Najważniejsze ustalenia MAK - dlaczego doszło do tragedii?

Międzypaństwowy Komitet Lotniczy przedstawił ostateczną wersję raportu w sprawie katastrofy smoleńskiej. Wyłączną winą za tragedię z 10 kwietnia 2010 roku MAK obarczył stronę polską. Wskazywano m.in na obecność trzecich osób w kabinie pilotów, przewidywaną negatywną reakcję prezydenta Lecha Kaczyńskiego, błędy pilotów czy obecność alkoholu we krwi ich przełożonego gen. Andrzeja Błasika. Oto najważniejsze ustalenia dotyczące katastrofy Tu-154M, przekazane w raporcie końcowym rosyjskiego Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego (MAK) oraz w trakcie konferencji prasowej w Moskwie.

Obraz
Źródło zdjęć: © PAP/EPA

- załoga zbyt późno rozpoczęła zniżanie po ścieżce schodzenia, mimo przekazania przez kontrolera informacji o osiągnięciu jej punktu początkowego;

- samolot zszedł - bez dostrzeżenia naziemnych punktów orientacyjnych - do wysokości znacznie niższej od określonej przez kierownika lotów minimalnej wysokości odejścia na drugi krąg (100 metrów) w celu przejścia na lot wizualny;

- prędkość zniżania była zbyt duża - 300 km/h; właściwa to 265 km/h. Ścieżka schodzenia była zbyt stroma - wynosiła 3 stopnie 10 minut zamiast 2 stopni 40 minut;

- nie było należytej reakcji załogi i wymaganych działań przy niejednokrotnym włączaniu się systemu TAWS;

- załoga, zgodnie z tym, co przekazał jej kontroler, ustawiła na wysokościomierzu barometrycznym ciśnienie lotniska 745 mm. Później jednak, w odległości 4700 metrów od progu pasa i na wysokości około 300 metrów, ustawiono standardowe ciśnienie 760 mm, co doprowadziło do zawyżenia wskazania wysokościomierza o około 165 metrów i wyłączenia sygnalizacji dźwiękowej systemu TAWS, ostrzegającego przed zderzeniem z ziemią;

- od pułapu 300 metrów odliczanie wysokości było dokonywane przez nawigatora w oparciu o wskazania radiowysokościomierza, co stanowi naruszenie technologii pracy załogi i mylnie informowało ją o wysokości lotu w warunkach pofałdowanego terenu wokół lotniska;

- warunki atmosferyczne w Smoleńsku 10 kwietnia 2010 r. nie spełniały wymogów lądowania, o czym załoga Tu-154M była informowana. W chwili katastrofy widoczność pozioma sięgała 300-500 metrów, była mgła, a dolna granica chmur wynosiła 40-50 metrów. Widoczność pionowa na miejscu katastrofy z uwagi na ukształtowanie terenu była jeszcze gorsza, niż ta na lotnisku - wynosiła zaledwie 20 metrów;

- niepodjęcie w porę przez załogę decyzji o odejściu na lotnisko zapasowe mimo przekazania jej "niejednokrotnie i we właściwym czasie" informacji o faktycznych warunkach meteorologicznych na lotnisku;

- załoga włączyła automat ciągu, który miał pozwolić na ewentualne przerwanie lądowania i odejście wyżej przy próbie lądowania na lotnisku, choć nie miało ono systemu ILS, naprowadzającego samoloty do lądowania według wskazań przyrządów;

- obecność dowódcy Sił Powietrznych RP, generała broni Andrzeja Błasika w kabinie pilotów aż do momentu zderzenia Tupolewa z ziemią wywierała presję psychologiczną na dowódcę samolotu. We krwi generała Błasika stwierdzono 0,6 promila alkoholu;

- presję wywierała też obecność w kabinie szefa protokołu dyplomatycznego MSZ Mariusza Kazany, który informował załogę o decyzjach prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Na nagraniach czarnych skrzynek nie ma zapisu żadnych poleceń prezydenta, a wniosek o presji psychicznej, pod którą była załoga, polscy i rosyjscy eksperci wysnuli na podstawie jej rozmów;

- długotrwałe omawianie z szefem protokołu dyplomatycznego MSZ Mariuszem Kazaną i załogą polskiego Jak-40 informacji o faktycznej pogodzie "potęgowało napięcie emocjonalne wśród załogi". W przypadku nieudanego podejścia i odejścia na zapasowe lotnisko kapitan samolotu oczekiwał negatywnej reakcji ze strony "Głównego Pasażera";

- presja spowodowana była już samą obecnością na pokładzie prezydenta, wysokich urzędników i celem lotu. Nie udało się ustalić, czyjej wypowiedzi dotyczyły słowa nawigatora, że "będzie wkurzony" (jeśli samolot nie wyląduje w Smoleńsku - PAP);

- masa samolotu w chwili lądowania o około 4,6 tony przekraczała maksymalnie dopuszczalną dla faktycznych warunków lotniska w Smoleńsku;

