15-minutowy początek procesu ws. "bombardowania Al-Dżaziry"
Dwaj Brytyjczycy oskarżeni o ujawnienie tajnego brytyjskiego dokumentu, który zawierał wypowiedź prezydenta USA o zamiarze zbombardowania siedziby arabskiej telewizji satelitarnej Al-Dżazira, stanęli przed sądem w Londynie. W trakcie przesłuchania, które trwało zaledwie kwadrans, oskarżeni potwierdzili tylko swe dane personalne. Następnie sprawę odroczono do 10 stycznia.
W ubiegły wtorek dziennik "Daily Mirror" poinformował, iż według poufnego rządowego memorandum w kwietniu ubiegłego roku, rozmawiając z premierem Tonym Blairem w cztery oczy w Białym Domu, George Bush zadeklarował chęć zaatakowania Al-Dżaziry. Blair wyperswadował swemu gospodarzowi ten pomysł, argumentując, że skutki nalotu byłyby nieobliczalne. Siedziba Al- Dżaziry znajduje się w sprzymierzonym z USA Katarze.
Biały Dom odrzucił doniesienia "Daily Mirror" jako "dziwaczne". Blair zaprzeczył w poniedziałek, by zaznajomiono go z jakimikolwiek szczegółami propozycji ataku na Al-Dżazirę. Relacje Al-Dżaziry z Iraku, odbiegające od amerykańskich standardów prezentowania konfliktu, wprawiały Waszyngton i Londyn w znaczne rozdrażnienie.
Londyński sąd Bow Steet przesłuchał po raz pierwszy Davida Keogha - byłego pracownika urzędu premiera - oraz Leo O'Connora, byłego asystenta laburzystowskiego posła do Izby Gmin Tony'ego Clarke'a.
Keogh oskarżony jest o "szkodliwe ujawnienie dokumentu, dotyczącego stosunków międzynarodowych". Natomiast O'Connor odpowiada za przyjęcie dokumentu, co do którego wiedział lub miał powody wiedzieć, że stanowi tajemnicę państwową.
Rządowe memorandum, które Keogh przekazał O'Connorowi, pojawiło się potem w biurze poselskim Clarke'a w Northampton. Clarke, który w ostatnich wyborach utracił mandat do Izby Gmin, zwrócił dokument na Downing Street.