Prezydent z premierem, jak pies z kotem, czyli trudna koabitacja
Stosunki między prezydentem Lechem Kaczyńskim a premierem Donaldem Tuskiem toczyły się od konfliktu do konfliktu. O tym, że będzie to trudna koabitacja, wiadomo było niemal od początku. Wskazywała na to już sama uroczystość desygnowania premiera z PO przez wywodzącego się z PiS prezydenta, która trwała pół minuty, a rozmowa obu polityków - tylko minut kilkanaście. Lech Kaczyński nigdy też nie pogratulował zwycięstwa wyborczego Tuskowi. Bardzo szybko doszło do pierwszej konfrontacji w związku z mianowaniem szefa dyplomacji, Radosława Sikorskiego. Potem było tylko gorzej, a to bój o krzesło, a to o samolot... Ta nieustanna "próba sił" na wizerunek Polski raczej dobrze nie wpłynęła.