"Fatalny start kampanii Komorowskiego"
Bronisław Komorowski rozpoczął swoją kampanię w fatalnym stylu. W tak fatalnym, że nie mam już argumentów wobec tych, którzy nazywają go "gajowym", bo w niedzielę, na spotkaniu swojego honorowego komitetu dowiódł, że nim rzeczywiście jest - pisze Magdalena Środa
Mamy więc w Polsce tragiczny wybór, między niebezpiecznym mścicielem Jarosławem Kaczyńskim (póki co w przebraniu niemej owieczki), a nieprzemakalnym na krytykę, rubasznym obrońcą starego patriarchalnego porządku, który nic w Polsce nie zmieni. Będziemy - jak zawsze - wspominać powstania, budować pomniki, zabijać zwierzęta, szczycić się rodziną, dawać ile się da na Kościół, chodzić na mecze i celebrować politykę rozumianą jako "ważne zadanie dla ważnych mężczyzn”, którzy wspominają, zabijają, szczycą się, celebrują i kibicują.
Połączenie nowoczesności z tradycją, które obiecują obydwaj kandydaci sprowadza się do budowania nowoczesnych stadionów i wspierania tradycyjnego kościoła. I chyba do niczego poza tym.
Atutem Komorowskiego, bodaj jedynym, jest jego pokojowo - gawędziarski stosunek do świata. To znaczy do Polski, bo świata ani ten, ani inny kandydat na prezydenta zdaje się nie znać, ani poznać nie zamierza. Atutem Kaczyńskiego, jest to, że ma inteligentniejszy sztab wyborczy oraz kota. Dla bardzo kiepskiego sztabu wyborczego Komorowskiego nie jest rzeczą zrozumiałą, że w zindywidualizowanym społeczeństwie troska nad kotem jest niekiedy ważniejsza niż dominacja nad rodziną. A promocja parytetów byłaby lepszym chwytem wyborczym, niż promocja stereotypów, którą pan Bronisław celebrował, dziękując premierowi za hojny prezent (w postaci piłkarskiego szalika). Hojnością taką - według słów, które wysłuchałam z niedowierzaniem - na pewno nie mogliby się poszczycić mieszkańcy Poznania, Krakowa oraz Szkocji, bo - jak wiadomo - są oni chytrzy. Bogu dziękować, że było tak mało czasu, bo kandydat na prezydenta wszystkich Polaków, mógłby jeszcze dorzucić, że kobiety są histeryczne (i mają mniejsze mózgi), Cyganie kradną,
Litwini są podstępni, Żydzi zawiązują spiski, a prawdziwi mężczyźni polują. Tym razem zostało nam to darowane, a co będzie później?
Osobiście mam większe zaufanie do ludzi, którzy kochają zwierzęta, niż do tych, którzy je zabijają, manifestując się dumą z posiadania rodziny lub obrony "życia poczętego”. Mam też większe zaufanie dla ludzi, którzy są tolerancyjni i rozumieją, że język potrafi kaleczyć równie dotkliwie, jak broń. Mam większe zaufanie do tych, którzy widzą pojednanie w działaniu a nie w chwytach marketingowych, którymi od czasów "pochówku na Wawelu”, zajmuje się - z sukcesem - sztab Kaczyńskiego. Mam większe zaufanie do tych, którzy są bardziej wrażliwi na równość niż na tradycyjny ład. Mam również większe zaufanie do tych, którzy role prezydenta wiążą z widzeniem przyszłości niż kosztownym celebrowaniem przeszłości. Na kogo więc głosować?
Magdalena Środa specjalnie dla Wirtualnej Polski