Klienci nie wytrzymali spotkania z prostytutką. Cztery zgony
Nowojorska prostytutka, Angelina Barini, nie wyjdzie zza krat przez trzy najbliższe dekady. Taką karę wyznaczył jej sąd za zbrodnie, jakiej dokonała na czterech mężczyznach, którzy byli jej klientami. Podała im narkotyki i "tabletki gwałtu", bo chciała pozbawić ich przytomności i okraść. Ofiary nie przeżyły zbyt dużej dawki farmaceutyków.
43-letnia kobieta, pracująca w branży usług seksualnych w Nowym Jorku, przyznała się do zabicia klientów poprzez przedawkowanie środka przeciwbólowego fentanylu i substancji GBL, zwanej "tabletką gwałtu". Prostytutka wyznała, że jej zamiarem nie było pozbawienie życia usługobiorców. Chciała jedynie pozbawić ich przytomności i okraść.
Morderczyni nie wyciągała wniosków ze swoich czynów - tylko pomyliła się cztery razy, doprowadzając do zgonu ofiary, ale sądziła też, że ucieczką przed odpowiedzialnością będzie ukrycie ciała. Naiwnie sądziła, że wystarczy zawinąć trupy w prześcieradło i ukryć w kontenerze na śmieci.
30 lat więzienia dla prostytutki za zamordowanie klientów
Jak donosi "Bild", do tych zbrodni doszło w 2019 roku. Barini, która szybko została przez policję namierzona i zatrzymana, w zeszłym roku podczas procesu przyznała się do wszystkiego. Poprosiła przy tym o wyrozumiałość - tłumaczyła się trudnym dzieciństwem i wieloletnim uzależnieniem od narkotyków. Sędzia okręgowy Brian Cogan był stanowczy, mówiąc, że przestępstwa "za kilka szybkich dolców" wymagają surowej kary. Oskarżona podczas wysłuchania sądowego werdyktu płakała i rozpaczała.
Kuzynka jednej z ofiar, która była świadkiem w tym procesie, powiedziała, że się nie zdobędzie na wyrozumiałość. - Nie wybaczam ci. Mój kuzyn i ja byliśmy najlepszymi przyjaciółmi. Nie mam dla ciebie litości - powiedziała kobieta.
"New York Post" rozmawiał ze starszą siostrą skazanej. Sally Barini nazwała werdykt "trochę surowym". - Ofiary same się zaangażowały. Nie byli świętymi. Poszli z nią. Chcieli się bawić, ćpać i uprawiać z nią seks. To nie było tak, że przykładała komuś pistolet do głowy i zmuszała go, by poszli z nią - oceniła siostra.