"Nie wolno używać krzyża do tego, by dzielić ludzi"
Arcybiskup Kazimierz Nycz powiedział, że krzyża nie wolno wykorzystywać do realizacji własnych celów. W homilii podczas mszy w kościele świętej Anny metropolita warszawski wyjaśnił, że przede wszystkim nie powinniśmy orzekać do kogo należy przestrzeń, oznaczona tym symbolem. W ten sposób hierarcha odniósł się do sporu, dotyczącego usunięcia spod Pałacu Prezydenckiego krzyża, upamiętniającego ofiary katastrofy pod Smoleńskiem.
05.08.2010 | aktual.: 05.08.2010 10:57
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Zobacz galerię: Przepychanki pod Pałacem
Zwracając się do uczestników 30. Akademickiej Pielgrzymki Metropolitarnej duchowny podkreślił, że krzyż ma prawo być obecny w życiu publicznym. Wyjaśnił, że wynika to między innymi z tego, że cywilizacja europejska, z której wszyscy wyrastamy, ma korzenie w chrześcijaństwie.
- Nie wolno używać krzyża do tego, by dzielić ludzi. Nie wolno używać krzyża do tego, by w jakimś sensie wyznaczać przestrzenie i tereny "to jest moje, a to nie jest moje". Nie wolno wreszcie używać krzyża do tego, by w jakimś sensie swoje ludzkie, nieraz pokrętne cele, osiągać przy pomocy Chrystusowego Krzyża - mówił abp Nycz.
Jak dodał hierarcha, byłoby to "wielką instrumentalizacją tego świętego znaku, na którym Chrystus zawisł, by złożyć ofiarę za nas i za nasze grzechy". Jednocześnie metropolita warszawski podkreślił, że krzyż ma prawo być obecny nie tylko w sferze prywatnej życia człowieka, m.in. dlatego, że "religijności człowieka nie da się zamknąć".
- Człowiek religijny, a więc związany z Bogiem, jest związany wtedy, kiedy żyje w rodzinie, ale także wtedy, kiedy uczestniczy w życiu społecznym i ma prawo do tego, by towarzyszył mu ten święty znak, jakim jest krzyż - podkreślał duchowny.
Arcybiskup Kazimierz Nycz odniósł się w ten sposób do sporu, dotyczącego usunięcia spod Pałacu Prezydenckiego krzyża, upamiętniającego ofiary katastrofy pod Smoleńskiem. Kancelaria prezydenta zapowiedziała przeniesienie go do kościoła świętej Anny, co spotkało się ze sprzeciwem tej części społeczeństwa, która chce pozostawienia krzyża do czasu umieszczenia pod pałacem tablicy lub pomnika, upamiętniającej ofiary tragedii.
Ostatecznie uroczystość przeniesienia symbolu nie odbyła się, ponieważ protestujący tłum uniemożliwił duchownym i harcerzom jego zabranie. Zebrani przed Pałacem obrońcy krzyża pełnią warty honorowe, ponieważ obawiają się, iż drewniany symbol może zostać zabrany w nocy.
Pielgrzymka akademicka wyruszyła z Warszawy po godz. 7.00. Biorą w niej udział głównie młodzi ludzie - studenci, licealiści, harcerze. Jej patronem jest bł. ks. Jerzy Popiełuszko. Na Jasną Górę pielgrzymka dotrze 14 sierpnia.
W myśl porozumienia podpisanego pod koniec lipca między kancelarią prezydenta a warszawską kurią, organizacjami harcerskimi i duszpasterstwem akademickim kościoła św. Anny, krzyż ten miał być niesiony przez pielgrzymów na Jasną Górę. W zaistniałej sytuacji nie było jednak możliwości zabrania symbolu do Częstochowy.
W czasie, gdy trwały przygotowania do wymarszu, kilkaset metrów dalej - przed Pałacem Prezydenckim - wciąż obecnych było kilkadziesiąt osób, które nie zgadzają się na przeniesienie w inne miejsce stojącego tam krzyża. Obecna była także grupa zwolenników jego przeniesienia; jedna z osób trzymała duży transparent z hasłem: "Wykorzystanie krzyża do walki politycznej, to jest dzieło szatana! Jarosławie Kaczyński - opamiętaj się!".
Pątnicy nie przeszli przed Pałacem Prezydenckim i stojącym tam krzyżem - z pl. Zamkowego skierowali się ul. Senatorską w stronę Placu Bankowego. Część osób stojących pod Pałacem Prezydenckim była obecna na mszy; jeden filmował wymarsz pielgrzymów.