Tak rok później wyglądały miejsca zniszczone przez tsunami
Dziesięć lat temu podwodne trzęsienie ziemi na Oceanie Indyjskim wywołało śmiercionośne tsunami, które zabiło ponad 230 tys. osób. Fale sięgające nawet 30 metrów wdarły się głęboko w ląd, niszcząc wszystko po swojej drodze. Unicestwione zostały całe nadmorskie wsie i miasteczka. Miliony ludzi straciły dach nad głową.
Takiego kataklizmu na Oceanie Indyjskim nie było wcześniej od ponad 100 lat, gdy w 1883 roku wybuchł wulkan Krakatau. W wielu miejscach ludzie byli tak zaskoczeni i nieprzygotowani, że zamiast uciekać przed niszczycielskim żywiołem, zaciekawieni obserwowali nadejście wielkiej fali. Dla większości z nich zakończyło się to tragicznie.
Kataklizm nie dotknął jedynie lokalnej ludności, ale również pochłonął życia tysięcy zagranicznych turystów, których pełne były miejscowe ośrodki wypoczynkowe. Najciężej doświadczonym europejskim krajem była Szwecja, która straciła co najmniej 543 obywateli. Był to najtragiczniejszy pojedynczy incydent w szwedzkiej historii od czasów przegranej bitwy pod Połtawą w 1709 roku.
Tsunami uderzyło łącznie w wybrzeża kilkunastu krajów. Największe spustoszenie poczyniło w Indonezji, Tajlandii, Indiach i na Sri Lance. Późniejsze analizy wykazały, że wielu ofiar udałoby się uniknąć, gdyby na Oceanie Indyjskim istniał system wczesnego ostrzegania przed tsunami, podobny do istniejącego w regionie Oceanu Spokojnego. Prace nad takim systemem ruszyły jednak dopiero po kataklizmie.
Poruszona rozmiarami katastrofy społeczność międzynarodowa bardzo czynnie uczestniczyła w akcji ratunkowej i późniejszej odbudowie zniszczonych regionów. ONZ przeprowadziła największą w swej historii operację humanitarną. Świat zebrał łącznie przeszło 14 miliardów dolarów pomocy.
(WP.PL/tbe)