Nauczyciele nie chcą sprawdzać matur
Okręgowa Komisja Egzaminacyjna w Łodzi wystąpiła do ministerstwa edukacji z postulatem, aby odbierać uprawnienia egzaminatorów tym nauczycielom, którzy nie będą chcieli sprawdzać prac maturalnych.
W Łódzkiem może zabraknąć nauczycieli do sprawdzania egzaminów z angielskiego, wiedzy o społeczeństwie i geografii. Wielu pedagogów uznało, że nie opłaca im się ślęczeć nad pracami maturzystów.
- Angliści wolą w tym czasie zająć się tłumaczeniami, pracować w prywatnych szkołach językowych lub udzielać korepetycji - mówi Wiesława Zewald, dyrektor Okręgowej Komisji Egzaminacyjnej w Łodzi. - Zarobią za to dziesięć razy więcej niż przy sprawdzaniu matur. Inna sytuacja jest z egzaminem z wiedzy o społeczeństwie. Nauczyciele historii nie mogą już sprawdzać matur z tego przedmiotu. Brakuje też egzaminatorów z geografii. W tym roku przedmiot ten zdawać będzie znacznie więcej maturzystów z liceów profilowanych i techników niż do tej pory.
Za sprawdzenie jednej pracy angliści i poloniści otrzymają w tym roku 12 zł brutto, nauczyciele WOS - 10 zł, a geografowie - 8 zł.
- Stawka za sprawdzenie jednej pracy z polskiego wzrosła z 10 do 12 złotych, ale ocena każdej zajmuje mi godzinę, bo czytam uważnie dwa razy - mówi polonistka z liceum na łódzkim Widzewie. - W ubiegłym roku sprawdziłam 20 prac i zarobiłam na rękę 160 złotych. W tym nie zamierzam sprawdzać więcej, bo to ponad moje siły, a zarobki marne.
Mieczysław Grabianowski, rzecznik resortu edukacji, twierdzi, że komisje egzaminacyjne zapewniły, iż nie będzie problemów z egzaminatorami.
- Ale nauczyciele angielskiego i geografii będą sprawdzać po 70 prac zamiast 50, a specjaliści od WOS nawet do 90 - dodaje Wiesława Zewald.
(ani, lesz)