PolskaOna będzie największą gwiazdą nowego sejmu?

Ona będzie największą gwiazdą nowego sejmu?

Anna Grodzka jest pierwszą transseksualistką, która zasiądzie w polskim sejmie. Pytana, czy jej obecność w parlamencie będzie sprawdzianem naszej tolerancji, mówi, że nie lubi tego słowa. - Dlaczego mam być przez kogoś "tolerowana"? Powinnam być akceptowana tak samo, jak ja akceptuję innych ludzi, którzy nie czynią nikomu nic złego - tłumaczy w rozmowie z Wirtualną Polską. Wyjaśnia też, dlaczego zrezygnowała ze współpracy z SLD i jak radzi sobie z nagłą popularnością.

WP: Paulina Piekarska: Zdobyła pani ponad 19 tys. głosów, to dwa razy więcej niż rzecznik SLD Tomasz Kalita. Spodziewała się pani takiego poparcia?

Anna Grodzka: W Krakowie jest mnóstwo wspaniałych ludzi, prawdziwych Europejczyków. To ich zasługa.

WP: Będzie pani pierwszą transseksualną posłanką w Polsce i obecnie jedyną taką osobą na świecie. Pani wybór w państwie, w którym 95% społeczeństwa określa się jako katolicy, to przełom?

- On już się dokonał, tylko, że do tej pory był niezauważony przez polityków i media. Jest wiele spraw, o których Polacy do tej pory szeptali, bo bali się mówić o nich głośno. Ruch Palikota zaproponował im politykę, która jest zgodna z ich odczuciami.

WP: Wcześniej była pani związana z SLD. Dlaczego w wyborach zdecydowała się pani na start z listy Ruchu Palikota?

- Całe życie byłam i jestem lewicowa. Niestety SLD coraz bardziej zapomina, kogo powinien reprezentować. Politycy Sojuszu od lat zasłaniali się hasłami antyklerykalnymi czy ustawą o związkach partnerskich, jednak ich działania coraz mniej odnoszą się do spraw ludzi wykluczonych. I to jest efekt tej polityki. Na razie Ruch Palikota dostał 10%, ale to dopiero początek. Na razie, poza Januszem Palikotem, jesteśmy nieznani. Ludzie muszą nabrać do nas zaufania. Kiedy to się stanie, będziemy poważną siłą polityczną w Polsce.

WP: Dla wielu Polaków pani obecność w sejmie będzie sprawdzianem ich tolerancji.

- Nie lubię słowa tolerancja. Dlaczego mam być przez kogoś „tolerowana”? Powinnam być akceptowana tak samo, jak ja akceptuję innych ludzi, którzy nie czynią nikomu zła.

WP: Szlak przetarły pani dwie transseksualne posłanki - Georgina Beyer z Nowej Zelandii i Vladimira Luxuria z Włoch. Ta druga spotkała się z wieloma niewybrednymi komentarzami polityków włoskiej prawicy. Czy jest pani przygotowana na tego typu ataki?

- Liczę się z tym, choć nie ukrywam, że jest to dla mnie trudne. Zobaczymy, czy dam sobie radę, czy będę na tyle silna.

WP: Już pojawiły się różnego rodzaju wypowiedzi na pani temat. Tadeusz Iwiński z SLD stwierdził na antenie TVP Info, że w Ruchu Poparcia Palikota są „dwie kobiety, z czego jedna nienaturalna”.

- Oprócz ogromnych wyrazów zrozumienia i sympatii, dochodzą do mnie także głosy, które mnie smucą. Jeśli prof. Iwiński, człowiek „lewicy” nie ma szacunku dla tożsamości psychicznej drugiego człowieka, to jak można liczyć, że będzie szanował swoich wyborców? To głębokie nieporozumienie.

WP: Do pani osoby odniósł się również redaktor naczelny portalu fronda.pl Tomasz Terlikowski, który stwierdził, że jest pani mężczyzną, który „pozbawił się narządów płciowych i udaje kobietę, co świadczy o odejściu od Kościoła katolickiego”.

- Tomasz Terlikowski jest specyficzną osobą w naszym klimacie politycznym. Wydaje mu się, że w imieniu Kościoła prowadzi walkę z nowoczesnym społeczeństwem. Ale tak naprawdę szkodzi Kościołowi. Wśród wolontariuszy pomagających mi w kampanii w Krakowie były również osoby głęboko wierzące, które nie akceptują zachowania Terlikowskiego i czują się urażone jego słowami. Pamiętajmy również, że wśród osób transseksualnych też są katolicy. Takie wypowiedzi uderzają w ich godność.