- lot Tupolewa był "międzynarodowy, nieregularny (jednorazowy), z celem przewozu pasażerów". Zgodnie z przepisami rosyjskimi i normami międzynarodowymi, dowódcy tych załóg podejmują samodzielne decyzje o lądowaniu bądź opuszczeniu lotniska, biorąc na siebie wszelką odpowiedzialność za podjętą decyzję;

- w organizacji lotu były istotne braki dotyczące przygotowania załogi i wyboru dodatkowych lotnisk. Załoga nie dysponowała przed wylotem z Warszawy aktualnymi danymi aeronawigacyjnymi lotniska docelowego w Smoleńsku i zapasowego - w Witebsku, które nie mogło być lotniskiem zapasowym, gdyż w czasie weekendów nie pracuje. Wybór lotnisk zapasowych nie został uzgodniony z organizatorami wizyty - Kancelarią Prezydenta RP i Biurem Ochrony Rządu;

- kompletowanie załogi odbywało się bez uwzględnienia niezbędnego poziomu przygotowania i doświadczenia w pilotażu. Dowódca samolotu miał ponad 5-miesięczną przerwę w wykonywaniu podejść do lądowania Tu-154M w trudnych warunkach meteorologicznych. Z kolei nawigator przez poprzednie 2,5 miesiąca nie latał stale Tu-154M; stale latał jako drugi pilot Jaka-40;

- strona polska nie wykonała lotów próbnych dla skontrolowania wyposażenia lotniska, a także zrezygnowała z usług rosyjskiego nawigatora naprowadzania (lidera);

- nie przeprowadzano okresowych szkoleń na trenażerze (symulatorze), w tym działań w szczególnych warunkach;

- lotnisko w Smoleńsku jest przystosowane do przyjmowania różnych typów samolotów, w tym Tu-154M przy określonym minimum pogodowym;

- niektóre elementy sygnalizacji świetlnej poza lotniskiem, w obrębie miasta, były uszkodzone, co jednak nie miało wpływu na przebieg zdarzeń, podobnie jak zachowania rosyjskich kontrolerów lotu;

- przed wylotem z Warszawy i podczas lotu samolot funkcjonował dobrze. Nie było wybuchu na pokładzie, a silniki i inne systemy działały prawidłowo do końca;

- w chwili katastrofy wszyscy członkowie załogi byli w swoich fotelach, przypięci pasami. Wszystkie osoby na pokładzie zginęły na miejscu;

- gdyby załodze udało się uniknąć zderzenia z brzozą, chwilę później maszyna i tak spadłaby na ziemię;

- przypadki łamania przepisów lotów i poleceń kontrolerów przez polskie załogi w rejonie Smoleńska miały miejsce już wcześniej, m.in. 7 kwietnia, gdy na uroczystości upamiętniające rocznicę mordu NKWD na polskich oficerach w Katyniu leciał premier Donald Tusk. Przy podejściu do lądowania na lotnisku Siewiernyj polski Tupolew samowolnie zniżył się wówczas z wyznaczonej wysokości 500 metrów na 300 metrów; po interwencji kontrolera samolot wrócił na wysokość 500 metrów.

Źródło artykułu:
Wybrane dla Ciebie
Trump postawił ultimatum Maduro. Tydzień na opuszczenie Wenezueli
Trump postawił ultimatum Maduro. Tydzień na opuszczenie Wenezueli
Chcieli zrobić "zabawne zdjęcia" w Szwecji. Polacy zostali oskarżeni
Chcieli zrobić "zabawne zdjęcia" w Szwecji. Polacy zostali oskarżeni
To był przytyk w stronę Merza? Szef KPRM uderza w Kaczyńskiego
To był przytyk w stronę Merza? Szef KPRM uderza w Kaczyńskiego
Macron rozmawiał z Trumpem. Relacjonował spotkanie z Zełenskim
Macron rozmawiał z Trumpem. Relacjonował spotkanie z Zełenskim
Oligarcha odgraża się ws. aktywów. Mówi o 50-letnich sporach sądowych
Oligarcha odgraża się ws. aktywów. Mówi o 50-letnich sporach sądowych
Erdogan ostrzega Rosję i Ukrainę. "Niepokojąca eskalacja"
Erdogan ostrzega Rosję i Ukrainę. "Niepokojąca eskalacja"
Biały Dom ujawnia wyniki badań Trumpa. Czy coś mu dolega?
Biały Dom ujawnia wyniki badań Trumpa. Czy coś mu dolega?
Rozmowy pokojowe. Biały Dom patrzy z optymizmem
Rozmowy pokojowe. Biały Dom patrzy z optymizmem
Słowa Tuska w Berlinie. "Aż nie chce się wierzyć!"
Słowa Tuska w Berlinie. "Aż nie chce się wierzyć!"
Wyniki Lotto 01.12.2025 – losowania Multi Multi, Ekstra Pensja, Kaskada, Mini Lotto
Wyniki Lotto 01.12.2025 – losowania Multi Multi, Ekstra Pensja, Kaskada, Mini Lotto
Weto prezydenta. Zbigniew Bogucki tłumaczy powody
Weto prezydenta. Zbigniew Bogucki tłumaczy powody
Ruch Nawrockiego. Cztery ustawy podpisane, jedno weto
Ruch Nawrockiego. Cztery ustawy podpisane, jedno weto