Jarosław Kaczyński włącza się w spór Andrzeja Dudy z Antonim Macierewiczem. "Nie podoba mi się to"
Andrzej Duda i Antoni Macierewicz wymienili się listami, zaplanowano też ich spotkanie. Głos w sprawie zabrał najważniejszy polityk w obozie władzy, czyli Jarosław Kaczyński. Stwierdził, że cała sytuacja mu się nie podoba. Rozmawiał już o tym z prezydentem, chce się też spotkać z szefem MON. Prezes PiS w obszernym wywiadzie dla PAP mówi też o wyborze Donalda Tuska, spotkaniu z Theresą May i przyszłości Unii Europejskiej.
"Mnie się bardzo ta sytuacja nie podoba" - orzekł Jarosław Kaczyński. Chodzi o prowadzony za pomocą listów spór między Andrzejem Dudą a Antonim Macierewiczem. W wywiadzie dla PAP prezes PiS ustawia do szeregu, choć w bardzo delikatny sposób, obie strony. "Będę o tym rozmawiał z ministrem Antonim Macierewiczem. W środę rozmawiałem o tym z prezydentem. Konstytucyjna pozycja prezydenta wobec Sił Zbrojnych jest oczywista. Powinien on być informowany i konsultowany, gdy chodzi o ważne decyzje" - mówi.
Reprymenda
Dopytywany przez PAP, czy nie podoba się mu bardziej działanie szefa MON, czy prezydenta w tej sprawie, odpowiedział: "Nie podoba mi się polityka epistolarna. Napięcia są nieuniknione ze względu na fatalny kształt polskiej konstytucji. Trzeba z tego wyjść, co wymaga politycznej dojrzałości ze wszystkich stron".
Prezes PiS mówi też o wycofaniu się Polski z Eurokorpusu i wpływie tej decyzji na dawne postulaty stworzenia europejskiej armii. "Miałem koncepcję, którą do dziś uważam za dobrą, ale, niestety, kompletnie nierealną przy obecnym nastawieniu elit europejskich - chodzi o stworzenie takiej Unii Europejskiej, która radykalnie zmniejszyłaby interwencje w sprawy poszczególnych państw, ale stałaby się za to prawdziwym supermocarstwem z prawdziwą armią dużo silniejszą od rosyjskiej. To wymagałoby wydawania na ten cel 2 proc. PKB Unii. Dziś to jednak projekt zupełnie nierealny" - przyznaje prezes PiS.
Sprawa Tuska
Jarosław Kaczyński odniósł się też - choć nie wprost - do burzy, którą wywołał Witold Waszczykowski na początku tygodnia. Tak mówił o wyborze Donalda Tuska: "Politycznie jest zamknięta. Wyobraźmy sobie, czysto teoretycznie, że wybór był dokonany w nieprawidłowej procedurze i byłby powtórzony, wynik pewnie by się nie zmienił. Politycznie tej sprawy nie ma. Sprawy prawne można podnosić na innych płaszczyznach, ale dziś nie bardzo je widać".
Prezes PiS sporo mówił też o przyszłości Unii Europejskiej. "W tej chwili elity europejskie nie bardzo się chcą skłonić ku jakimś zmianom. Ale różnie to wygląda w różnych rozmowach. Jedni mówią tak: dobrze, najpierw się naradźmy, ustalmy co będzie, później zwołajmy Konwent i później zmiany, inni - nie otwierajmy Konwentu, bo będzie tylko wielka kłótnia. Inni mówią, że zmiany w ogóle nie są potrzebne" - mówił Kaczyński w wywiadzie dla PAP.
"Nasi partnerzy wiedzą, czego byśmy oczekiwali w UE i nawet mają dosyć skonkretyzowaną wiedzę, czego byśmy ewentualnie chcieli w nowym traktacie; mogłaby to też być daleko idąca zmiana obowiązujących traktatów" - relacjonował polityk. "To wymaga pewnej cierpliwości. Trzeba pamiętać, że Europa czeka na wynik wyborów we Francji, w Niemczech, na wynik wyborów parlamentarnych w Austrii, we Włoszech. Jesteśmy przed pytaniem, co się będzie działo dalej. Dlatego wydaje mi się, że w tym momencie trzeba być cierpliwym i czekać" - oceniał.
Ciekawy, osobisty, wątek przynosi odpowiedź na pytanie o kształt i kondycję Unii za 10 lat. ""Za dziesięć lat na pewno nie będę już uczestniczył w życiu politycznym, jestem już długo na scenie politycznej, dlatego patrzę na to może z większym dystansem niż młodsi politycy, ale mam obawy co do przyszłości Unii Europejskiej. Wydaje mi się, że Unii w kształcie, który jest w tej chwili, nie będzie za dziesięć lat. Ale jak będzie wyglądała, trudno powiedzieć"
Kaczyński o wizycie u May
Kaczyński skomentował też atak na polski konsulat w Łucku na Ukrainie. "Wydaje się, że za tym stoi strona rosyjska. Bardzo wiele na to wskazuje. To mówią Ukraińcy" - powiedział prezes PiS w wywiadzie dla PAP. Jarosław Kaczyński był pytany również o spotkanie z brytyjską premiere Theresą May, ale nie był zbyt wylewny. "Moje spotkania mają ekstraordynaryjny charakter. Są po części poufne. Mogą być podobne spotkania w przyszłości, ale nie ma konkretnych ustaleń" - powiedział.
Zdradził jednak, co ustalił. "Z mojej rozmowy wynika, że jeżeli Brytyjczycy mieszkający w kontynentalnej Unii, a jest ich 2,5 miliona, otrzymają odpowiednie prawa, to cudzoziemcy z UE mieszkający w Wielkiej Brytanii też je zachowają. Jestem za tym, by te prawa zostały wzajemnie utrzymane. To oznacza odpowiednie prawa dla Polaków. Tak to wygląda i tak to zostało postawione przez panią premier May, która jednocześnie mówi o tym, że chciałaby to załatwić w pierwszej fazie negocjacji" - relacjonował prezes PiS.