Beata Kempa składa zawiadomienie. "Czuję się pomówiona"
Składam zawiadomienie do prokuratury ws. pomówień mających na celu poniżenie mnie - poinformowała szefowa Kancelarii Premiera Beata Kempa. Chodzi m.in. o wypowiedzi polityków PO w związku z nominacjami we wrocławskiej policji.
26.05.2017 | aktual.: 26.05.2017 16:54
"Wobec powtarzających się bezpodstawnych pomówień, insynuacji, manipulacji faktami, kłamstw i nadinterpretacji mających na celu poniżenie mnie w oczach opinii publicznej i narażającymi mnie na utratę zaufania potrzebnego do pełnienia funkcji szefa Kancelarii Premiera i posła na Sejm RP składam zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa do Prokuratury Generalnej przez krąg osób, który się tego dopuszczał" - napisała Kempa w oświadczeniu dla mediów.
"Oświadczam, że czuję się pomówiona i pokrzywdzona w tej sprawie. Ponadto będę wnioskowała, aby akta postępowania po jego zakończeniu były jawne dla opinii publicznej" - dodała szefowa Kancelarii Premiera.
Politycy PO poinformowali, że skierują do ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry wnioski w związku ze śledztwem dot. śmierci Igora Stachowiaka. Platforma chce sprawdzić jakie związki ze sprawą ma szefowa kancelarii premiera Beata Kempa.
Były minister sprawiedliwości Borys Budka z PO pytał, czy jest prawdą, że po emisji w TVN24 materiału z zatrzymania 25-letniego Igora Stachowiaka, Beata Kempa wieczorem udała się na spotkanie w komendzie policji w Oleśnicy. Miało się to wydarzyć tuż po naradzie w siedzibie PiS przy ulicy Nowogrodzkiej w Warszawie, z udziałem m.in. prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, szefa MSWiA Mariusza Błaszczaka i jego zastępcy Jarosława Zielińskiego. - Czy to możliwe, że to standardy działania wysokich polityków PiS, czy to możliwe, że tak bez przyczyny politycy PiS interesują się każdym komisariatem, każdą komendą, a szczególnie tą właśnie w Oleśnicy, na której służyły osoby zamieszane w sprawę śmierci Igora Stachowiaka? - pytał Budka.
Już wcześniej politycy PO mówili, że chcą m.in. zbadania powiązań między niektórymi wrocławskimi policjantami, a politykami PiS, zwłaszcza z szefową kancelarii premiera. Wyrażali też wątpliwość, czy ewentualne takie związki miały jakiś wpływ na przebieg postępowania w sprawie śmierci Stachowiaka.
Według Budki, dwóch zdymisjonowanych po materiale TVN24 funkcjonariuszy policji - komendant miejski policji we Wrocławiu, Dariusz Kokornaczyk i jego I zastępca, Jerzy Kokot - pochodzą z Sycowa na Dolnym Śląsku, rodzinnej miejscowości Beaty Kempy. - Należy odpowiedzieć na pytanie czy szefowa KPRM miała jakikolwiek wpływ na ich awans zawodowy - mówił Budka.
Kokornaczyk i Kokot wcześniej pracowali w komendzie miejskiej w Oleśnicy. Kokot, w czasie kiedy zginął Stachowiak, kierował komisariatem Wrocław - Stare Miasto; w grudniu zeszłego roku otrzymał awans na I zastępcę komendanta miejskiego we Wrocławiu. W tym samym czasie Kokornaczyk z I zastępcy awansował na szefa komendy w stolicy Dolnego Śląska.
TVN24 wyemitował w sobotę drastyczne materiały, do których dotarł, a które zostały zarejestrowane na Komisariacie Policji Wrocław-Stare Miasto przy ul. Trzemeskiej tuż przed śmiercią Igora Stachowiaka. Z materiału wynikało, że wobec zatrzymanego kilkakrotnie użyto paralizatora, co nagrała kamera z tego urządzenia.
W poniedziałek, w związku z wydarzeniami sprzed roku, szef MSWiA Mariusz Błaszczak odwołał komendanta dolnośląskiej policji, jego zastępcę ds. prewencji oraz komendant miejskiego we Wrocławiu. W niedzielę z kolei rzecznik KGP insp. Mariusz Ciarka informował, że trwa procedura zwolnienia policjanta, który użył na komisariacie paralizatora wobec Stachowiaka.
**Mateusz Roszak
Zobacz też: