Komisja ws. Bartłomieja Misiewicza. Przed wejściem wygłosił oświadczenie
Rozpoczęło się pierwsze posiedzenie komisji ds. zbadania zarzutów stawianych Misiewiczowi. Na Nowogrodzkiej sprawę skomentował sam zainteresowany. Wystosował też apel do dziennikarzy. - Poprosimy Bartłomieja Misiewicza o złożenie wyjaśnień przed komisją - informował wcześniej członek komisji, poseł PiS Marek Suski. Na spotkanie przyjechał też Antoni Macierewicz i Jarosław Kaczyński.
13.04.2017 | aktual.: 21.03.2022 13:36
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Misiewicz poprosił dziennikarzy, by nie nachodzili jego bliskich. - Jest mi bardzo przykro, że media napisały nieprawdę - powiedział. Zapowiedział tez wyciągnięcie konsekwencji w tej sprawie. - Kiedy mamy zdobywać doświadczenie? Bardzo się z tego cieszę, bo pokazujecie młodym ludziom, co będziecie robili, gdy będzie dochodziło do przemiany pokoleniowej - tłumaczył zarzuty wobec jego młodego wieku.
- Jest mi przykro, że „Fakt”, że dziennik „Rzeczpopsolita” również napisał nieprawdę. To naruszenie dóbr osobistych i trzeba się będzie zastanowić nad konsekwencjami - mówił do dziennikarzy.
- Rozumiem, że część mediów w Polsce, zwłaszcza tym z kapitałem zagranicznym, ale także środowiska w Polsce, które walczą o odzyskanie władzy po ośmiu latach rządzenia i wspierają te media, bardzo by chciały, żeby za taką działalność jak: pomoc przy badaniu, docieraniu do prawdy przy katastrofie smoleńskiej, jak odbicie z rąk ludzi, którzy współpracowali, imprezowali z funkcjonariuszami Federalnej Służby Bezpieczeństwa Władimira Putina Centrum Eksperckiego Kontrwywiadu NATO czy wreszcie młody wiek jest powodem dla wszystkim państwa do emigracji i nigdzie w Polsce nie można pracować, a na podstawie pisania nieprawdy można każdego zdyskredytować - powiedział Misiewicz.
Na Nowogrodzką przyjechał też prezes PiS
Burza wokół Misiewicza
W środę "Rzeczpospolita" oraz "Fakt" podały informację o rzekomych zarobkach Misiewicza w PGZ. Według gazet będzie on zarabiał 50 tys. zł miesięcznie za pracę na stanowisku pełnomocnika zarządu ds. komunikacji w PGZ i może liczyć na służbowy samochód.
Kolejne informacje posypaly się jak lawina. Został zawieszony w prawach członka PiS, powołano komisję w jego sprawie i wreszcie zrezygnował z pracy.
Rzecznika PiS podkreśliła na środowej konferencji prasowej, że celem powołanej w PiS komisji jest zbadanie zarzutów stawianych wobec Misiewicza oraz okoliczności jego zatrudnienia.
Zawieszenie Misiewicza w prawach członka PiS zapowiedział na wcześniejszym środowym briefingu prasowym prezes PiS Jarosław Kaczyński.
- Chciałbym powiedzieć kilka słów w tej bulwersującej sprawie, która dzisiaj znalazła się w mediach. Chodzi o pana Misiewicza. Otóż, zaraz po przybyciu do siedziby partii, a prosto stąd, jadę do siedziby partii, podpiszę decyzję o jego zawieszeniu w prawach członka partii - powiedział wóczas Kaczyński. Zapowiedział wtedy także, że zdecydował "o powołaniu komisji PiS ds. zbadania całej tej sprawy, zarówno tego ostatniego wydarzenia, jak i tych poprzednich".
Szef PiS zaznaczył, że "w okresie pomiędzy posiedzeniami Komitetu Politycznego, prezes partii w Prawie i Sprawiedliwości wypełnia funkcje Komitetu". - Mam więc prawo powołać taką komisję i z tego prawa mam właśnie zamiar skorzystać - dodał.
Wyraził nadzieję, że komisja będzie działała szybko, chociaż - jak zastrzegł - "oczywiście troszkę czasu to zajmie". - Wtedy wyjaśnimy wszystkie szczegóły tych wszystkich wydarzeń, które tak bulwersowały opinię publiczną w ciągu ostatnich miesięcy - oświadczył lider PiS.
Komisja spotka się o 11. Z ustaleń RMF FM wynika, że w spotkaniu bedzie uczestniczył Antoni Macierewicz.
Co na to Misiewicz?
