Czy Polsce grozi skażenie z Japonii?
Urządzenia pomiarowe wykryły w atmosferze nad Polską podwyższone stężenia izotopu jodu J-131. Ministerstwo Zdrowia uspokaja, że obecnie w kraju nie ma zagrożenia, jednak powołano zespół ds. oceny ryzyka zdrowotnego w związku z dynamiczną sytuacją w japońskiej elektrowni atomowej Fukushima. Postanowiliśmy dowiedzieć się, jak długo promieniowanie utrzyma się w powietrzu.
30.03.2011 | aktual.: 30.03.2011 14:49
- Promieniowanie utrzymuje się w atmosferze w zależności od źródła promieniowania - wyjaśnia mgr inż. Jerzy Kozieł, zastępca dyrektora ds. bezpieczeństwa jądrowego i ochrony radiologicznej Instytutu Energii Atomowej POLATOM. - Promieniowanie musi się kiedyś rozcieńczyć i zejdzie do poziomu niewykrywalnego, ale to może potrwać jeszcze kilka ładnych dni - dodaje Kozieł.
Jak mówi w rozmowie z Wirtualną Polską - w elektrowni Fukushima na skutek trzęsienia ziemi uległy zniszczeniu duże obiekty jądrowe. - W tych obiektach zawarte było wypalone paliwo, które po zniszczeniu elektrowni częściowo się ulotniło w postaci drobnych mikrocząstek do atmosfery ziemskiej i stąd mamy skutki - tłumaczy.
Promieniotwórcze izotopy
Podwyższone stężenia izotopu jodu J-131 zostało wykryte w Polsce. - Myśmy także odczytali w ostatnich dniach stężenie promieniowania, ale ono najzupełniej nam nie zagraża i choć może potrwać kilka-kilkanaście dni, to odległość między Polską a Japonią jest za duża - uspokaja Kozieł. Wyjaśnia także, że poziom radiacji w Polsce jest znikomy, a właściwie nawet niemierzalny. - Wykrycie promieniowania w Polsce świadczy jedynie o tym, jak czułe mamy metody pomiarowe np. w Świerku - mówi.
Jednak radioaktywne cząstki nie są obojętne dla ludzi. - Taką ilość promieniotwórczego jodu J-131 organizm ludzki naturalnie przyjmie wchłaniając ją do tarczycy - tłumaczy. Dodaje, że choć organizm jest bardzo odporny, to oczywiście – do pewnych granic. - W tych granicach, jakie zagrażają nam z Fukushimy, zagrożenia dla zdrowia nie może być - stwierdza.
Długość życia radioaktywnych cząstek
Inaczej sprawy mogłyby się potoczyć, gdyby warunki atmosferyczne sprzyjały rozprzestrzenieniu radioaktywnych cząstek. - Intensywny deszcz wzmaga promieniowanie, chwyta z atmosfery promieniotwórcze cząstki, które wsiąkają w ziemię. Natomiast, jeśli tak jak w przypadku Fukushimy, cząstki wydostały się, rozniosły się w atmosferze i w ten sposób bardzo się w niej rozcieńczyły, to nic nam nie grozi - podkreśla.
Radioaktywna woda używana do schłodzenia reaktora przesiąka do gleby i spływa do oceanu. W wyniku rozszczepienia uranu 235 powstał ogrom rozmaitych substancji, które jeszcze długo mogą przetrwać w glebie i w organizmach żywych. - Są takie substancje, które żyją tysiące lat, ale jest ich niewiele. Są też takie, które znikają w ciągu kilkunastu do kilkudziesięciu lat. Najbardziej klasycznym jest cez 137 gamma promieniotwórczy, którego czas trwania wynosi dwadzieścia kilka lat, oraz stront 90, który jest tylko beta promieniotwórczy i żyje ponad 20 lat - wylicza Kozieł.
Co zrobić, by zahamować promieniowanie? Po katastrofie w Czarnobylu postanowiono zabetonować uszkodzony reaktor, w Japonii wciąż się go schładza. - Każdy stosuje metody zależne od tego, w jakich warunkach istnieje - stwierdza krótko Kozieł. Wyjaśnia, że Japonia jest na tyle rozwiniętym technologicznie krajem, że wypowiadanie się polskich ekspertów na temat możliwości rozwiązania ich kryzysu byłoby nie na miejscu. - Mimo że nauka opracowała różne metody, nie przewidziała tak tragicznego trzęsienia ziemi - dodaje. Uważa również, że zabezpieczenia elektrowni jądrowej na wypadek klęsk żywiołowych, jak trzęsienie ziemi, kosztowałoby tak drogo, że nie miałoby ono sensu. A innych źródeł Japonia nie ma, aby wyprodukować potrzebną ilość energii.
Konieczna była natychmiastowa ewakuacja
- Specjalna grupa ekspertów ds. bezpieczeństwa radiologicznego z Greenpeace jest na miejscu w Japonii i bada stopień promieniowania w regionie dotkniętym kryzysem nuklearnym - powiedział Iwo Łoś, koordynator kampanii ds. energii, Greenpeace Polska. - Wstępne badania prowadzone poza strefą ewakuacji wskazały w kilku wciąż zamieszkanych miejscowościach poziom promieniowania na tyle wysoki, że konieczne by było rozszerzenie tej strefy i natychmiastowa ewakuacja, ze szczególnym pierwszeństwem dla kobiet w ciąży oraz dzieci, do czego Greenpeace wezwał rząd Japonii - dodał.
- Sam rząd Japonii już teraz ogłosił, że ważnym filarem strategii odbudowy kraju będą czyste odnawialne źródła energii, jak np. energia słoneczna. Jeśli polski rząd chce zrobić coś dobrego dla naszego kraju, to powinien wreszcie przestać udawać, że nie zauważa realnego i udokumentowanego przez ekspertów, również na zlecenie samego rządu, potencjału Polski do inwestycji w odnawialne źródła energii. Dzięki rezygnacji z planów budowy elektrowni jądrowej, zwiększymy swoje bezpieczeństwo, ale także oszczędzimy publiczne pieniądze i zyskamy na rozwoju sektora energetyki w oparciu o odnawialne źródła i efektywność energetyczną - dodał Iwo Łoś z Greenpeace Polska.
Rozmawiała Monika Szafrańska, Wirtualna Polska