Urząd marszałkowski rezygnuje z kosztownego portalu. Unia Europejska dała na ten cel 50 mln zł
Zarząd województwa dolnośląskiego jest coraz bliższy podjęcia decyzji o rezygnacji z platformy e-Dolny Śląsk. Obecnie nie wiadomo jeszcze, co stanie się z wartym około 50 mln zł unijnym dofinansowaniem.
16.02.2015 | aktual.: 22.02.2015 10:17
Projekt portalu e-Dolny Śląsk powstał w roku 2008 i zakładał, że będzie to nowoczesna platforma informacyjna, której wówczas nie posiadało w Polsce żadne inne województwo. Wraz z ortofotomapą i obsługą e-samorządu miał stać się "dolnośląską siecią lokalną" i kompendium wiedzy o regionie. Realizacji podjęła się firma Qumak, oferując w przetargu 66 mln zł, z których około 50 miało pochodzić ze środków unijnych.
Cena tego przedsięwzięcia od początku budziła kontrowersje, jednak w założeniu kwota ta miała się zwrócić dzięki reklamom, które przedsiębiorcy wykupywaliby na portalu. Premiera platformy e-Dolny Śląsk odwlekała się jednak w czasie. Do obecnie ustalonego terminu - marzec 2015 - oddania portalu do użytku przez wykonawcę, urząd marszałkowski podchodzi sceptycznie.
Jeszcze przed weekendem wicemarszałek województwa Jerzy Michalak, zamieścił na Facebooku taką informację:
"E-Dolny Śląsk, czyli sławny projekt za '66 milionów' jest nieużyteczny społecznie. Będę wnioskował o odstąpienie od tego projektu. Najważniejszą sprawą jest w tej chwili uchronienie przed utratą pieniędzy unijnych."
- Ostateczna decyzja w sprawie ewentualnej rezygnacji z platformy e-Dolny Śląsk zapadnie w najbliższą środę, podczas spotkania zarządu województwa. Jednym z punktów posiedzenia będzie wnioskowanie przez marszałka Michalaka o odstąpienie od projektu - mówi Wirtualnej Polsce Jarosław Perduta z Urzędu Marszałkowskiego Województwa Dolnośląskiego.
Z rezygnacją z przedsięwzięcia wiążą się jednak dwie sprawy - odstąpienia od umowy z firmą Qumak oraz zagospodarowania funduszy unijnych na realizację projektu.
Jarosław Perduta zapewnia, że jeszcze kilka miesięcy temu decyzja o odstąpieniu od realizacji platformy e-Dolny Śląsk spotkałaby się z ze zdecydowanym przeciwdziałaniem ze strony wykonawcy. - Teraz pozycja urzędu jest zupełnie inna, jest o wiele łatwiej o podjęcie takiego kroku. Niewątpliwie ma to związek z opóźnieniami, jakich dopuściła się firma-wykonawca projektu - dodaje Perduta. Kary naliczane za opóźnienia w pracach przy realizacji projektu w listopadzie 2014 r. sięgnęły już około miliona złotych. Decyzję o inspekcji prac i finansowania projektu podjęła na początku 2015 r. Najwyższa Izba Kontroli.
Zarząd firmy Qumak nie komentuje na razie planów urzędu marszałkowskiego.
- W związku z pojawiającymi się doniesieniami prasowymi nt. projektu platformy e-DS. zarząd firmy Qumak wstrzymuje się z komentarzem dotyczącym ich treści do czasu otrzymania od Urzędu oficjalnego stanowiska. Pozostajemy w stałym kontakcie z zamawiającym i jesteśmy otwarci na rozmowy dotyczące przyszłości projektu - czytamy w przesłanym WP oficjalnym oświadczeniu.
Warty 66 mln zł projekt stworzenia platformy e-Dolny Śląsk jest w 85 proc. finansowany ze środków unijnych, które przyznane zostały konkretnie na ten cel. W związku z planowaną rezygnacją, urząd marszałkowski stara się, by wspomnianych środków - ok. 50 mln zł - nie utracić. Jak podkreślał w rozmowie z Wirtualną Polską Jarosław Perduta, dotychczas wykonawcy przekazano jedynie 1,5 mln zł z kwoty przeznaczonej na portal.
- Obecnie rozpatrujemy dwa warianty zagospodarowania sumy dofinansowania. Pierwszy dotyczy możliwości przesunięcia wspomnianych 50 mln na inne zadania w priorytecie usług informatycznych. Wówczas wystarczyłoby przeprowadzić krótki konkurs, by wyłonić przedsięwzięcia, na które przekazane zostanie dofinansowanie. Wariant drugi jest znacznie trudniejszy i wiąże się z przekonaniem Komisji Europejskiej, by fundusze zostały przekazane na zadanie z innego priorytetu. Marszałek Michalak zapowiada, że będzie wnioskował o przekazanie tych środków na modernizację kolei - mówi WP Jarosław Perduta z urzędu marszałkowskiego.
O dalszych ustaleniach związanych z portalem e-Dolny Śląsk będziemy jeszcze informować.
Michał Dzierżak, Wirtualna Polska