10 lat PO
Dekadę temu powstała Platforma Obywatelska...
Tusk w opałach - zobacz zdjęcia
Mija 10 lat od powstania Platformy Obywatelskiej. Tuż przed okrągłymi urodzinami PO "potknęła się" o raport MAK, co znalazło odbicie w sondażach, jednak wciąż ma pełnię władzy w kraju i na razie nie zapowiada się, by coś się w tej kwestii zmieniło. Urzędujący od trzech lat premier Donald Tusk cieszy się wysokim poparciem, choć nad jego głową zbierają się czarne chmury: ponoć na szykuje na niego zamach "człowiek numer dwa" Grzegorz Schetyna. Politycy PO będą więc świętować w cieniu partyjnej walki. Z okazji 10. urodzin Platformy przypominamy jej początki. Nie zawsze było "różowo"...
Tekst: Joanna Stanisławska, Wirtualna Polska
Ojcowie-założyciele
Dezintegracja w łonie rządzącej partii to najlepszy moment na start z nową inicjatywą. Taki przypadek miał miejsce w styczniu 2001 r.: rozpadła się Akcja Wyborcza Solidarność, a w tracącej poparcie Unii Wolności doszło do walki o przywództwo między Bronisławem Geremkiem i Donaldem Tuskiem. Ten drugi minimalnie przegrał i odszedł z UW ze swoimi zwolennikami. Na gruzach AWS i UW Tusk, Maciej Płażyński (AWS) oraz Andrzej Olechowski zbudowali nową partię - Platformę Obywatelską. Chcieli jednocześnie wykorzystać popularność Olechowskiego, który uzyskał doskonały wynik (ok. 19%) w wyborach prezydenckich z 2000 r. (startował jako kandydat niezależny). Wkrótce ten tercet zyskał przydomek "trzej tenorzy".
11 stycznia w hotelu "Sheraton" w Warszawie Olechowski, Płażyński i Tusk ogłosili zainicjowanie "obywatelskiej platformy, która wyzwoli energię Polaków".
Koniec z "kolesiostwem"
24 stycznia 2001 r. w gdańskiej Hali Olivia odbył się zjazd założycielski nowego ugrupowania. Prezydent Kwaśniewski stwierdził tego dnia na konferencji prasowej, że powstaje siła, której nikt w Polsce nie może lekceważyć. PO miała być "ruchem obywatelskim", zaprzeczeniem kolesiostwa AWS.
Obecnie z "trzech tenorów" w PO pozostał tylko Donald Tusk. Olechowski, który w lipcu 2009 r. opuścił PO i zdecydował się na współpracę ze Stronnictwem Demokratycznym Pawła Piskorskiego o partii, którą współtworzył nie ma najlepszego zdania: zarzuca jej kunktatorstwo i brak ambicji. Maciej Płażyński przed tragiczną śmiercią 10 kwietnia, zbliżył się do Prawa i Sprawiedliwości.
Długa droga po władzę
Zaledwie po kilku miesiącach działania Platforma poddana została wyborczej weryfikacji. W wyborach parlamentarnych z 2001 r. uzyskała niecałe 13% - tym samym stworzyła największy klub opozycyjny wobec rządu Leszka Millera. Odeszła grupa działaczy Stronnictwa Konserwatywno-Ludowego pod przywództwem Artura Balazsa, który uznał, że to konkurencyjna partia Prawo i Sprawiedliwość będzie jednoczyć prawicę.
Kiedy poparcie dla PO wynosiło 10%...
W początkowym okresie rządów SLD-UP poziom poparcia dla Platformy wynosił ok. 10% (podobnie jak PiS). Platforma stała się w tym czasie jednym z głównych krytyków rządu, w jej imieniu szczególnie często występowała posłanka Zyta Gilowska.
Gilowska zasiadała w prezydium klubu parlamentarnego, była przewodniczącą regionu lubelskiego i wiceprzewodniczącą partii do maja 2005 r. Wystąpiła z PO w związku z oskarżeniami o nepotyzm: zarzucano jej, że zatrudniła w swoim biurze poselskim synową oraz opłacała pracę swojego syna Pawła Gilowskiego jako eksperta prawnego z pieniędzy przeznaczonych na obsługę biura. Na początku 2006 r. jedna z najbardziej znanych twarzy Platformy, która o Donaldzie Tusku i Janie Rokicie mówiła "ukochani bracia", weszła w skład rządu... Prawa i Sprawiedliwości. Przez premiera Kazimierza Marcinkiewicza została powołana na stanowisko wicepremiera i ministra finansów.
