12 milionów na antyunijną kampanię. Polityk Solidarnej Polski mówi o "manipulacji"
"Ponad 12 milionów złotych przeznaczono na antyunijną kampanię dotyczącą cen prądu. Wymyślono ją w Ministerstwie Aktywów Państwowych, a energetyczne firmy państwowe zostały zmuszone do zrzucenia się na realizację pomysłu polityków" - ustalił dziennikarz WP Szymon Jadczak. Do artykułu odniósł się w programie "Tłit" Wirtualnej Polski wiceminister sprawiedliwości Michał Woś z Solidarnej Polski. - W tym przypadku uważam, że nie 12, a 24 mln powinny być, żeby każdy z Polaków wiedział, że ta drożyzna, te podwyżki, te rachunki za prąd, które dostają, to jest wina szalonej polityki klimatycznej UE - stwierdził. - Ta reklama jest prawdą. Co jest manipulacją? 60 proc. kosztów produkcji energii? Przecież to nawet KE potwierdza - kontynuował. Woś pytany był również, gdzie trafia te 60 proc. - To kolejna manipulacja. Mówi się, że trafiają do budżetu państwa i my tutaj śpimy na pieniądzach. To jest nieprawda (...). Czy pan wie, że jest deficyt uprawnień? Tego już KE nie mówi. Polska otrzymuje darmową pulę, ale poza darmową pulą musi dokupywać na giełdzie w Lipsku od spekulantów dodatkowe certyfikaty. To drenaż kieszeni Polaków - stwierdził Woś. - Jeżeli my dostajemy rzekomo jakieś darmowe certyfikaty, a się okazuje, że ich jest za mało i musimy dokupować na giełdzie w Lipsku od spekulantów, to mamy poważny problem - podkreślił.