1700 ton na sekundę. Ekspert: trzeba obserwować wały
Powódź przetacza się przez południowe regiony Polski. - Czy jest już gdzieś lepsza sytuacja? - z takim pytaniem Paweł Pawłowski, prowadzący program specjalny w WP, zwrócił się do Grzegorza Walijewskiego, zastępcy dyrektora Centrum Hydrologicznej Osłony Kraju IMGW-PIB. - Lepiej... Na całym Odcinku Odry musimy mieć się na baczności i mimo delikatnych spadków przed Wrocławiem, mamy cały czas przekroczone stany alarmowe. W związku z tym, że wezbrania rozpoczęły się już kilka dni temu, to, o ile widzimy spadek poziomu wód, to wszystkie urządzenia hydrotechniczne, wały przeciwpowodziowe nasiąkają wodą. Przepływa nimi ponad 1700 metrów sześciennych na sekundę, to jest 1700 ton na sekundę, to jest ogromna ilość, trzeba więc obserwować wały - odparł gość programu. - W nocy dotarło wezbranie do Brzegu Dolnego i tutaj mamy przekroczony stan alarmowy o ponad 3 metry. W tej chwili mamy tam stan wody na poziomie 945 centymetrów, to jest kulminacja, która dotarła w nocy. A stan alarmowy to 630 cm - mówił. - Za chwilę kulminacja będzie w Malczycach. Obecnie mamy tam 778 cm, będzie tam około 780. Stan alarmowy wynosi 600 cm. Następna miejscowość to Ścinawa. Jeszcze obserwujemy tam wzrost, kulminacja ma dotrzeć tam dziś w nocy. Stan alarmowy wynosi tam 400 cm, a będzie ok. 650 cm. Poniżej stacji Ścinawa będziemy mieli przekroczone stany alarmowe o ponad 2 metry. Także nie ma jeszcze spokoju - dodał Walijewski. - My mówimy cały czas o kulminacji, ale problemem jest długość trwania wezbrania. O ile ten maksymalny stan rzeki poniżej Wrocławia może trwać około doby, to stany alarmowe będą przekroczone przez trzy - cztery dni i wały przeciwpowodziowe i inne urządzenia hydrotechniczne będą cały czas narażone na napór wody. Oprócz stanu wody będzie więc trzeba cały czas obserwować co z nimi się dzieje - ocenił. Kiedy powódź się skończy? - Z symulacji, którą przeprowadziliśmy wczoraj, wynika, że dopiero w październiku. Fala dotrze do Szczecina 1 października - stwierdził Grzegorz Walijewski.