Stalinowskie metody przesłuchań

Drastyczne tortury stosowane przez UB

Obraz

/ 10Makabryczne tortury w Polsce, nie mieli litości

Obraz
© PAP

- Taktyka organów ścigania w sprawie dr. Mirosława G. może budzić przerażenie. Budzi skojarzenia nawet nie z latami 80., ale z metodami z czasów największego stalinizmu - mówił sędzia Igor Tuleya (na zdjęciu) uzasadniając skazujący wyrok dla kardiochirurga. Wypowiedź sędziego wywołała oburzenie m.in. byłych żołnierzy Armii Krajowej, którzy doświadczyli przesłuchań z okresu stalinizmu na własnej skórze.

Historycy z IPN szacują, że w okresie terroru stalinowskiego represji ze strony organów władz PRL doświadczyło ok. 200 tys. osób. W większości byli to dawni żołnierze polskiego podziemia walczącego z Niemcami w czasie II wojny światowej. Wielu z nich torturami zmuszono do przyznania się do winy lub obciążenia przed sądem swoich przyjaciół, a następnie skazano w pokazowych procesach. Tylko w więzieniu na warszawskim Mokotowie wykonano 600 wyroków śmierci. Przesłuchujący stosowali w śledztwach tortury polegające m.in. na wyrywaniu paznokci, miażdżeniu genitaliów, biciu drutem kolczastym i innych wymyślnych metodach zadawania bólu.

Zobacz "stalinowskie metody przesłuchań" stosowane w Polsce m.in. przez funkcjonariuszy Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego w latach 1944-56. Czy sędzie Igor Tuleya przesadził porównując metody przesłuchań stosowane przez CBA do "stalinowskich"?

Uwaga! Tekst zawiera drastyczne opisy. Na fotografiach znajdują się zarówno ofiary, jak i wykorzystujący "stalinowskie metody śledcze".

(mb/wp.pl)

/ 10Konwejer - pół roku przesłuchań

Obraz
© PAP

Sędzia Igor Tuleya w uzasadnieniu wyroku porównał przesłuchania CBA właśnie do wielodniowych przesłuchań stosowanych przez Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego w latach 40. i 50. Konwejer (tak je nazywano) polegał na prowadzeniu przesłuchania przez wiele dni bez przerwy na sen. Przesłuchujący zmieniali się co kilka godzin "pracując" nad tym samym więźniem nawet przez kilkadziesiąt godzin. Pozbawieni snu więźniowie byli bici, odmawiano im jedzenia i picia, kazano stać nieruchomo przy ścianie przez kilkanaście godzin doprowadzając ich do skrajnego wycieńczenia. Metodę tę stosowano przemiennie z innymi wymyślnymi torturami. Wszystko po to, aby podejrzani przyznali się do winy i obciążyli przed sądem innych uznanych przez władze PRL za wrogów.

Takim przesłuchaniom poddano m.in. bohatera Armii Krajowej rotmistrza Witolda Pileckiego. Ubecy znęcali się nad nim przez sześć miesięcy. Pilecki był żołnierzem AK, który w 1940 roku dobrowolnie dał się złapać Niemcom, aby trafić do obozu koncentracyjnego w Auschwitz. Organizował tam ruch oporu i zbierał informacje, aby przekazać je AK. Zorganizował kilka ucieczek więźniów z obozu, po czym w kwietniu 1943 roku sam wydostał się z Auschwitz. W 1944 roku walczył w Powstaniu Warszawskim, trafił do niemieckiej niewoli. Po kolejnej ucieczce przyłączył się do armii gen. Andersa we Włoszech. Gdy w 1947 roku wrócił do Polski, został aresztowany przez komunistyczne władze, a rok później skazany na śmierć. Wyrok wykonano. Ciało pochowano w tajemnicy, do dziś nie wiadomo, gdzie spoczywa Pilecki.

Na zdjęciu: rotmistrz Witold Pilecki składa zeznania przed Wojskowym Sądem Rejonowym w Warszawie, 3 marca 1948 roku.

