Pokażą swoje wdzięki, walcząc o prawa kobiet
Zgrabna blondynka leży z rozłożonymi nogami na marmurowej podłodze. Oprócz fioletowych fig ma na sobie jedynie ludowy wianuszek i sięgające za kolana czerwone kozaczki na niebotycznie wysokich obcasach. Licznie zgromadzonym fotografom prezentuje transparent ze zgrabnym hasłem „Ukraina nie wagina”.
06.08.2010 | aktual.: 06.08.2010 16:47
To jeden z wielu performatywnych protestów feministycznej grupy „Femen”, tym razem poświęcony krzywdzącemu stereotypowi Ukrainek, które za granicą cieszą się wątpliwą sławą. - Nasz kraj nie jest domem publicznym – głoszą aktywistki ruchu. Innym razem, z okazji wizyty amerykańskiej sekretarz stanu Hillary Clinton w Kijowie, jedna z nich na obnażonym bujnym biuście dumnie prezentowała kurtuazyjne „welcome”. A z okazji niedawnej wizyty metropolity Cyryla w Kijowie, półnagą członkinię grupy z wymalowanym krzyżem na piersi oraz dwóch męskich pomocników ustawiono w żywą rzeźbę imitującą ukrzyżowanie – w ten sposób grupa wyraziła swe zaniepokojenie antyukraińską polityką moskiewskiego patriarchatu.
Grupa „Femen” znana jest ze swych odważnych protestów, podczas których półnagie aktywistki przyciągają wzrok licznie zgromadzonej widowni. Teraz dziewczyny planują pójść o krok dalej. Szefowa grupy Anna Gucoł, którą wraz z dwoma koleżankami zatrzymała milicja za kąpiel w fontannie na Placu Niezależności w centrum Kijowa (hasło „Nie ma wody w kranie – myj się na Majdanie”) zapowiedziała, że w najbliższym czasie ukraińskie feministki zrzucą i te skromne pozostałości odzieży, w których przychodziły na akcje i zaprezentują się wszem i wobec tak jak ich natura stworzyła, ku wielkiej uciesze wszystkich ukraińskich mężczyzn.
Działalność „Femen”, choć ma rzecz jasna wielu zwolenników, budzi też spore kontrowersje. Podstawowy zarzut jest oczywisty: zamiast wpływać na zmianę niesprawiedliwego dla kobiet prawa, organizować akcje przeciw przemocy domowej (a według obliczeń niezależnych ekspertów nawet do 40% Ukrainek może być jej ofiarami), niebieskie linie, kursy samoobrony i seminaria tematyczne, działaczki stawiają na światło kamer i blask fleszy, co przynosi im niewątpliwą popularność, jednak nijak nie wpływa na poprawę sytuacji kobiet w kraju.
Wszystkie aktywistki „Femen” są młode, zgrabne i urodziwe, zastanawia więc jeszcze jedno: czy dojrzałe, trochę brzydsze i z nadwagą mieszkanki Ukrainy, mają w ogóle szanse, aby zostać feministkami?
Po trzecie wreszcie – jeśli dziewczyny rzeczywiście spełnią swe obietnice i postawią na całkowitą nagość, czy nie zaprzeczą tym samym swym zgrabnym hasłom, które tak dzielnie prezentowały na pohybel napalonym cudzoziemcom?
Autorka jest absolwentką stosunków międzynarodowych o specjalności wschodoznawstwo. Członkiem zespołu redakcyjnego Res Publiki Nowej, ekspertem ds. państw Wspólnoty Niepodległych Państw Fundacji im. Kazimierza Pułaskiego, korespondentem ukraińskiego tygodnika "Kraina".