Prezydent Gdańska z zarzutami
Prezydent Gdańska Paweł Adamowicz kilka dni temu usłyszał sześć zarzutów w związku ze swoimi oświadczeniami majątkowymi. - Chodzi o podanie nieprawdziwych informacji w zakresie posiadanych zasobów pieniężnych oraz nieruchomości - informuje prokurator Hanna Grzeszczyk, rzecznik poznańskiej prokuratury. Adamowicz o oświadczeniach z lat 2010-12 wpisał niepełną wartość zysków z funduszy inwestycyjnych, nie uwzględnił w oświadczeniach jednego z posiadanych mieszkań, a także wpisał zaniżony dochód z wynajmu mieszkań.
- Pomyliłem się, a później powieliłem błąd w paru kolejnych oświadczeniach. Pomyłka miała charakter mechaniczny i popełniłem ją całkowicie nieświadomie - tłumaczy sprawę prezydent Gdańska.
Palikot "zapomniał" o samolocie
Janusz Palikot może mówić o dużym szczęściu. W 2014 r. prokuratura umorzyła sprawę jego oświadczeń majątkowych złożonych za lata 2011-12. Z akt sprawy wynika, że polityk "zapomniał" wpisać dwóch samochodów, samolotu, trzech pożyczek wartych kilkaset tysięcy złotych i udziałów w dwóch spółkach.
Palikot tłumaczył, że oświadczenia wypełniał jego współpracownik, a on jedynie składał podpisy.
Nowak skazany za zegarek
Najgłośniejsza sprawa związana z oświadczeniami majątkowymi dotyczy Sławomira Nowaka. Były już polityk PO został w listopadzie ubiegłego roku skazany za to, że umyślnie nie wpisał do nich drogiego zegarka. Sąd uznał go winnym i skazał na 20 tys. zł grzywny.
- Oskarżony przyjął linię obrony, która polegała na udawaniu kogoś mniej mądrego, niż się jest w rzeczywistości - uzasadniała sędzia. Wyrok jest nieprawomocny, a obrona Nowaka złożyła już apelację, tłumacząc, że były polityk nie popełnił żadnego przestępstwa, a sędzia źle oceniła dowody. Sprawę ujawniły media w 2013 r.
Kamiński miał problem z zegarkiem
Kłopoty byłego polityka PiS zaczęły się, gdy w lutym 2014 r. musiał opublikować swoje oświadczenie majątkowe z racji objęcia teki ministra w kancelarii premiera. Wyszło wówczas na jaw, że nosi drogi zegarek, ale nie wpisał go do oświadczenia.
- Zegarek mam od 2011 r. Wpisywałem go wcześniej w oświadczenia bez podawania dokładnej wartości, gdyż nie jest to obowiązkowe - tak tłumaczył polityk braki w dokumentach z 2012 i 2013 roku. Tyle że w oświadczeniu z 2012 r. nie wpisał żadnego zegarka, a w następnym znalazły się trzy inne.
Minister nie wpisał zysku z mieszkań
Minister administracji i cyfryzacji nie wpisał do oświadczeń majątkowych zysku z wynajmu mieszkań. Andrzej Halicki tłumaczy, że nie zrobił tego, ponieważ ich rozliczeniem zajmuje się jego żona. Prokuratura sprawdza, czy polityk PO złożył fałszywe oświadczenia za lata 2010-13.
Sprawa wyszła na jaw przypadkowo w 2014 r.. Przy okazji zatrzymania syna ministra za posiadanie marihuany policja odkryła, że pod adresem jego zameldowania mieszka ktoś inny. Okazało się, że mieszkanie jest wynajmowane od pięciu lat.
Kaczyński tłumaczył się z pożyczki
Prezes PiS w oświadczeniach majątkowych 2012-13 r. nie ujawnił, od kogo pożyczył 200 tysięcy złotych. Jarosław Kaczyński nie wpisał tego, choć miał taki obowiązek. - Zrobię to, gdy inni politycy także to zrobią - mówił w 2014 r., gdy ujawniono nieprawidłowości.
W końcu jednak uzupełnił nazwisko. Pożyczkodawcą okazała się "szara eminencja" PiS Janina Goss. Prezes PiS tłumaczył, że potrzebował pieniędzy na leczenie matki Jadwigi.
Skąd minister sportu ma luksusowe auto?
CBA sprawdza oświadczenia majątkowe ministra sportu z lat 2010-2014. - Kontrolę rozpoczęliśmy 30 września 2014 r. planowany czas jej zakończenia to 30 marca 2015 r. To nasze naturalne działania, bo CBA analizuje i weryfikuje oświadczenia majątkowe wszystkich parlamentarzystów - mówi rzecznik CBA Jacek Dobrzyński.
Jak informowały media, w przypadku Andrzeja Biernata chodzi o kupiony przed trzema laty luksusowy samochód. CBA miało wystąpiło o zgodę na analizę jego konta, ponieważ pojawiły się wątpliwości, skąd polityk miał środki na zakup auta.
Senator "nie pamiętał", ile ma na koncie
Prokuratura wszczęła na początku marca śledztwo w sprawie łódzkiego senatora Platformy Obywatelskiej Macieja Grubskiego. Polityk w oświadczeniu majątkowym w rubryce "oszczędności" wpisał kwotę 500 zł, a w rzeczywistości na koncie miał 67 tys. zł. Senator przekonuje, że wpisywał kwotę z pamięci i nie popełnił przestępstwa, tylko gafę.