Pasażerowie Boeinga 767
Maciej Wójtowicz powiedział, że kiedy patrzył na mapkę w samolocie, zorientował się, że samolot jest blisko Warszawy. - Na początku myślałem, że to jest jakaś kolejka oczekiwania, że inne samoloty mają pierwszeństwo w lądowaniu. Aż w końcu pilot zgłosił się i powiedział, że będziemy mieli lądowanie awaryjne - relacjonował. W samolocie został jego sprzęt narciarski i bagaż, a w nim - jak powiedział - klucze do mieszkania.
Mariusz Mikuciński z Mławy powiedział, że dopytywał się, jaka to awaria i okazało się, że to awaria podwozia. - Zdawałem dobie sprawę, że jest poważnie i że możemy tego nawet nie przeżyć - powiedział. Jak zauważył, pasażerowie najpierw byli spokojni, ale pojawiły się i małe oznaki paniki, był płacz, były poważne rozmowy. Po lądowaniu - jak powiedział - najpierw nastała euforia. Ewakuacja, jego zdaniem, trwała kilka minut.