Prof. Aleksander Mazurek kierował Instytutem Leków przez ostatnich dziesięć lat. 10 września upłynęła druga kadencja jego rządów. Dzień później na stanowisku zastąpił go Wojciech Antoszczyk, magister socjologii po kursach psychoterapeutycznych - pisze Edyta Grabowska-Woźniak.
Decyzję o powołaniu Antoszczyka i odwołaniu Mazurka podjął wiceminister zdrowia Krzysztof Tronczyński, odpowiedzialny za politykę lekową państwa. Nie spodziewał się jej ani dotychczasowy dyrektor, ani Rada Naukowa Instytutu.
Minister Tronczyński przywiózł we wtorek pana Antoszczyka do nas na Chełmską i oznajmił, że obejmuje on kierownictwo Instytutu do czasu rozstrzygnięcia konkursu na nowego dyrektora i powołania go przez ministra na to stanowisko. Nowy szef rozejrzał się po gabinecie, po czym zażądał służbowego samochodu. Po prostu oniemiałem - wspomina prof. Mazurek.
Podobnie zareagowała Rada Naukowa Instytutu. Utytułowani farmaceuci nie mogli zrozumieć, dlaczego placówką odpowiedzialną za dopuszczanie do obrotu w Polsce nowych leków ma kierować socjolog. Naukowcy zebrali się więc na nadzwyczajnym zebraniu i jednogłośnie zawiesili Antoszczyka, uznając, że stanowi on zagrożenie dla bezpieczeństwa publicznego.
Jednocześnie Rada wystawiła mandat zaufania prof. Mazurkowi i powierzyła mu kierowanie Instytutem.
Na spotkaniu z kadrą kierowniczą Instytutu wiceminister Krzysztof Tronczyński stwierdził, że obsadził Wojciecha Antoszczyka na stanowisku szefa placówki, bo jest to osoba najmniej konfliktowa. Resort zdrowia postanowił powoływać na szefów swoich placówek osoby z zewnątrz, aby nie dopuścić do sytuacji, jaka kilka tygodni temu miała miejsce w Centrum Zdrowia Dziecka.
Ja go znam, bo trudno by było, żebym wziął kogoś z ulicy - mówił o nowym szefie Instytutu minister Tronczyński. Z łapanki nie bierze się kandydatów na dyrektorów. Przez ostatnie 10 czy 15 lat pan dyrektor Antoszczyk nic innego nie robił, tylko dyrektorował. Instytut może więc bezpiecznie dalej pracować.
(mag)