/ 10Obsesja "Krwawej Luny"

Obraz
© IPN

Niektórzy z funkcjonariuszy bezpieki słynęli z własnych wymyślnych metod tortur stosowanych podczas przesłuchań. Płk Julia Brystigier (na zdjęciu), występująca pod różnymi imionami i nazwiskami, nazywana również "Krwawą Luną", była znana szczególnie z sadystycznych metod stosowanych wobec młodych mężczyzn. Według relacji więźniów, miała bić ich pejczem po genitaliach i miażdżyć je przycinając szufladą. - Julia Brystigierowa słynęła z sadystycznych tortur zadawanych młodym więźniom, była zdaje się zboczona na punkcie seksualnym i tu miała pole do popisu - pisała o niej Anna Rószkiewicz-Litwinowiczowa, która w okresie stalinowskim była więźniem politycznym.

Julia Brystygier nie była szeregowym funkcjonariuszem. Od października 1945 roku kierowała Departamentem V Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego, zajmującym się m.in. walką z Kościołem.

Fotografia pochodzi z wystawy "Twarze bezpieki 1944-1990" przygotowanej przez Instytut Pamięci Narodowej.

/ 10Odwrócony taboret i drut kolczasty

Obraz
© PAP

Jedną z najbardziej uciążliwych i bolesnych metod przesłuchań było sadzanie więźniów na odwróconym taborecie. Metoda nazywana także palem (lub koniem) Andersa polegała na zmuszaniu przesłuchiwanego do długotrwałego siedzenia na metalowej nodze odwróconego stołka. Metodę tę stosowano również wobec kobiet.

Według zeznań świadków, wyjątkowo brutalny w stosowaniu drastycznych metod był m.in. skazany w 1994 roku na 9 lat więzienia Adam Humer (dwa lata później karę zmniejszono do 7,5 roku). Jak twierdzą dawni więźniowie, podczas przesłuchań bił kobiety po piersiach i kroczu drutem kolczastym i biczem zakończonym metalową kulką.

Na zdjęciu: procesu przeciwko zbrodniarzowi stalinowskiemu Adamowi Humerowi i innym funkcjonariuszom byłego Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego oskarżonym o stosowanie tortur na więźniach politycznych, 9 marca 1994 roku.

/ 10Pozorowane egzekucje dla zabawy

Obraz
© PAP

Aby złamać opór więźniów, pokazywano im, że przesłuchujący mogą zrobić z nimi wszystko, również w każdej chwili odebrać im życie. Podejrzanych wyprowadzano z celi i pozorowano egzekucję np. celując w głowę z nienaładowanego pistoletu. Poza funkcjonariuszami UB, robili to również strażnicy więzienni, nie tylko aby wymusić zeznania, ale także dla zabawy.

O stosowanie takich metod byli więźniowie oskarżali m.in. Tadeusza Szymańskiego, który w latach 40. i 50. był strażnikiem w więzieniu na warszawskim Mokotowie. W III RP sąd skazał go za znęcanie się nad więźniami na 5 lat więzienia. Według innych strażników, Szymański odznaczał się wyjątkowym sadyzmem, dlatego stanął przed sądem jeszcze w PRL - w 1956 roku. - Szymański chełpił się tym, że jest dla więźniów ostry - ubliżał im, samowolnie przedłużał ich pobyt w karcerze, robił rewizje w celach, zalewał je wodą. Pytałem go nawet, czemu taki jest. Odpowiadał mi: "ja z nimi inaczej nie mogę, bo to są wrogowie" - mówił w 1957 roku Jan Sadowski, oddziałowy z tego więzienia.

Na zdjęciu: badanie lekarskie Tadeusza Szymańskiego przed procesem w warszawskim sądzie rejonowym, 20 sierpnia 2001 roku.

