy zachowała się notatka ówczesnego szefa MSW gen. Czesława Kiszczaka: "Ma być tylko jedna wersja śledztwa - sanitariusze". O tej tezie, jako jedynie słusznej, mówiła oficjalna propaganda, która prowadziła też kampanię zniesławiania matki Przemyka i jego otoczenia.
Na zdjęciu z 19 maja 1983 r.: pogrzeb Grzegorza Przemyka