Przyspieszony debiut nowej rakiety Chin? Jeszcze w tym roku mogą mieć pocisk o "największym zasięgu na świecie"
• DF-41 ma być "rakietą o największym zasięgu na świecie"
• Ma sięgać dowolnego punktu w USA z dowolnego miejsca w Chinach
• Będzie mogła przenosić 10 głowic nuklearnych
• Planowana na lata 2018-2020, może być jednak gotowa jeszcze w tym roku
06.04.2016 | aktual.: 06.04.2016 19:40
O tym, że prace nad DF-41 przebiegają bardzo sprawnie, donosi hongkoński dziennik "South China Morning Post". W podobnym tonie pisze brytyjski "Financial Times". Informacje o przyspieszeniu prac nad rakietą, która pierwotnie miała debiutować w latach 2018-2020, pochodzą z "Kanwa Asian Defence", kanadyjskiego serwisu, który skupia się na problematyce zbrojeń w Azji.
Nowy pocisk ma całkowicie zmienić oblicze sił rakietowych chińskiej armii, bo nie tylko zaoferuje zwiększenie zasięgu, ale także możliwość wystrzelenia z ruchomej platformy, co jest znacznym usprawnieniem w porównaniu z systemami odpalanymi z podziemnych silosów. Według wstępnych doniesień, DF-41 może potencjalnie razić Stany Zjednoczone w ciągu 30 minut; rozwija prędkość ponaddźwiękową. Pocisk pomieści do 10 głowic nuklearnych, które można indywidualnie zaprogramować na różne cele. Jego zasięg to blisko 15 tys. kilometrów i przez Chińczyków już został nazwany "rakietą o największym zasięgu na świecie".
Dla porównania, poprzednie chińskie pociski były bardziej ograniczone - nie miały możliwości indywidualnego programowania głowic. Z kolei DF-5, będąca podstawą sił rakietowych Chin, jest potencjalnie w stanie razić co najwyżej północno-zachodni kraniec USA i to tylko w przypadku, gdy sama zostanie rozmieszczona w północno-wschodnich rejonach Chin.
Wraz z pojawieniem się w Chinach zmodernizowanych pocisków DF-5 oraz zapowiedzią rychłego debiutu DF-41 gwałtownie zmieniły się także szacunki co do ilości posiadanych przez Pekin głowic nuklearnych. Jeszcze w 2008 roku Stany Zjednoczone mówiły o 20 głowicach, a dziś eksperci oceniają, że jest ich między 200 a 400.
Nowe wyzwanie dla Amerykanów
"Financial Times" ocenił, że nowa rakieta Chińczyków to kolejne wyzwanie rzucone przez Pekin Waszyngtonowi. "Pekin rozbudowuje sztuczne wyspy na Morzu Południowochińskim, a jednocześnie nowa generacja uzbrojenia, w tym: myśliwiec stealth (o niskiej wykrywalności przez radary - przyp. red.), pocisk DF21D - "zabójca lotniskowców" oraz niszczyciel klasy 052D podkreślają transformację Chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej z lądowej armii opartej na chłopstwie we współczesną, mobilną siłę, zdolną do rzucenia wyzwania Amerykanom na zachodnim Pacyfiku" - czytamy w gazecie.
Eksperci oceniają, że z uwagi na dalece zaawansowane testy, DF-41 może pojawić się w służbie jeszcze w tym roku. W grudniu 2015 roku specjalistyczny periodyk "IHS Jane's Defence Weekly" pisał o próbie pocisku wykonanej na platformie kolejowej. W tym samym miesiącu serwis Washington Free Beacon pisał o odpaleniu DF-41 na poligonie rakietowym w prowincji Shanxi w środkowych Chinach. Według serwisu był to co najmniej piąta próba od lipca 2014 roku.
Nie taki wilk straszny?
"South China Morning Post" wycisza jednak alarmistyczne tony. Gazeta zaznacza, że DF-41 faktycznie mocno zwiększy możliwości chińskich wojsk rakietowych, ale to automatycznie nie oznacza, że Pekin zyskał przewagę nad Waszyngtonem. - Nikt nie kwestionuje tego, że maksymalny zasięg DF-41 sięga blisko 15 tys. km. Ale w ciągu kilku minut od wystrzelenia, rakieta może być zablokowana przez amerykański system obrony przeciwrakietowej w ich morskiej bazie na wyspie Guam - mówił dla "SCMP" prof. He Qisong z Uniwersytetu w Szanghaju.
Andrei Chang z "Kanwa Asian Defence" twierdzi, że w kontekście DF-41 najważniejszy będzie system chińskich satelitów nawigacyjnych BeiDou. Jego debiut planowany jest po 2020 roku i ma on na celu zmniejszenie uzależnienia chińskich wojsk rakietowych od amerykańskiego systemu GPS, co automatycznie zwiększy szanse na ominięcie parasola ochronnego systemów przeciwrakietowych USA. Jednocześnie ekspert zaznaczył, że do 2020 roku Amerykanie mogą skontrować chiński plan i zaprojektować systemy zagłuszające BeiDou. - Systemy rakietowe - jak do tej pory - są po prostu grą w groźby, w której uczestniczą wielkie potęgi - podsumowywał Chang.