Koniec z fasiągami na Morskie Oko? Posłanka KO: A co się stanie z końmi?
Po incydencie, który miał miejsce 3 maja na drodze do Morskiego Oka, wróciła sprawa wprowadzenia zakazu wykorzystywania koni do ciągnięcia fasiągów z turystami na tej trasie. Patryk Michalski, prowadzący program "Tłit", zapytał swojego gościa - posłankę KO Joannę Kluzik-Rostkowską, czy zagłosowałaby w Sejmie za takim zakazem. - Nie zagłosowałabym dzisiaj za takim zakazem, bo to jest niebezpieczne z punktu widzenia tych 300 koni, które tam pracują - odparła posłanka KO. - Proszę mi powiedzieć, co pan zrobi z tymi 300 końmi dzień po wprowadzeniu zakazu? Co się z nimi stanie? - pytała posłanka. - Część pójdzie na rzeź. Taki fiakr ma na utrzymaniu od czterech do ośmiu koni, podstawowe miesięczne utrzymanie konia to jest tysiąc złotych. I co ten człowiek ma zrobić? Żeby była jasność, ludziom się wydaje, że koń to jest taki pies, tylko duży i można go w ogródku postawić i będzie stał - tłumaczyła posłanka KO. - Róbmy to wszystko rozsądnie! Proszę mi powiedzieć, co pan zrobi z tymi 300 końmi, bo to oznacza, że musi pan mieć 150 hektarów i przynajmniej 200 tys. zł miesięcznie na utrzymanie tych koni. Mnie nie interesuje biznes, mnie interesuje te 300 koni, które tam dzisiaj pracują w formule takiej, że para koni idzie w górę raz albo dwa na kilka dni - mówiła Kluzik-Rostkowska.