Wybory na Ukrainie. Oni stanęli do wyścigu o fotel prezydenta
Ten bogacz zostanie prezydentem Ukrainy? - zdjęcia
Startuje aż 21 kandydatów, ale niekwestionowany faworyt jest jeden
Wybory prezydenckie na Ukrainie budzą duże emocje, nie tylko w kraju. Kandydat niezależny i niekwestionowany faworyt wyborów, który według ostatnich sondaży może liczyć na 45 proc. głosów. Jeden z najbogatszych ludzi Ukrainy, który bajecznego majątku (ocenianego na 1,3 mld USD) dorobił się na branży cukierniczej, dlatego niekiedy nazywany jest "królem czekolady".
48-letni Petro Poroszenko w przeszłości piastował stanowiska szefa MSZ oraz ministra rozwoju gospodarczego i handlu, ale przeważnie pozostawał w cieniu większych graczy politycznych. Gorący zwolennik zbliżenia z UE, był na Majdanie od pierwszych dni protestów, jednak nie należał do ścisłego grona politycznych przywódców akcji.
Gdy zdecydował się kandydować, poparł go lider partii Udar, były bokser Witalij Kliczko. Eksperci sądzą, że wysokie poparcie dla Poroszenki wynika ze strachu przed populistyczną Julią Tymoszenko, który odczuwa duża część społeczeństwa i wielu ukraińskich oligarchów. Ale z drugiej strony zarzucają mu współpracę właśnie z Kliczką, który - jak uważają - jest człowiekiem związanym z innym oligarchą, Dmytrem Firtaszem, który jest ścigany przez FBI.
W kampanii wyborczej Poroszenko pozostawał wierny swym poglądom proeuropejskim. Uważa, że realne jest, by Ukraina w ciągu 10 lat stała się członkiem UE, jednocześnie opowiada się przeciwko wejściu kraju do NATO. Jest zdania, że Ukraina nie odzyska zaanektowanego przez Rosję Krymu siłą, ale kategorycznie odrzuca możliwość, by stała się państwem federacyjnym.
Poparcie dla Poroszenki jest tak duże, że eksperci nie wykluczają, iż może zwyciężyć w wyborach prezydenckich już w pierwszej turze.