Będą tacy, dla których przesunięcie się Polski w jej wyścigu do Unii Europejskiej z czołówki do ogona peletonu jest najistotniejszym wydarzeniem. Przecież to oznacza, że nasz kraj traci szansę na wejście do klubu bogatych w pierwszym rzucie, a wobec tego później dopadnie na przykład funduszów, należnych w ramach tzw. wspólnej polityki rolnej. Miliardy euro przejdą naszym rolnikom koło nosa. Sprawa niby ważna, poważna i polityczna.
Ale co powiecie na wynik meczu z Walią? To jest wydarzenie ważniejsze dla wielu kibiców, a nawet - kiboli. 16 punktów w grupie to doprawdy coś, co emocjonuje i od czego zaraz robi się raźniej. Nie wypadliśmy - my, biało czerwoni - sroce spod ogona. Nasze orły, sokoły górą!
A może posiedzenie Rady Polityki Pieniężnej, na którym nie chciało się jej obniżyć stóp procentowych, przez co nasza cenna złotówka stała się jeszcze cenniejsza i inwestorzy zagraniczni (kiedyś nazywano ich spekulantami) znów kupowali nasze papiery wartościowe, bo różnica w oprocentowaniu między ich krajami a naszym zapewnia im doprawdy godziwy zysk. Pozazdrościć... Zaś dla naszego drogiego, zresztą - coraz droższego - rządu to dobra wiadomość - może się mniej kłopotać o to, jak pokryć rosnący deficyt. Płacą obcy, a zmartwienie będzie później, gdy przyjdzie wykupywać owe kwity. Zmartwienie zresztą już dla innej, kolejnej rządzącej ekipy. Dla zwykłego zjadacza kajzerek rzecz nie ma większego znaczenia. Nabierze, gdy twarda złotówka zachwieje eksportem - wtedy przy malejącej konsumpcji wewnętrznej (także spowodowanej wysokimi stopami procentowymi) konsekwencje będą odczuwać wszyscy, szczególnie rosnąca rzesza bezrobotnych.
Może jednak aresztowanie byłego ministra to było właśnie owo "wydarzenie tygodnia"? Minister Wacław N. spowodował, że w spółce importującej gaz znalazł się trzeci udziałowiec, wbrew zaleceniom ówczesnego rządu. Zabawne, bo postępowanie jego było - z punktu widzenia obowiązującego wtedy kodeksu handlowego i porozumienia polsko- rosyjskiego - prawidłowe i niesprzeczne z prawem. Dziś wrażenie na publiczności ma zrobić zdecydowana postawa prokuratury, wraz ze stojącym na jej czele Prokuratorem Generalnym, ministrem Lechem K., Jackiem z filmu "O dwóch takich, co ukradli księżyc". Minister stara się podbić bębenka oczekiwaniom ludu, który pragnie czuć się bezpieczniej i pewniej. Cóż, chyba lepsze wrażenie zrobiłoby schwytanie zabójców ministra Jacka D., generała policji P. albo gangstera Andrzeja K. Mordercy chodzą wolno...
Cóż więc wydarzyło się takiego, co byśmy za symbol tygodnia uznali? Chyba to samo - odpowiedzmy sobie szczerze - co każdego tygodnia. Czyli - nic nadzwyczajnego. To był taki sobie, zwyczajny tydzień.
Piotr Rachtan (WP)