/ 10Wyrywanie paznokci

Obraz
© PAP

Władysław B., były funkcjonariusz Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Myślenicach w sierpniu 2012 roku usłyszał zarzuty za znęcanie się nad Franciszkiem O., który działał w organizacji niepodległościowej "Wolne Siły Polskie". Zarzuty dotyczą m.in. wyrywania paznokci i miażdżenia palców zatrzymanego, aby wymusić na nim zeznania. Wcześniej te same zarzuty w tej sprawie postawiono również Julianowi S.

Do wyrywania paznokci używano obcęgów, a palce u rąk i nóg miażdżono ciężkimi metalowymi przedmiotami. Jeśli przesłuchujący chcieli, żeby na ciele nie było rzucających się w oczy obrażeń, pod paznokcie wbijano ostre przedmioty. Oskarżenia o podobne tortury pojawiają się również w innych procesach oraz w zeznaniach świadków.

Na zdjęciu: 22 marca 2007 roku, Władysław K., skazany na 1,5 roku więzienia za fizyczne znęcanie się nad aresztowanymi członkami organizacji antykomunistycznej. Według aktu oskarżenia, miażdżył przesłuchiwanym dłonie przytrzaskując je szufladą i zamykał więźniów na noc w celi z podłogą zalaną wodą.

/ 10Noc w celi zalanej wodą

Obraz
© CAF

Po długotrwałych przesłuchaniach z zastosowaniem wymyślnych tortur, więźniów odstawiano do celi. Jeśli śledczym szczególnie zależało na złamaniu woli przesłuchiwanego, wtrącano go do pustej celi z podłogą zalaną wodą. - No i się zaczęło: w dzień przesłuchania i bicie, a na noc zamykanie mnie w celi nr 8, w końcu korytarza. To był karcer, woda po kostki w nim stała, a ja tam "nocowałem", goły jak matka urodziła, przez dziesięć nocy. Przez pięć dni nie dawali jeść ani pić, a potem dali śledzia solonego, którego wrzuciłem do kibla. Niestety, zauważyli moją "zbrodnię" i dostałem niezłe lanie - wspomina Jan Jakubanis, "Łabędź", cytowany w artykule Bartłomieja Rychlewskiego "Ubeckie metody", opublikowanym w Biuletynie IPN. Jakubanis był żołnierzem z grupy Jana Sadowskiego "Bladego" - jednego z ostatnich żołnierzy podziemia - walczył do 1951 roku na Suwalszczyźnie.

Podobnych metod śledczych doświadczył również ks. Czesław Tomczyk, który był świadkiem w pierwszym pokazowym procesie biskupa - ks. Czesława Kaczmarka, oskarżonego o handel obcą walutą. Ks. Tomczyk spędził trzy lata w kilku różnych więzieniach. Aby wymusić zeznania obciążające biskupa, przez wiele dni przetrzymywano go w celi zalanej wodą sięgającą kolan.

/ 10Drastyczne metody bicia

Obraz
© PAP

Najprostszą metodą łamania oporu przesłuchiwanych było trwające wiele dni, a nawet miesięcy bicie, aż do uzyskania pożądanego rezultatu - przyznania się do winy lub obciążenia zeznaniami wskazanych osób. Śledczy nie oszczędzali nikogo, nawet kobiet w ciąży.

