Co to jest? Leży, śmierdzi i Polak tego nie ruszy
Były kupy śniegu, teraz zostały tylko kupy. Właściciele niechętnie sprzątają po swoich psach. Straszące na chodnikach odchody to nie tylko sprawa estetyki i porządku, ale również poważne zagrożenie dla zdrowia ludzi. Tymczasem w Warszawie w zeszłym roku Straż Miejska wlepiła... 11 mandatów za nieposprzątanie po psie.
Każdego roku w miastach przybywa zwierząt, przez co zwiększa się także liczba kup na ulicach. W samej Warszawie jest ok. 120 tysięcy psów, które produkują dziennie ponad pięć ton nieczystości. Coraz więcej właścicieli sprząta po swoich pupilach. Jednak wciąż niewielu ma świadomość, że chodzi nie tylko o higieniczny wygląd chodników, ale również o zdrowie zwierząt i ludzi.
Początkowo niesprecyzowane objawy, takie jak bóle brzucha, głowy, mięśni oraz rozwolnienie, bardzo rzadko są rozpoznawalne przez lekarzy pierwszego kontaktu. Przeważnie leczenie objawowe nie przynosi zamierzonego rezultatu. Dopiero szpitalne testy wykazują obecność w organizmie przeciwciał przeciwko toksokarom, czyli, mówiąc prościej, gliście psa lub kota.
W kupie siła
Z badań przeprowadzonych w różnych ośrodkach miejskich na terenie całej Polski wynika, że ok. 70% młodych psów jest nosicielami glisty. - Psy rodzą się już z pasożytami - wyjaśnia lekarz weterynarii Artur Zalewski. Świeża psia kupa zawiera jaja, ale nie stanowi zagrożenia sanitarnego. - Blisko po dwóch tygodniach w psiej kupie dojrzewają inwazyjne larwy, które roznoszone są razem z deszczem i kurzem - tłumaczy Artur Zalewski.
Szczegółowe badania przeprowadzone w Lublinie pokazały, że ponad 70% alejek, skwerów, piaskownic i innych uczęszczanych przez psy miejsc jest zanieczyszczone - Takie inwazyjne jaja są w stanie przetrwać nawet do dziewięciu lat w glebie. Mimo iż nieustannie są wystawione na działanie niekorzystnych czynników zewnętrznych, takich jak promienie słoneczne czy wiatr - dodaje Artur Zalewski.
Larwy glist stanowią ogromne zagrożenie dla ludzi, a zwłaszcza dzieci. Zakażony materiał przynosimy na butach do naszych domów, gdzie najczęściej na podłodze bawią się najmłodsi. - Maluchy mają tendencję do obgryzania paznokci, oblizywania rąk, nieświadomego wkładania niemytych paluszków do buzi - mówi Artur Zalewski.
O tym, że skala problemu jest duża świadczy fakt, że tylko na terenie woj. mazowieckiego każdego roku notuje się ponad 100 przypadków nowych zachorowań. - To ok. trzy klasy, z czego ośmioro dzieci cierpi na najgorszą postać choroby, czyli odmianę oczną - obrazuje Artur Zalewski i wyjaśnia, że larwa lokuje się w oku, powodując jednooczną ślepotę.
Mandat za kupę
Za nieposprzątanie po psie grozi mandat w wysokości od 20 do 500 zł. Czy to dużo, czy mało? Trudno określić, kiedy w grę wchodzi zdrowie dzieci. Mimo wielu kampanii reklamowych przeprowadzonych w całym kraju, kupy z chodników nie zniknęły. - W Warszawie 2009 roku strażnicy wykonali 612 czynności związanych z psimi odchodami, w tym wystawili 11 mandatów, wydali 61 pouczeń posprzątania, 211 razy pouczyli właścicieli czworonogów - mówi Jolanta Borysewicz z biura prasowego Straży Miejskiej w Warszawie. Stolica mogłaby wiele nauczyć się od Poznania, gdzie choć czworonogów jest mniej, wlepianych jest znacznie więcej mandatów. Jest tam 30 720 zaczipowanych psów (czyli jedna czwarta warszawskich czworonogów), mandatami ukarano w zeszłym roku 843 osoby, a niecałe 100 zostało pouczonych.
W każdym większym mieście stoją specjalne kosze i torebki do sprzątania po psach. Zwierzęce odchody można także wyrzucać do zwykłych koszów na śmieci. W Warszawie reguluje to ustawa z dnia 21 sierpnia 1997 r. o ochronie zwierząt: "właściciele zwierząt są zobowiązani do bezzwłocznego usuwania odchodów tych zwierząt z terenów przeznaczonych do wspólnego użytku. Odchody należy umieszczać w oznakowanych pojemnikach, koszach ulicznych lub pojemnikach na niesegregowane odpady komunalne. Obowiązek ten nie dotyczy osób niewidomych, korzystających z psów - przewodników oraz osób niepełnosprawnych, korzystających z psów - opiekunów".
Pouczenia i mandaty póki co nie przynoszą zamierzonych rezultatów. Czy to się kiedyś zmieni i dziwakiem przestanie być ten, kto sprząta, a nie ten, który spokojnie patrzy i zostawia ślad po swoim psie innym.
Monika Szafrańska, Wirtualna Polska