100 tys. zwolnień w szkołach? Ekonomista aż ugryzł się w język
Przemysław Czarnek poinformował, że ze względu na niż demograficzny w polskich szkołach może dojść do rewolucji. Pracę w przyszłości ma stracić nawet 100 tys. osób. Sami pracownicy oświaty nie kryją zdumienia taką wypowiedzią szefa MEiN. W programie "Newsroom" Wirtualnej Polski, prof. Witold Orłowski oceniał, czy takie zmiany są konieczne i jak mogą wpłynąć na polską oświatę. - Niż demograficzny to problem dla nas wszystkich. Od lat mamy mniej dzieci w szkołach, a liczba nauczycieli się nie zmniejsza. Można powiedzieć, że bardzo dobrze, bo klasy są mniejsze. Ale przepraszam, że powiem to najpierw, później wyjaśnię: za duża liczba nauczycieli w stosunku do uczniów powoduje, że po prostu ci nauczyciele mają bardzo liche pensje i są niezadowoleni, sfrustrowani. Traktując edukację jako normalną działalność, choć to jest inny produkt i usługa, panuje zasada dość oczywista - należy dostosowywać zatrudnianie do potrzeb. Po to m.in., żeby można było przyzwoicie płacić. Nie staje po stronie ministra, bo zatrudnienie to jeden z elementów, ale jeśli jest nadmierne zatrudnienie, to są bardzo niskie płace. W ten sposób nie można dbać o zadowolenie z pracy, ani jakość tych, którzy zostają nauczycielami. Oczywiście przepraszam wszystkich tych, którzy zostają z powołania, ale część jest ludzi sfrustrowanych, którzy chętnie by odeszli. W ten sposób nie uzyska się przyzwoitej edukacji, ona wymaga gigantycznych reform - mówił prof. Witold Orłowski.