Janina Matusiak została aresztowana w 1950 roku za udzielenie pomocy partyzantom Piotra Burdyna. W opublikowanym w Biuletynie IPN artykule "Ubeckie metody" wspomina drastyczne sceny przesłuchania. - W Urzędzie Bezpieczeństwa w Suwałkach byłam bita w nieludzki sposób przez trzech funkcjonariuszy - oficerów. Bito mnie przez całą noc na zmianę, kiedy zobaczyli, że moje ciało jest na pośladkach pocięte, to wówczas kładli namoczoną szmatę na ciało i bili nadal. Kiedy ciało moje ociekało krwią, to kazali siadać do stojącej wanienki z wodą (...), trwało to całą noc od godzin wieczornych do brzasku porannego. Następnie zaciągnięto mnie (nie mogłam chodzić) do pomieszczenia ciemnego i wrzucono na podłogę (...), przychodził lekarz i obcinał postrzępione ciało ze skórą (ciało było jak galareta i samo odpadało, szczególnie na prawym pośladku). (...) Nadmieniam, iż w tym czasie kiedy mnie aresztowano, byłam w trzecim miesiącu ciąży, o czym wiedzieli ci funkcjonariusze UB, którzy mnie bili, i jeszcze mówili, że lepiej
będzie, jak poronisz, niż ma się urodzić bandyta. I w końcu lutego urodziłam przedwcześnie dziecko (...), po urodzeniu było słabe i według lekarzy miało braki kości na plecach, co zresztą było widać gołym okiem, nie wydawało głosu niemowlęcia i mimo opieki lekarskiej dziecko zmarło po dwóch tygodniach - relacjonowała Janina Matusiak.

Na zdjęciu: Stanisław Zarako-Zarakowski, oskarżyciel w procesie Zarządu Głównego Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość. Doprowadził do skazania ośmiu spośród 17 sądzonych na kary śmierci, które później zmieniono na więzienie.

/ 10Terror psychiczny

Obraz
© PAP

Fizyczne znęcanie się nad przesłuchiwanymi uzupełniano silną presją psychiczną. Śledczy okłamywali więzionych mówiąc, że zdradzają ich żony, wprowadzali ich do cel w mundurach Wehrmachtu. W 1946 roku roku zatrzymano siostrę Leona Taraszkiewicza "Jastrzębia" i Edwarda Taraszkiewicza "Żelaznego" - partyzantów z Lubelszczyzny. 15-letnia Rozalia była traktowana jak zakładniczka. Zamknięto ją na trzy dni w celi samą ze zwłokami. Ubecy obiecywali jej, że wkrótce przywiozą jej zwłoki braci - relacjonowała w rozmowie z "Naszym Dziennikiem".

Jedną z metod terroru psychicznego było grożenie śmiercią bliskich. - Jeden raz przesłuchiwał mnie jakiś Rusek i wrzeszczał, że jak nie będę gadał, to mnie zniszczy, że oni mogą wszystko, że moją matkę zastrzeli i oskarży mnie o to morderstwo - wspomina Jan Jakubanis w artykule "Ubeckie Metody".

Romuald Dębowski "Dolina" - łącznik oddziału Jana Sadowskiego i Piotra Burdyna wspomina, że sam pobyt w celi był upokarzający, szczególnie dla kobiet. - Trzymali nas mężczyzn starych, młodych, dzieciaków razem z kobietami i dziewczynami, jakby nie mogli dać ich do innej celi. To było potworne poniżenie dla tych dziewczyn, bo jak wcześniej wspominałem, wszystkie potrzeby fizjologiczne trzeba było załatwiać do kibla. On był nieosłonięty, na widoku - choć gdy dziewczyny się załatwiały, wszyscy stawaliśmy twarzami do ścian i udawaliśmy, że się nic nie dzieje, to co musiały czuć te dziewczyny. Jaki wstyd i upokorzenie. Do tego ubowcy wyzywali je od "bandyckich kurew" i uprzykrzali im życie na każdym kroku - relacjonuje Dębowski w "Ubeckich metodach".

Na zdjęciu: 8 lipca, 1947 roku, proces członków Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość oskarżonych o działalność szpiegowską w ramach komórki wywiadowczej o kryptonimie Liceum. Zeznaje 26-letnia wówczas Barbara Sadowska - została skazana na 9 lat więzienia, zwolniono ją po trzech miesiącach.

