20 tysięcy słoni dla Berlina. Botswana zdenerwowana regulacjami
Prezydent Botswany Mokgweetsi Masisi wyraził swoje niezadowolenie z powodu pomysłów na zmiany przepisów w Niemczech. Afrykański kraj reaguje na zapowiedziane kolejne ograniczenia w imporcie trofeów myśliwskich.
Zaskakująca oferta z Afryki dla Niemiec. Botswana wymyśliła, że podaruje 20 tysięcy słoni Berlinowi. Powodem są działania partii Zielonych w sprawie polowań na dzikie zwierzęta i importu preparatów, stanowiących myśliwskie pamiątki.
Prezydent afrykańskiego kraju Mokgweetsi Masisi udzielił wywiadu gazecie "Bild". Nie krył irytacji stanowiskiem niemieckiej minister środowiska Steffi Lemke.
Zieloni zakazują przywożenia do kraju myśliwskich trofeów. Niemcy są jednym z największych ich importerów w Unii Europejskiej. Teraz ma się to zmienić dzięki drastycznym ograniczeniom.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Miasto zachwyci każdego. "Najładniej położone na świecie"
Arykański przywódca stwierdził, że zakaz oznacza dla jego kraju spadek ilości polowań. Argumentował, że wysiłki na rzecz ochrony przyrody w Botswanie doprowadziły do wzrostu liczby słoni, a polowania są ważnym sposobem trzymania w ryzach populacji zwierząt.
Botswana w 2014 roku wprowadziła zakazy dla myśliwych, ale pięć lat później zniosła te ograniczenia pod naciskiem społeczności lokalnych. Kraj ustala obecnie roczne kwoty polowań.
20 tysięcy słoni do Berlina
- Jeśli Zieloni wiedzą wszystko lepiej, oni i Lemke powinni pokazać, jak żyć ze słoniami bez polowań - powiedział prezydent. Zaproponował też wysłanie transportu z tysiącami dzikich zwierząt, - To nie jest żart - powiedział "Bildowi".
Po dziesięcioleciach udanej ochrony gatunków zwierząt populacja słoni rozrosła się znacznie. Botswana ma obecnie ponad 130 tysięcy słoni. Co roku przybywa 6 tysięcy osobników.
Jak czytamy w "Bildzie", stada słoni odpowiadają za demolowanie wiosek i zniszczenie rolniczych zbiorów.
Zdaniem prezydenta Botswany spadek liczby polowań spowoduje też zubożenie mieszkańców jego kraju. - Bardzo łatwo jest siedzieć w Berlinie i mieć opinię na temat naszych spraw w Botswanie. Ponosimy koszty utrzymywania tych zwierząt, z których świat korzystał do tej pory bez skrupułów - powiedział Masisi.
Źródło" "Bild'