Premier szykuje "zamach" na swojego zausznika?
Media spekulują, że Donald Tusk przygotowuje "aksamitny przewrót", który zapewni mu pełnię władzy i wykosi jego głównego konkurenta - Grzegorza Schetynę. W opinii politologów, z którymi rozmawiała Wirtualna Polska, pozycja marszałka sejmu jest zbyt mocna, by "poszedł w odstawkę". - To polityk zbyt silnie zakorzeniony w partii, by można go było kompletnie zmarginalizować - uważa dr Rafał Chwedoruk z Instytutu Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego.
15.09.2010 | aktual.: 04.01.2011 11:55
Donald Tusk na zjeździe krajowym Platformy Obywatelskiej, który odbędzie się 26 września zamierza zmienić statut partii tak, by zarząd PO liczył 35, a nie - jak teraz – 13 osób. Chce także polityczną funkcję sekretarza generalnego zastąpić mniej ważnym stanowiskiem sekretarza-menedżera. Dla Schetyny miałoby zaś powstać fasadowe stanowisko pierwszego zastępcy szefa partii. Właśnie te propozycje zmian sprawiły, że wśród bliskich Schetynie polityków PO pojawiły się pogłoski o „aksamitnym przewrocie”. – Interpretowanie tych propozycji zmian statutowych jako rodzaju zamachu na Schetynę jest nieporozumieniem – mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Jarosław Gowin, poseł PO. We wtorek podczas konferencji prasowej Tusk powiedział, że Schetyna nie powinien ponownie startować na sekretarza generalnego Platformy. - Rozmawiałem wielokrotnie ze Schetyną i sądzę, że on też podziela pogląd, że marszałek Sejmu nie powinien być równocześnie sekretarzem generalnym partii. Ze względu na zasady - mówił premier.
Gowin wyjaśnia, że w związku ze wzrostem liczby członków PO, musi zmienić się sposób zarządzania partią. Dyskusja o zmianach statutowych jest więc koniecznością. Poseł nie jest natomiast przekonany, czy należy zastosować rozwiązanie zaproponowane przez Donalda Tuska. Jego zdaniem warto rozważyć także inny scenariusz, zakładający, że więcej uprawnień znalazłoby się w gestii regionów.
Zdaniem Rafała Chwedoruka z Instytutu Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego trudno mówić o „aksamitnym przewrocie” w PO, kiedy taki ruch wykonuje sam „władca”. Ekspert zwraca uwagę, że Tusk nie musi urządzać „zamachu” na Schetynę, gdyż jego pozycja jako lidera partii w najmniejszym stopniu nie jest zagrożona. Zgadza się z tym dr Jacek Zaleśny z Uniwersytetu Warszawskiego. – Donald Tusk cieszy się poparciem, jakiego nie miał na tym etapie urzędowania żaden polski premier w ostatnich dwudziestu latach. Również poziom akceptacji dla jego formacji i rządu jest bardzo wysoki. To oznacza, że zarówno z punktu widzenia członków Platformy, jak i wyborców, Donald Tusk sprawdza się w pełnionych przez siebie funkcjach lidera partii i szefa rządu. Dlatego też nie ma powodu, dla którego miałoby dojść do istotnych zmian, jeśli chodzi o przywództwo partyjne – podkreśla dr Jacek Zaleśny.
Przypadek Grzegorza Schetyny politolodzy określają jako wewnętrzne przetasowania związane z rywalizacją o sfery wpływów w Platformie, a w konsekwencji we władzy publicznej w kraju. – Biją się o to, kto, jaki kawałek tortu ugryzie – żartuje Chwedoruk.
Pozycja Grzegorza Schetyny została osłabiona, kiedy w wyniku tzw. afery hazardowej został pociągnięty dymisji z funkcji ministra spraw wewnętrznych i administracji oraz wicepremiera w rządzie Donalda Tuska. Wcześniej na bieżąco zawiadywał Platformą. Był głównym architektem jej sukcesów. Nie firmował ich co prawda swoją twarzą, bo to była rola Donalda Tuska, ale faktycznie kierował aparatem organizacyjnym partii. - Robił to, co trzeba, żeby partia na co dzień dobrze funkcjonowała i zwyciężała– mówi dr Jacek Zaleśny. Po tzw. aferze hazardowej okazało się, że więź Grzegorza Schetyny z liderem PO straciła wymiar osobistych relacji, a stała się bardziej sformalizowana, zawodowa. – Grzegorz Schetyna ma świadomość, że Donald Tusk nie zamierza okazywać wobec niego jakiś przesadnych emocji. Traktuje go jako istotnego, ale zarazem jednego z wykonawców swojego projektu, człowieka do konkretnych zadań, z którym można się w każdej chwili rozstać – mówi politolog.
Grzegorz Schetyna ma jednak o tyle komfortową sytuację – zwraca uwagę dr Jacek Zaleśny - że sprawuję funkcję marszałka sejmu. W stanie faktycznym ten urząd, z którym wiążą się splendor i poważanie, ma zagwarantowany do końca kadencji sejmu. - Nie musi wykonywać żadnych gwałtownych ruchów, wie, że jest właściwie nieusuwalny z funkcji. Ma czas na refleksję, na szukanie własnej pozycji w partii – mówi ekspert. Zdaniem dr. Zaleśnego jest mało prawdopodobne, by Grzegorz Schetyna mógł być osobą, która doprowadzi do rozłamu w PO. Nie jest też w stanie – w opinii politologa - zmobilizować większej grupy w ramach PO, które by go wyniosła na funkcję lidera partii. Wątpliwym jest także, żeby udało mu się zablokować propozycję zmian statutowych. - Zgłosił je oficjalnie lider partii, więc ona zostanie w takim czy innym brzmieniu zaakceptowana przez większość partii – mówi dr Zaleśny.
Schetyna przełknie gorzką pigułkę?
Czy Grzegorz Schetyna w wyniku proponowanych zmian statutowych wyląduje na bocznym torze? Zdaniem Jarosława Gowina, z całą pewnością tak się nie stanie. – Schetyna jest człowiekiem numer dwa nie tylko w Platformie, ale w Polsce. Jest marszałkiem sejmu, przewodniczącym ważnego regionu dolnośląskiego, do niedawna był szefem klubu parlamentarnego. Dobrze współpracuje z ogromną większością posłów. Jego pozycja jest nie do podważenia – mówi WP Gowin. Także Chwedoruk jest spokojny o los Schetyny. – To polityk zbyt silnie zakorzeniony w partii, by można było go kompletnie zmarginalizować. Nie zdziwiłbym się, gdyby doszło do takiego scenariusza, że Schetyna obejmie zaproponowane przez premiera niewiele znaczące stanowisko, po czym powróci w glorii do realnych wpływów, a któryś z jego oponentów zostanie przysłowiową „paprotką” – przewiduje politolog. Również dr Jacek Zaleśny wyraża opinię, że Grzegorz Schetyna, mimo wszystko, przełknie gorzką pigułkę i pogodzi się z rolą, którą widzi dla niego szef partii. Nie ma
bowiem narzędzi, których użycie umożliwiłoby mu zablokowanie koncepcji przedstawionej przez lidera.
Joanna Stanisławska, Wirtualna Polska