Poseł Kukiz'15 odnosi się do zarzutów i atakuje posłów PO
Adam Andruszkiewicz odpiera zarzuty o bezpodstawne pobieranie kilometrówki, mimo że nie ma prawa jazdy i samochodu. Tłumaczy czym jeździ i kto prowadzi. Poseł Kukiz'15 oskarża też posłów PO.
16.05.2017 | aktual.: 16.05.2017 14:29
Wątpliwości związane ze zwrotami kosztów paliwa Adama Andruszkiewicza opisał "Super Express". Według gazety, w 2016 r. poseł Kukiz'15 pobrał na ten cel prawie 40 tys. zł, choć nie ma samochodu. W rozmowie z dziennikarzami tłumaczył, że wszystko odbywa się zgodnie z prawem, bo korzysta z pożyczonego samochodu. Jednak poproszony o wykaz delegacji i koszt użyczenia samochodu skończył rozmowę.
Po godz. 12 poseł Adam Andruszkiewicz napisał na Facebooku, że został "pomówiony o rzekome nieprawidłowości związane z tym, że dużo podróżuje po kraju" w drodze na spotkania z wyborcami. Wymienia, że w rankingu "Wprostu" znalazł się w pierwszej dziesiątce najaktywniejszych posłów.
Poseł Kukiz'15 nie zdradził jednak, ile zapłacił za pożyczenie samochodu. Napisał tylko, że jest to 20-letni samochód o wartości ok. 4 tys. zł. Oświadczył, że na spotkania z wyborcami wożą go pracownicy biura poselskiego, którzy mają prawo jazdy.
Wykaz delegacji dopiero będzie
Adam Andruszkiewicz odnosząc się do artykułu z "Super Expressu" nie przedstawił wykazu swoich delegacji. Jednak zapewnił, że to zrobi.
"Przedstawię wykaz miejsc i kilometrów, które musiałem pokonać, by dostać się na umówione wcześniej spotkania z Polakami. Gwarantuję Wam, że liczba przebytych kilometrów przez posłów naszego ruchu oraz odbytych spotkań jest tak duża, że niejeden z nas często dokłada również swoje prywatne środki czy zaniedbuje swoje sprawy, takie jak zdrowie czy czas wolny z rodziną" – napisał na swoim profilu na Facebooku.
Kontratak posła Adama Andruszkiewicza
Poseł Kukiz'15 przystąpił też do ataku na Borysa Budkę, który skrytykował jego zachowanie. "To wyjątkowo obłudne, że moją pracę krytykują przedstawiciele partii odpowiedzialnych za likwidację wielu połączeń PKP czy PKS, czy miliardowe afery" – stwierdza.
Adam Andruszkiewicz na koniec swojego wpisu stwierdził, że jest posłem "jedynego ruchu politycznego, który dobrowolnie zrezygnował z subwencji partyjnej w wysokości około 30 milionów zł". Choć akurat Kukiz'15 nie mógł zrezygnować z subwencji, ponieważ ta przysługuje partiom politycznym, a nie komitetom wyborczym.