Tylko w WP. Ten sondaż zmiażdżył Nowoczesną. Koniec marzeń o wielkim antypisowskim bloku?
Nowoczesna znów pikuje w sondażu. Według IBRiS, gdyby wybory odbyły się na początku maja, mogłaby liczyć na zaledwie 4,4 proc. poparcia i znalazłaby się poza Sejmem. - Każdy sondaż to fotografia chwili - studzi emocje w rozmowie z Wirtualną Polską posłanka tego ugrupowania Joanna Scheuring-Wielgus. Ale pojawia się pytanie - czy i jak słabość przeciwnika wykorzysta Platforma? Mamy deklarację.
Według sondażu IBRiS dla Onetu, do parlamentu weszłyby tylko cztery ugrupowania. Zwyciężyłoby PiS, który może liczyć na 34,7 proc. poparcia, drugie miejsce zajęłaby Platforma Obywatelska (31, 2 proc.). Podium zamknęłoby Kukiz'15 z poparciem na poziomie 10,1 proc. Na czwartej pozycji uplasowałby się SLD, na które chęć zagłosowania zadeklarowało 5,1 proc. badanych. Zaskoczenie?
"Znamy nasze błędy. Mamy strategię"
- Przyjmujemy ten sondaż jak każdy inny. Nigdy nie otwieraliśmy szampana, jak mieliśmy 20 proc., nie ubolewaliśmy z kolei, gdy mieliśmy procent kilka. Ciężko pracujemy, czekamy na wybory. Każdy sondaż to fotografia chwili, a tych chwil do wyborów będzie jeszcze tyle, ile dni w kalendarzu - oznajmiła w rozmowie z WP posłanka Nowoczesnej Joanna Scheuring-Wielgus.
Pytana o przyczyny spadku Nowoczesnej w sondażach, stwierdziła: - Znamy nasze błędy i wiemy, co się stało w styczniu. Podkreśliła, że przyczyny są wizerunkowe i PR-owe, a nie programowe.
- Mamy strategię. Po pierwsze, zmieniliśmy szefa klubu. Ryszard radził sobie świetnie, był scenariusz, ale spadły sondaże, trzeba było pewne ruchy wykonać. Nikt w klubie nie chciał tej zmiany - tłumaczyła posłanka. Zaznaczyła, że Petru "zawsze był liderem Nowoczesnej, założył tę partię i liderem pozostanie ".
"Nie boimy się". Decyzji brak
Spadki w sondażach dla Nowoczesnej widać nie od dziś. Jeszcze jakiś czas temu utrzymywała się na powierzchni, ale już w sondażu Kantar Public dla "Gazety Wyborczej" mogła liczyć tylko na 5 proc. poparcia. Podobnie jest w najnowszym badaniu CBOS. Tymczasem popracie dla PO systematycznie rośnie. Czy w partii Petru nie obawiają się przejść kolejnych posłów do Platformy? No i co z losem wspólnej listy, która - biorąc pod uwagę sondaże - może coraz mniej opłacać się PO?
- Nie boimy się przejść kolejnych posłów - oznajmiła stanowczo Scheuring -Wielgus w rozmowie z WP. Co do listy, poinformowała, że na razie "nie jest ona rozważana". - Mamy 5000 członków w regionach. Konkretne decyzje zapadną przed wyborami - dodała.
PO ma nadrzędny cel
Bardziej zatroskany losem wspólnej listy, o dziwo, wydawał się w rozmowie z nami poseł PO Michał Szczerba. - Stworzenie jednego bloku "anty-PiS", który sformułował Grzegorz Schetyna na Marszu Wolności, jest aktualne. Obywatele oczekują takich działań - mówił poseł Platformy, odnosząc się do sondażu. Podkreślił jednak, że badanie "jednoznacznie pokazuje, że Polacy dostrzegają, iż to wokół PO powinna integrować się opozycja".
Kolejne przejścia do Platformy? - To jest zawsze indywidualna decyzja poszczególnych osób. Jesli ktoś widzi u nas szansę na realizację, jesteśmy otwarci. Ale PO nie prowadzi w tym zakresie żadnych zabiegów - zadeklarował Szczerba. - Przed nami długa droga. Wszystko, co robimy, powinno uwzględniać przyjazne konkurowanie - podkreślił.
Jak będzie ze wspólną listą? Czy Platforma pogrąży Nowoczesną? Szczerba wykluczył taki scenariusz. Z prozaicznego powodu. - Każdy głos jest ważny. Mamy świadomość siły PiS. Jakikolwiek głos wyborcy sympatyzującego z opozycją będzie wtedy stracony. Musi nas łączyć polityka odpowiedzialności, również co do większości parlamentarnej - przekonywał.
Wszystko w imię jednego, nadrzędnego celu. - Zależy nam na współpracy, by odsunąć PiS od władzy - podsumował Szczerba.