WP: Złożyła pani pozew przeciwko Terlikowskiemu.

- Trzeba go ukarać, bo obraził nie tylko mnie, ale też tysiące innych ludzi transseksualnych. Jeżeli chcemy budować nowoczesne społeczeństwo, to takiego rodzaju zachowań podszytych nienawiścią nie można akceptować.

WP: Jak będzie się układała pani współpraca z posłami SLD czy PiS?

- Nie wiem, zobaczymy. W SLD jest wielu wspaniałych ludzi, którzy doskonale rozumieją innych i ich szanują. Niestety, jest tam też sporo homofobii. Myślę, że teraz, po wyborach, które zweryfikowały poparcie dla SLD, nastąpią w tym środowisku poważne przewartościowania i ta współpraca będzie możliwa.

WP: Jakie cele stawia sobie pani na najbliższe cztery lata?

- Zamierzam zająć się polityką społeczną, chciałabym włączyć się w prace komisji praw człowieka, rodziny, zdrowia lub kultury. Te sfery szczególnie mnie interesują i dobrze się na nich znam. Od lat prowadzę Fundację Trans-Fuzja, która jest częścią ruchu LGBT. Chcę też monitorować prawo, aby zmniejszać strefy wykluczenia społecznego. Jeżeli człowiek nie czuje swoich własnych szans, jego frustracja powoduje, że jest nieaktywny społecznie. Ta bierność przejawia się w dążeniu do osiągania własnych celów, ale odciska się również na gospodarce i kondycji całego kraju. To jest potężny potencjał do zagospodarowania, szczególnie w sytuacji kryzysu.

WP: W kampanii zapowiadała pani m.in. walkę o równe prawa osób transseksualnych. Zamierza pani stworzyć prawo o określaniu płci i zabiegać o refundację operacji zmiany płci. Tego chyba nie da się przeforsować w polskim parlamencie?

- Tak pani myśli? A ja myślę, że jednak się da. Zrobię wszystko, żeby to stało się możliwe.

WP: Wspomniany już wcześniej poseł Iwiński mówił w TVP Info, że „jeśli komuś się wydaje, że Ruch Palikota dokona jakiś rewolucji, powinien pamiętać, że oni przez rok będą musieli uczyć się elementarza, co to znaczy mechanizm przygotowywania ustaw”. Stoi przed panią spore wyzwanie. Ma pani jakieś obawy?

- Jestem zdolna, nauczę się tego w ciągu kilku miesięcy.

WP: We wtorek odbyło się pierwsze powyborcze spotkanie Ruchu Palikota. Jak ono wyglądało?

- Janusz Palikot, jako doświadczony polityk, opowiadał nam o naszych zadaniach w sejmie. Próbowaliśmy podzielić się obowiązkami. Zdecydowaliśmy również, że naszym kandydatem na wicemarszałka sejmu będzie Wanda Nowicka. Wybraliśmy również rzecznika klubu – będzie nim Andrzej Rozenek, redaktor naczelny „Nie”. Pan Janusz zaproponował również, że na razie to on będzie przewodniczącym klubu. Tłumaczył, że musi to być osoba z doświadczeniem parlamentarnym. U nas takich osób na razie nie ma.

WP: Piszą o pani nie tylko polskie, ale i zagraniczne media. Była pani przygotowana na taki szum wokół swojej osoby?

- To istne szaleństwo. Telefony się urywają, nie jestem w stanie tego opanować. Na szczęście pomaga mi moja przyjaciółka, wiceprezeska Trans-Fuzji, Lalka Podobińska. Bez niej bym w ogóle nie istniała.

WP: Czy jako posłanka będzie miała pani czas, by wciąż zajmować się fundacją?

- Będę nadal uczestniczyła w pracach fundacji, chociaż zmniejszy się zakres moich obowiązków. Przejmą je inne osoby.

WP: W związku z pracą w sejmie planuje pani jakieś specjalne przygotowania? Zakup nowej garderoby?

- Mam bardzo mało ubrań, więc będę musiała się trochę podratować, żeby jakoś się prezentować.

Rozmawiała Paulina Piekarska, Wirtualna Polska

Anna Grodzka skończyła psychologię na Uniwersytecie Warszawskim, jest założycielką i prezesem fundacji Trans-Fuzja, która pomaga osobom transpłciowym. Od wielu lat działa na rzecz równouprawnienia osób transseksualnych. Sama przeszła operację zmiany płci, będąc już dojrzałym mężczyzną i ojcem dorosłego syna.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1697)