10 / 10Śmierć dla każdego

Obraz
© PAP

Kondycję psychiczną więźniów politycznych pogarszało dodatkowo przeświadczenie o znalezieniu się w beznadziejnym położeniu. Z cel regularnie zabierano kolejnych skazanych z wyrokami śmierci, które wykonywano na miejscu. Tylko w więzieniu na warszawskim Mokotowie zginęło tak 600 osób, wielu pozostałych nie przeżyło morderczych przesłuchań. Jedną z ofiar procesów była Danuta Siedzikówna, sanitariuszka z AK znana pod pseudonimem "Inka". Mimo tortur i ciężkich przesłuchań nie złożyła zeznań obciążających innych partyzantów. Została skazana na śmierć, rozstrzelano ją 28 sierpnia 1946 roku w Gdańsku, na 6 dni przed 18 urodzinami.

Rolę sędziów i katów, uprawnionych do skazywania na śmierć i natychmiastowego wykonywania wyroków, zaraz po zakończeniu II wojny światowej, pełnili również dowódcy wojskowi walczący z partyzantami. - W maju 1945 roku marszałek Rola-Żymierski skierował przeciwko oddziałom podziemia oddziały Ludowego Wojska Polskiego, a Naczelny Prokurator Wojskowy, rozkazem z lipca roku 1945, upoważnił dowódców wojskowych grup operacyjnych do rozstrzeliwania ludzi na miejscu i z tych uprawnień oczywiście korzystano. Nie znamy liczby osób zabitych w wyniku owych pacyfikacji, obawiam się, że w chwili obecnej są już one niemożliwe do ustalenia - mówił w wywiadzie dla WP.PL dr Tomasz Łabuszewski, historyk, naczelnik Oddziałowego Biura Edukacji Publicznej IPN w Warszawie (przeczytaj cały wywiad).

Na zdjęciu: prowadzone przez IPN ekshumacje ofiar terroru komunistycznego na tzw. Łączce na stołecznych Powązkach Wojskowych. Poszukiwani są m.in. gen. August Emil Fieldorf "Nil", rtm. Witold Pilecki i mjr Zygmunt Szendzielarz "Łupaszka".

(mb/wp.pl)

Wybrane dla Ciebie
IMGW ostrzega. Alerty hydrologiczne dla kilku województw
IMGW ostrzega. Alerty hydrologiczne dla kilku województw
Wypadek podczas pościgu. Radiowóz uderzył w drzewo, ścigany uciekł
Wypadek podczas pościgu. Radiowóz uderzył w drzewo, ścigany uciekł
Ukraina wzmacnia obronę. Pomogą systemy Patriot z Niemiec
Ukraina wzmacnia obronę. Pomogą systemy Patriot z Niemiec
"Potrzebował 52 godziny 16 minut". Jest oświadczenie Telusa ws. afery
"Potrzebował 52 godziny 16 minut". Jest oświadczenie Telusa ws. afery
Opóźnienia na lotnisku w Soczi. Pasażerowie uwięzieni przez drony
Opóźnienia na lotnisku w Soczi. Pasażerowie uwięzieni przez drony
Zaczęli jednocześnie wyprzedzać. Tragedia na drodze w Stanowicach
Zaczęli jednocześnie wyprzedzać. Tragedia na drodze w Stanowicach
Litwa alarmuje: rośnie presja z Białorusi
Litwa alarmuje: rośnie presja z Białorusi
Śmierć na papierze. Niepokojące zjawisko w Szwecji
Śmierć na papierze. Niepokojące zjawisko w Szwecji
Wenezuela prosi o pomoc Putina. Zdecydowana reakcja Rosji
Wenezuela prosi o pomoc Putina. Zdecydowana reakcja Rosji
Śmiertelny wypadek. 48-latek potrącony przez ładowarkę
Śmiertelny wypadek. 48-latek potrącony przez ładowarkę
Halloweenowy żart, czy przesada? Ogłoszenie o "zajęciu komorniczym"
Halloweenowy żart, czy przesada? Ogłoszenie o "zajęciu komorniczym"
Dramatyczna relacja z cmentarza. "Przy śmietnikach ktoś zostawił niepełnosprawną"
Dramatyczna relacja z cmentarza. "Przy śmietnikach ktoś zostawił niepełnosprawną"