Rodziny katyńskie w Smoleńsku
"Absurd! A może wojsko postawimy na granicy?" - zdjęcia
Ponad 220 krewnych ofiar zbrodni katyńskiej przybyło na miejsce katastrofy Tu-154M
Ponad 220 krewnych ofiar zbrodni katyńskiej przybyło na miejsce katastrofy Tu-154M w Smoleńsku, gdzie w ciszy i skupieniu oddało hołd 96 osobom z prezydenckiej delegacji, które zginęły 10 kwietnia 2010 r. członkowie rodzin katyńskich złożyli kwiaty i zapalili znicze.
Wiele osób podkreślało, że nie chce łączyć tragedii smoleńskiej ze zbrodnią NKWD popełnioną na Polakach 71 lat temu. Rodziny katyńskie przyglądały się także zmienionej tablicy na kamieniu upamiętniającym katastrofę. Część z nich uznała tę zmianę za niepotrzebną, z kolei inni uznawali, że nie ma to znaczenia.
- Jak można twierdzić, a z takimi głosami się spotkałem, że z powodu zmiany tablicy prezydent Komorowski nie powinien przyjechać do Smoleńska? To może jeszcze wojsko postawimy na granicy? To przecież absurd - mówił Józef Chełchowski z Jeleniej Góry, syn Tadeusza Chełchowskiego, który jako oficer rezerwy WP i nauczyciel z Brześcia zginął w Katyniu.
Dodał też, że jako przedstawiciel rodzin katyńskich nie utożsamia się ze stowarzyszeniem Katyń 2010, które pierwotnie umieściło napis z odniesieniem do ludobójczego charakteru zbrodni katyńskiej. - To mnie obraża. Nie chodzi mi o ludobójstwo, bo ono było faktem, ale sama nazwa stowarzyszenia. Jaki "Katyń 2010"? Piszcie sobie "Smoleńsk 2010". Nazywajmy to po imieniu - mówił Chełchowski.
(PAP/ked)
Byłeś świadkiem lub uczestnikiem ważnego wydarzenia?
Byłeś świadkiem lub uczestnikiem ważnego zdarzenia? Poinformuj Internautów o tym, co dzieje się w Polsce, na świecie, w Twojej okolicy!