Wiesław Dębski: Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy znów odniosła sukces
Hej, hej, jak się dzisiaj czujecie zawistnicy? Na nic wasze wysiłki, na nic zohydzanie, zakłamanie, zawiść! Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy Jurka Owsiaka i milionów Polaków znów odniosła sukces - pisze w felietonie dla Wirtualnej Polski Wiesław Dębski.
13.01.2014 | aktual.: 13.01.2014 16:13
Zobacz także:
Łukasz Warzecha: osiem fałszywych argumentów w obronie WOŚP
Jurek Owsiak dla WP. "Polska to chory kraj"
Jeszcze nie minęła noc, jeszcze w internecie hulały ślady działalności zawistników a na koncie Orkiestry już pękło 30 baniek. Rano było ich 35.
W niedzielę zbierano pieniądze na ważne cele, ale nie tylko kasa się liczyła. Dla wielu z nas ważna była też budowana tego dnia wspólnota, przekonanie, że jesteśmy zdolni do bezinteresownego wysiłku, że razem możemy coś ważnego zrobić.
Dla niektórych jednak - z kręgów prawicowych, przykościelnych i z samego Kościoła - to był czarny dzień. Dlatego włożyli tak dużo wysiłku, by Polaków odwieść od ich niecnych zamiarów. Jak obserwuję od ponad 20 lat finały Orkiestry, tak jeszcze nigdy nie widziałem równie wielkiej mobilizacji przeciwników Owsiaka. W ruch poszły drobne insynuacje i uderzenia pałą. A nawet zwykłe kłamstwa. Ktoś puścił w internecie wyliczenia wskazujące, że na zakup sprzętu dla szpitali Owsiak przeznacza zaledwie połowę zebranych środków. Resztę - 30 milionów poszło na niecne cele - przekonywano nas. Co dziwne, tym śladem poszło wielu dziennikarzy, nazywających siebie niepokornymi. I tylko udawali, że nie wiedzą iż kłamią.
Przecież WOŚP, jak każda fundacja, przekazuje swoje roczne sprawozdania finansowe do Ministerstwa Administracji i Cyfryzacji oraz do urzędu skarbowego. Wystarczyło zajrzeć, by zobaczyć, jakie są fakty. Z 50 mln zł zebranych przed rokiem 2,2 mln zł pochłonęły koszty organizacji finału. Cała reszta poszła na zakup sprzętu medycznego.
Przykościelni i kościelni oburzali się też, że z Owsiaka robi się "bożka". Zapominając jednak, że sami nie mają szansy wykreować wśród siebie "bożków". Takich, którzy wokół idei chrześcijańskiej potrafiliby jednego dnia skupić kilka milionów ludzi. Nie mogą też wybaczyć, że ich podczepiający się pod Owsiaka Przystanek Jezus nie jest dla młodych tak atrakcyjny, jak Przystanek Woodstock.
Zadziwia mnie też, jak bardzo niektórzy ludzie deklarujący poglądy lewicowe idą w tej sprawie ręka w rękę z prawicą... I jedni, i drudzy nie mogą się pochwalić jakimś potężnym społecznym wsparciem, więc podczepiają się pod okazję, by ich zobaczono. A na WOŚP napadają niemal identycznymi słowami. Oto człowiek z okolic OPZZ pisze: "Akcja służy głównie wizerunkowi Owsiaka. Koszty organizacji imprezy, łącznie z czasem antenowym największych mediów i zaangażowaniem samorządów, przekraczają zebraną podczas zbiórki kwotę. (…)". A dziennikarz z otoczenia braci Karnowskich pisze o WOŚP jako akcji "drogiej w sensie kosztów jej zorganizowania, w dodatku niebywale uprzywilejowanej medialnie oraz w administracji państwowej (…)". Prawda, że brzmi podobnie?
Poświęcam tej sprawie swój felieton z dwóch względów: wkurza mnie takie bezinteresowne niszczenie fajnej sprawy. Nie chcą pomagać? Niech nie pomagają! Ale dlaczego znów przeszkadzają?
I drugi powód: prawica i instytucje kościelne próbują nam bez przerwy układać życie. Decydować, co dla nas dobre, co nam nakazać i czego zakazać. Kościół sam nie wierzy w siłę swojego oddziaływania na wiernych, więc zamiast ich przekonywać, by np. nie korzystali z metody in vitro lub środków antykoncepcyjnych, woli pójść drogą łatwiejszą: przymusić polityków, aby uchwalali takie prawo, jakie wynika z kościelnych nauk. Próbują też decydować, co mamy prawo oglądać i czytać. Słynne już "wartości chrześcijańskie" nadal stanowią część systemu prawa państwowego. Katolickie bojówki najeżdżają na galerię, zawsze, gdy nie spodoba im się dzieło artysty. Albo – jak w Starym Teatrze w Krakowie - zrywają obrazoburczy ich zdaniem spektakl.
Episkopat najpierw domagał się lekcji religii w środku dziennego planu zajęć, później umieszczenia stopni na świadectwie, następnie wliczania ich do średniej. Wszystko uzyskał, więc walczy dalej - o możliwość zdawania religii (a więc ideologii) na maturze!
Można wyliczać dalej, pisać o państwowych etatach na religijne posługi, kosztach likwidacji Funduszu Kościelnego - wielu innych przejawach działalności Kościoła katolickiego spółki z oo. O tym, że oni chcą nam urządzać państwo, ale nie pozwalają państwu zaglądać w ich sprawy. Nie tylko więc o Orkiestrę tu idzie…
Wiesław Dębski dla Wirtualnej Polski