Magdalena Żuk padła ofiarą handlu ludźmi? "Mało prawdopodobne"
Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro przyznał, że w sprawie śmierci Magdaleny Żuk w Egipcie prokuratura bada wątek handlu ludźmi. O tym, czy to prawdopodobny scenariusz i jak wygląda ten proceder rozmawiamy z Joanną Garnier z Fundacji LaStrada, która pomaga kobietom wykorzystywanym w seksbiznesie.
Wirtualna Polska: Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro powiedział, że jednym z wątków badanych przez prokuraturę w sprawie śmierci Magdaleny Żuk jest handel ludźmi. Czy z pani doświadczenia wynika, że to możliwe?
Joanna Garnier: - Egipt nie jest popularnym kierunkiem seksturystyki. W przypadku Magdaleny Żuk handel ludźmi wydaje się mało prawdopodobny. Ostatnio nie mieliśmy przypadków wyjazdów kobiet do krajów arabskich w ramach pracy w seksbiznesie. W latach wcześniejszych zdarzały się takie sprawy, ale dotyczyły Kuwejtu i Emiratów Arabskich.
Jak przestępcy werbują kobiety?
- Handel ludźmi bazuje na oszustwie. Ludzie chcą zarabiać więcej, chcą zmienić swoje życie na lepsze i wierzą w to, że za granicą się to uda. Dlatego są łatwym celem dla oszustów, którzy oferują pracę i dobre zarobki, czy pomoc w znalezieniu księcia z bajki. Bazują na kuszących obietnicach, na tym, na co ludzie są podatni.
Jakie ogłoszenia o pracę powinny wzbudzić podejrzenia?
- Kobiety powinny uważać na ogłoszenia o pracę za granicą, które zawierają mało informacji. Koniecznie trzeba zadzwonić pod wskazany numer telefonu i wypytać o jak najwięcej szczegółów zatrudnienia. Jeśli pracodawca chętnie udziela informacji, to raczej nie ma złych zamiarów. Ale jeżeli unika odpowiedzi lub odpowiada wymijająco oraz proponuje, by do niego przyjechać i na miejscu omówić szczegóły, to lepiej odrzucić taką ofertę. Monitorujemy ogłoszenia dotyczące pracy za granicą. To zazwyczaj tzw. oferty last minute. W czasie rozmowy osoba poszukująca pracy słyszy, że musi się szybko decydować, ponieważ jest dużo chętnych. Chodzi o to, żeby nie miała czasu dobrze się zastanowić i przemyśleć propozycji.
Gdzie zamieszczane są takie ogłoszenia?
- Oszuści szukają "pracowników" nawet w urzędach pracy. Wybierają ogłoszenia osób, które poszukują pracy, zwłaszcza tych z niższym wykształceniem, dzwonią do nich i namawiają na wyjazd w zamian za dobrą pensję i łatwą pracę. Szukają kelnerek, osób do pracy w cateringu, przy sortowaniu towaru w magazynach czy w rolnictwie.
Jak wygląda proceder wywożenia kobiet za granicę do pracy w seksbiznesie?
- Kobiety, które wyjeżdżają do pracy za granicę, są przekonane, że jadą dobrze zarobić. Dopiero na miejscu dowiadują się, na czym dokładnie będzie polegała ich praca. Sprawcy zabierają im dokumenty, szantażują je, że ujawnią, czym naprawdę się zajmują i zmuszają do prostytucji. A kobiety zwyczajnie się wstydzą i nie ujawniają, na czym naprawdę polega ich praca. Boją się sprawców.
Czy zdarza się, że podejmują taką pracę dobrowolnie?
- Często kobiety są świadome tego, że będą świadczyły usługi seksualne i godzą się na to, ponieważ kuszą je dobre zarobki. Zazwyczaj wyjeżdżają do popularnych kurortów. Zapotrzebowanie sprawców tego procederu jest ogromne i stale szukają osób chętnych do świadczenia usług seksualnych, ponieważ zarabiają na tym ogromne pieniądze.
Jak dużo kobiet pada ofiarami handlu ludźmi?
- Nie ma żadnych oficjalnych statystyk na temat handlu kobietami, ponieważ jest to proceder nielegalny i wiele przypadków nie jest ujawnianych. Do nas rocznie trafia około 200 przypadków, w tym w 2016 r. 130 spraw dotyczących kobiet
Wszystkie osoby, które padły ofiarą handlu ludźmi, mogą się kontaktować z LaStradą pod numerem telefonu: 22 628 99 99. Fundacja udziela pomocy w ramach "Krajowego Centrum Interwencyjno-Konsultacyjnego dla Ofiar Handlu Ludźmi" finansowanego przez MSWiA.