Premier z Krakowa
Przełomowy dla PO był rok 2003 r. Wtedy w skład pierwszej w III RP komisji śledczej powołanej do zbadania tzw. afery Rywina wszedł Jan Rokita. Działalność komisji odmieniła polską politykę. Ujawniła ogrom korupcji panującej w państwie i mechanizm sprawowania rządów przez SLD. Posiedzenia komisji były spektaklem medialnym, a ich gwiazdą okazał się Jan Rokita.
Rokita wyrósł na najpopularniejszego polityka Platformy i niebawem zajął miejsce we władzach PO miejsce Andrzeja Olechowskiego, który poróżnił się z partią. W wyborach parlamentarnych w 2005 r. reklamował się jako "Premier z Krakowa" (po porażce wyborczej PO żartowano, że "zamiast premiera w kapeluszu mamy premiera z kapelusza", co było aluzją do przejęcia rządu przez Kazimierza Marcinkiewicza). We wrześniu 2007 r. w związku z nominacją swojej żony Nelli na stanowisko doradcy prezydenta Lecha Kaczyńskiego ds. kobiet, zdecydował o wycofaniu się z polityki. Na początku stycznia tego roku jego żona sugerowała, że Rokita wkrótce wróci do polityki, tyle że pod szyldem PiS.
Najpierw druzgocącą porażka, potem zwycięstwo
Pierwsze wybory samorządowe dla PO okazały się klęską. 16,02% - tylko tyle udało się zdobyć wspólnie PO i PiS, które w większości okręgów wyborczych zawiązały koalicję. Pochód po władzę w stolicy był długi. Bolesną porażkę poniósł Andrzej Olechowski kandydujący na prezydenta Warszawy, który nie tylko przegrał z Lechem Kaczyńskim (PiS), ale nawet nie wszedł do drugiej tury. W 2006 r. kandydatka PO Hanna Gronkiewicz-Waltz stoczyła ciężki bój z byłym premierem Kazimierzem Marcinkiewiczem. Ostatecznie triumfowała nad nim w drugiej turze i została pierwszą kobietą na stanowisku prezydenta stolicy. W 2010 r., kiedy ubiegała się o reelekcję, zwyciężyła już w pierwszej turze.
PO-PiS - porozumienie było blisko...
Wielu miało nadzieję na koalicję dwóch zwycięskich partii wyborów parlamentarnych w 2005 r. Negocjacje na temat stworzenia wspólnego rządu trwały długo. Utrudniały je konflikty między obiema stronami w związku z prowadzoną w tym samym czasie kampanią prezydencką. Po zwycięstwie Lecha Kaczyńskiego w wyborach prezydenckich sprawa jeszcze bardziej się skomplikowała. Ostatecznie PiS podpisano umowę koalicyjną z Samoobroną i LPR. Kres tej "egzotycznej koalicji" przyniosła tzw. afera gruntowa. Na jesieni 2007 r. doszło do samorozwiązania sejmu. Z zakończenia kadencji najbardziej cieszył się premier Jarosław Kaczyński. Czas pokazał, że nie miał z czego.
Na zdjęciu z września 2005 r. poseł PiS Michał Kazimierz Ujazdowski, lider PiS Jarosław Kaczyński, posłanka PO Hanna Gronkiewicz-Waltz, oraz posłowie PO Jan Rokita i Bronisław Komorowski idą rozmawiać o tworzeniu wspólnego rządu.
Donald Tusk premierem
W 2007 r. PO zwyciężyła w wyborach parlamentarnych. Tym razem rozstrzygnięcie wyborów parlamentarnych okazało się dla Platformy jednoznacznie korzystne - zajęła ona pierwsze miejsce (41,51%) przed Prawem i Sprawiedliwością (32,11%). Brak bezwzględnej większości zmusił jednak PO do zawarcia koalicji - wybór padł na PSL. Na czele nowego rządu stanął Donald Tusk, a wicepremierami zostali Waldemar Pawlak i Grzegorz Schetyna.
Prezydent z premierem, jak pies z kotem, czyli trudna koabitacja
Stosunki między prezydentem Lechem Kaczyńskim a premierem Donaldem Tuskiem toczyły się od konfliktu do konfliktu. O tym, że będzie to trudna koabitacja, wiadomo było niemal od początku. Wskazywała na to już sama uroczystość desygnowania premiera z PO przez wywodzącego się z PiS prezydenta, która trwała pół minuty, a rozmowa obu polityków - tylko minut kilkanaście. Lech Kaczyński nigdy też nie pogratulował zwycięstwa wyborczego Tuskowi. Bardzo szybko doszło do pierwszej konfrontacji w związku z mianowaniem szefa dyplomacji, Radosława Sikorskiego. Potem było tylko gorzej, a to bój o krzesło, a to o samolot... Ta nieustanna "próba sił" na wizerunek Polski raczej dobrze nie wpłynęła.
