250 tys. zł dostała fundacja Jacka Saryusza-Wolskiego od resortu Jarosława Gowina. To on wymyślił jego kandydaturę
248 820 złotych. Tyle od resortu Jarosława Gowina dostała Fundacja Centrum Europejskie Natolin, której szefem przez lata był Jacek Saryusz-Wolski. Wicepremier publicznie przyznaje, że to on wymyślił kandydaturę byłego wiceszefa PO na przewodniczącego Rady Europejskiej. Kolejny konflikt interesów? Już raz Najwyższa Izba Kontroli zarzuciła taki Saryuszowi-Wolskiemu i jego Fundacji.
Ćwierć miliona
Jacek Saryusz-Wolski nie zastąpił Donalda Tuska na stanowisku szefa Rady Europejskiej. Wicepremier Jarosław Gowin ocenia, że brukselska szarża to porażka rządu i PiS. Wciąż jednak otwarcie przyznaje że to on, jeszcze jesienią 2016 roku, jako pierwszy wymyślił kandydaturę byłego wiceszefa PO. Powtórzył to w piątkowym wywiadzie z Konradem Piaseckim w Radiu ZET.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Dzień wcześniej, w czwartek 23 marca, resort Jarosława Gowina ogłosił listę instytucji, które decyzją powołanego przez ministra zespołu dostały środki w ramach programu Dialog. 248 820 złotych otrzymała Fundacja Centrum Europejskie Natolin, która ma realizować projekt o nazwie "Zasoby humanistyki dla budowy i doskonalenia zintegrowanego modelu zrządzania państwem w świetle dynamiki kryzysów i zagrożeń. Dialog humanistyki i administracji a wyzwania dla Polski".
Saryusz-Wolski i pieniądze
Choć nazwa projektu brzmi co najmniej niejasno, to nie takie rzeczy ministerstwa finansowały naukowcom. W całej sprawie interesujące jest to, kto dostał te pieniądze. Fundacja została powołana przez Skarb Państwa w 1993 roku. Jacek Saryusz-Wolski był wówczas pełnomocnikiem rządu ds. integracji europejskiej. Polityk przez lata pełnił funkcję Prezydenta Rady Fundacji. Dzisiaj Rada nie ma szefa, ale Saryusz-Wolski nadal jest jej członkiem.
Do rządu Saryusz-Wolski powrócił w 2000 roku, na końcówkę rządów Jerzego Buzka. W czerwcu 2001 roku - jako szef Urzędu Komitetu Integracji Europejskiej - zdecydował, że Fundacja Natolin dostanie 1,8 mln zł od włoskiego rządu. Pieniądze miały trafić na stypendia dla młodzieży, ale Fundacja chciała przeznaczyć część z nich na badania - opisywał w 2006 roku w tekście pt. "Układ natoliński" tygodnik "Newsweek".
Ręka rękę myje
Kierowany przez Saryusza-Wolskiego urząd taką zgodę wydał. Wniosek rozpatrzył wiceszef UKIE Paweł Samecki, który równocześnie zasiadał w Radzie Fundacji. Zresztą zasiada do dzisiaj, podobnie jak ówczesny rzecznik Urzędu Andrzej Harasimowicz i szefowa gabinetu politycznego ministra Ewa Ośniecka-Tamecka.
W grudniu 2001 roku Rada Fundacji, której przewodniczył Saryusz-Wolski podjęła decyzję o zleceniu prowadzenia badań... Jackowi Saryuszowi-Wolskiemu. W sumie przez 2,5 roku Fundacja wypłaciła mu 423 tys. zł. Sprawą zajęła się Najwyższa Izba Kontroli, która w grudniu 2006 roku opublikowała obszerny raport o fundacjach finansowanych przez państwo (po kliknięciu w odnośnik raport zostanie pobrany w formie PDF).
Miażdżący raport NIK
NIK negatywnie oceniła zawarcie umowy, wskazując na brak procedury przetargowej i chociażby próbę uniknięcia konfliktu interesów. - Rada Fundacji nie była uprawniona do dokonywania wyboru wykonawcy zadań oraz do ustalenia warunków wynagrodzenia. Wskazanie przez Radę osoby jej przewodniczącego (Prezydenta Fundacji) doprowadziło do sytuacji konfliktu interesów - pisali inspektorzy.
Izba przekazała sprawę do CBA, które zaczęło ją badać w 2007 roku. Jak poinformowało nas biuro prasowe "po zakończeniu kontroli CBA przesłało informacje na temat stwierdzonych nieprawidłowości do dwóch instytucji – Urzędu Komitetu Informacji Europejskiej oraz Rzecznika Dyscypliny Finansów Publicznych". Pierwsza z tych instytucji w 2010 roku stała się częścią MSZ, druga podlega Ministerstwu Finansów. Do obu wysłaliśmy pytania, czekamy na odpowiedzi.