Sam Misiewicz szybko odniósł siędo doniesień o jego zarobkach. "Pisanie głupot i kłamstw powinno być z automatu karane. Dyskusja z brukowcami, które podają nieprawdę jest bez sensu" - napisał.
W rozmowie z Agencją Informacyjną Polska Press dodał coś jeszcze. - Kłamstw nie komentuję. Jestem przed rozmową z prawnikiem - zapowiedział Misiewicz. - Niczego dla mnie specjalnie nie utworzono - skomentował.
Czyżby szykował się proces?
Ile zarabia się w Polskiej Grupie Zbrojeniowej? Piszemy o tym *tutaj *.
Oświadczenie ws. zarobków Misiewicza
Rzecznik PGZ Łukasz Prus stwierdził, że nie jest prawdą, iż miesięczne wynagrodzenie Misiewicza wynosi 50 tys. zł. Według niego, wynagrodzenie żadnego z pełnomocników zarządu spółki nie sięga tej kwoty. Misiewicz już pracował w PGZ; 31 sierpnia 2016 r. został powołany w skład jej rady nadzorczej. Dostaliśmy oświadczenie. Grupa nie podaje jednak dokładnej pensji.
"W odpowiedzi na nieprawdziwe publikacje medialne Polska Grupa Zbrojeniowa S.A. informuje, że nie jest prawdą, iż miesięczne wynagrodzenie pana Bartłomieja Misiewicza w PGZ S.A. wynosi 50 tys. zł.
Należy jednocześnie podkreślić, że wynagrodzenie żadnego z pełnomocników zarządu PGZ S.A. nie sięga tej kwoty. Jeszcze dzisiaj Polska Grupa Zbrojeniowa S.A. wystosuje oświadczenie, dotyczące zatrudnienia pana Bartłomieja Misiewicza w Spółce. Oświadczenie to zostanie przekazane przedstawicielom mediów, a także opublikowane na stronie internetowej PGZ S.A.".
Poza tym w środę popołudniu rozwiązano już umowę z Misiewiczem.
"Rozwiązanie umowy o pracę nastąpiło na wniosek pana Bartłomieja Misiewicza, któremu nie przysługuje odprawa" - napisano na stronie.
Nieoczekiwana decyzja Kaczyńskiego
Jarosław Kaczyński zawiesił Bartłomieja Misiewicza w prawach członka partii. Powołał także komisję, która wyjaśni "tak bulwersujące opinię publiczną kwestie".
- Komisja, mam nadzieję będzie działała szybko, chociaż to musi zająć trochę czasu, ale wyjaśnimy te wszystkie kwestie, które bulwersowały opinię publiczną w ostatnich miesiącach - powiedział prezes PiS.
Zarobki Misiewicza w ministerstwie
Przypomnijmy, że w MON Misiewicz zarabiał 12 tys. zł miesięcznie. Na wynagrodzenie składało się kilka kwot: wynagrodzenie zasadnicze (6 070 zł), dodatek funkcyjny (1 810 zł), dodatek specjalny (4 121,24 zł).
Bartłomiej Misiewicz stał się symbolem obsadzania stanowisk przez obecny rząd. Regularnie pisały o nim media. M.in. po wizycie w jednym z białostockich klubów. Z relacji wynikało, że na imprezę zajechał luksusowym BMW, a towarzyszył mu ochroniarz - funkcjonariusz Żandarmerii Wojskowej. Wcześniej Misiewicz "zasłynął" nocnym wejściem do Centrum Kontrwywiadu NATO, a także przy okazji honorów i meldunków, jakie oddawali mu szefowie gabinetu i oficerowie.
Suchej nitki nie zostawili na Misiewiczu goście Kamili Biedrzyckiej-Osicy
Goście programu #dzieńdobryWP w ostrych słowach skomentowali nowe stanowisko Misiewicza i informacje o jego pensji. Borys Budkama też pewne przypuszczenia w związku z jego nominacją.
- Sikorski użył sformułowania "haki ciągnione", to trafne. Nie wierzę, że chłopak, który ponoć nic nie znaczy, dostaje takie stanowisko. Być może ma dużą wiedzę na temat pana ministra, polskiej armii, stosunków tam panujących. Inaczej nie mogę sobie tego wyobrazić - powiedział.
Po ogłoszeniu decyzji przez Kaczyńskiego, Borys Budka skomentował w rozmowie z WP: "To absurdalne, że człowiekiem bez studiów bedzie się zajmowała jakaś PiS-owska komisja. To kpina z wyborców".
- Kaczyński powinien wywalić z rządu Macierewicza. To on jest promotorem Misiewicza - dodał.