Platforma w szponach hazardu
Najpoważniejszą "wpadką" rządu PO była tzw. afera hazardowa. Wszystko zaczęło się w październiku 2009 r., kiedy "Rzeczpospolita" opublikowała stenogramy nagranych przez CBA rozmów Zbigniewa Chlebowskiego z biznesmenem z branży hazardowej Ryszardem Sobiesiakiem, w których padło słynne zdanie: "Na 90 procent, Rysiu, że załatwimy. Tam walczę, nie jest łatwo". "Biegam z tym sam, blokuję sprawę tych dopłat od roku. To wyłącznie moja zasługa" - mówił innym razem.
W efekcie ujawnienia nacisków biznesmenów z branży hazardowej na polityków PO, aby załatwili usunięcie dopłat z projektu ustawy o grach Chlebowski, wówczas szef klubu PO, musiał odejść z polityki.
"Polska to dziki kraj". Drzewiecki znów do sejmu?
Były minister sportu i turystyki Mirosław Drzewiecki był związany z Platformą od początku. W październiku 2009 r. również on musiał podać się do dymisji w związku z tzw. aferą hazardową. Zasłynął stwierdzeniem, że Polska jest "dzikim krajem" oraz że "gardzi polityką". - Jestem dowodem na to, że Polska jest w dalszym ciągu dzikim krajem. Zabito mi matkę, taka jest prawda (matka Drzewieckiego zmarła w kilka dni po ujawnieniu tzw. afery hazardowej - przyp. J.S.) - mówił. Później żałował tych słów i przekonywał, że zostały wyrwane z kontekstu. Mówi się o jego ponownym starcie z list Platformy w zbliżających się wyborach parlamentarnych.
Człowiek numer dwa w PO krytykuje Tuska
Grzegorz Schetyna był wicepremierem i ministrem spraw wewnętrznych, jednak jego pozycja została osłabiona w wyniku afery hazardowej, kiedy musiał podać się do dymisji. To wtedy więź Schetyny z liderem PO straciła wymiar osobistych relacji, a stała się bardziej sformalizowana, zawodowa.
Od lipca 2010 r. Schetyna sprawuje funkcję marszałka sejmu. W zeszłym tygodniu otwarcie skrytykował premiera ws. jego spóźnionej reakcji na raport MAK. W kuluarach sejmowych natychmiast pojawiły się plotki, że w Platformie powstaje plan pozbawienia Tuska teki premiera. Ponoć najaktywniej spiskuje właśnie Schetyna.
Jerzy Buzek szefem PE - historyczny dzień dla Polski
PO wygrała wszystkie dotychczasowe wybory europejskie. W wyborach do Parlamentu Europejskiego w czerwcu 2004 r. z sukcesem sięgnęła po byłych polityków AWS, m.in. byłego premiera Jerzego Buzka, który zdobył najwięcej głosów spośród wszystkich polskich kandydatów. Pięć lat później, po kolejnych wygranych przez PO wyborach europejskich, w lipcu 2009 r. Buzek stanął na czele europarlamentu. - Kiedyś nie śmiałem marzyć o objęciu takiej funkcji - tak właśnie zmienia się Europa - powiedział po swoim wyborze.
Bronisław Komorowski prezydentem
Po wygranych przez PO wyborach parlamentarnych w 2007 r. Bronisław Komorowski został wybrany marszałkiem sejmu. Tę funkcję sprawował aż do tragicznego 10 kwietnia. W związku ze śmiercią prezydenta Lecha Kaczyńskiego w oparciu o przepisy konstytucji Komorowski przez trzy miesiące pełnił jego obowiązki.
W przedterminowych wyborach prezydenckich pokonał Jarosława Kaczyńskiego. 8 sierpnia 2010 r. nowy prezydent złożył przysięgę przed Zgromadzeniem Narodowym. Tym samym PO zdobyła pełnię władzy w kraju.
Nie taki kryzys straszny, jak go malują
Jednym z sukcesów rządu PO w ostatnich trzech latach było uniknięcie przez nasz kraj bezpośrednich skutków światowego kryzysu finansowego. Nasza gospodarka jest silna, notujemy wzrost gospodarczy. Obecnie jednak argument "zielonej wysypy pośród morza recesji" trochę się wytarł. Po publikacji raportu MAK, "upokorzony" premier Donald Tusk i rząd PO doznał starty wizerunkowej. Jak nigdy dotąd rozminął się ze społecznymi nastrojami, poniósł symboliczną porażkę z Rosjanami. Na gwałt potrzebuje nowych osiągnięć i spektakularnych sukcesów. Jaka będzie nowa dekada? Jak sądzicie, czy okaże się dla PO szczęśliwa?
Tekst: Joanna Stanisławska, Wirtualna Polska