B. wicepremier Rosji: Putin szykuje się do dużej wojny z Zachodem
Zimna wojna jest nową rzeczywistością, na którą Rosja będzie skazana, dopóki Putin będzie u władzy - uważa znany opozycyjny polityk, były wicepremier rządu Federacji Rosyjskiej Borys Niemcow, komentując orędzie Władimira Putina. W rozmowie z Wirtualną Polską Niemcow ocenił, że gospodarz Kremla coraz bardziej odrywa się od rzeczywistości, co wróży źle nie tylko Rosji, ale i krajom zachodnim.
04.12.2014 | aktual.: 04.12.2014 18:23
WP: Jak Pan ocenia orędzie Władimira Putina? Jaki wysłał sygnał "urbi et orbi" (miastu i światu)?
Dowiedzieliśmy się z niej, że zimna wojna to nowa rzeczywistość, na trwanie w której Rosja będzie skazana dopóki Putin będzie u władzy. Będzie dalej walczyć z Ukrainą, przebijać „korytarz” na Krym, organizować kolejne prowokacje. No i szykować się do dużej wojny z Zachodem. Inna kwestia, że siły do niej posiada niedużo, gospodarkę ma słabą, kraj prawie nic nie produkuje, tylko eksportuje surowce. Zatem ta zimna wojna nie będzie trwała tak długo, jak pierwsza, bo współczesna Rosja ma o wiele mniejszy potencjał militarny, niż ZSRR, i jest w tej chwili 15-16 razy słabsza od Zachodu. Jednak Putin jest coraz bardziej oderwany od rzeczywistości, ma manię prześladowczą. Uważa przecież, że to nie Ukraińcy, tylko amerykanie zorganizowali Majdan. Sądzi, że gdyby nie Ukraina, to wymyśliliby coś innego, aby rzucić Rosję na kolana. Putin traci adekwatną wizję świata. Będzie to robił, póki nie doprowadzi Rosji do ruiny.
WP: Rosja obecnie pogrąża się w kryzysie gospodarczym z powodu sankcji i spadku cen ropy. Czy usłyszał Pan w orędziu jakąkolwiek receptę na wyjście z tego impasu?
Odnoszę wrażenie, że wewnętrzne problemy Rosji interesują go coraz mniej. Ani razu nie wymienił w swoim wystąpieniu słów "ropa" czy "korupcja". A przecież te słowa dla współczesnej Rosji są kluczowe. Na sali, między innymi, siedzieli bliscy Putinowi oligarchowie, tacy jak Rotenberg, Kowalczuk, Jakunin, szef Gazpromu Miller. Pewnie nie chciał robić kolegom przykrości.
WP: Czy na Władimirze Putinie odbiły się nocne wydarzenia w stolicy Czeczenii? Mówią, że w nocy nad Kremlem latały helikoptery, a prezydent długo nie mógł zasnąć.
Wspomniał o tym problemie, ale nie poświęcił mu dużo czasu. Jednak widać, że to, co się dzieje teraz w Czeczenii, może mieć poważne skutki. Mówi się, że za rebelią stoją Czeczeńcy, którzy licznie walczyli po stronie Państwa Islamskiego. Teraz postanowili powrócić do Rosji.
WP: * Dlaczego Czeczenia znowu staje się punktem zapalnym? Przecież z federalnego budżetu płyną tam ogromne środki, a prezydent republiki, bliski przyjaciel Putina Ramzan Kadyrow twierdził, że wszystko kontroluje.*
Ramzan Kadyrow kontrolował prasę i zastraszał naród. I tak naprawdę nikt nie wiedział, jak sytuacja wygląda w rzeczywistości. Dzisiaj się dowiedzieliśmy, że panuje tam bałagan, spowodowany polityką popieranego przez Kreml Kadyrowa. Trudno prognozować, co będzie się działo tam dalej. Jeżeli to wyłącznie miejscowi rebelianci, to za dużo szans nie mają, z kolei jeżeli są wśród nich bojówkarze Państwa Islamskiego, to będzie to długa i bardzo poważna historia.
Rozmawiał Aleh Barcewicz